cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Manipulacja w kocim stylu
A raczej tylko szkiełko, bo swoim wzrokiem niczym rentgenem prześwietlają nas na wylot. I to od pierwszego spojrzenia. Zaprzyjaźniona kociara obawiała się reakcji swojego ojca, kiedy sprowadzała do domu drugiego kota. Sześciotygodniowy rudy i pręgowany maluch, kiedy tylko przestąpił próg mieszkania i znalazł się na podłodze, swoje pierwsze kroki skierował w kierunku owego ojca i niezdarnie wdrapał mu się na kolana, następnie wtulił się w nie i zasnął. Niechęć przemieniła się w wielką miłość. Tylko skąd kociak wiedział, którego z domowników należy obłaskawić?
W jednej z humorystycznych książek o kotach wyczytałam, że pies uczy się rozumieć ludzką mowę po to, aby wykonywać nasze polecenia, kot po to, aby tego nie robić. Coś w tym musi być.
Kocia manipulacja człowiekiem przejawia się na wiele innych sposobów. Przykład domowy. Kot Dżinks, domagając się jedzenia, głośno miauczy. Jeśli to nie pomaga, a autorka jest tak jak teraz jest zajęta pisaniem tekstu, do miauku dołącza klepanie łapką po ramieniu. Po zdecydowanie krótszym niż dłuższym czasie zazwyczaj nie wytrzymuję zmasowanego ataku i się poddaję. Jednak zdarza się tak, że nie reaguję na koci terror – wiadomo, kota nie należy przekarmiać. Wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki do akcji wkracza młodszy kot – Tycjan. Jestem nieustępliwa, zdrowie kota najważniejsze, więc zaciskam zęby i wychodzę z domu po zakupy, załatwić sprawę w urzędzie itp.
Pomimo że koty są dwa, czasem uznają, że ich własne towarzystwo im nie wystarcza, a poza tym czas już na obowiązkowy koci masaż. Nie docierają do nich wtedy moje prośby i błagania, że muszę skończyć pisanie. Okazuje się, że klawiatura jest najlepszym miejscem pod słońcem, aby się wygodnie rozłożyć. Łagodne zestawienie kota na ziemię skutkuje tylko natychmiastowym powrotem na z góry upatrzoną pozycję. Cóż robić w takiej sytuacji? Zająć się kotem i poczekać, aż mu się znudzi. Praca może chwilę poczekać, kot nie.
Kotu, pomimo jego wrodzonej delikatności i zgrabności oraz zręczności, czasami udaje się coś zrzucić z półki, przewrócić szklankę z płynem (najlepiej gorącym), do drapania wybrać niebacznie pozostawioną książkę, wyciągnąć cały papier toaletowy, dostać się do szafki z ubraniami i wyrzuciwszy połowę z nich, zrobić sobie w niej wygodne miejsce do spania. Jednym słowem – nabroić.
I co robi taki zwierzak, kiedy zbliżamy się do niego z groźnym wyrazem twarzy i głośno pomstując? Albo siada cichutko w kąciku i myje sobie łapkę, popatrując na nas niewinnym wzrokiem, albo zaczyna mruczeć i wyglądać bardzo słodko, jak przysłowiowy już kot ze Shreka. A my, zamiast dać mu burę, na jaką zasługuje, rozczulamy się nad uroczym stworzonkiem i staramy się sami siebie przekonać, że tak naprawdę to nic się nie stało i że mogliśmy bardziej uważać. Odkładać książkę na miejsce, nie zagracać półek szklanymi gadżetami, stawiać kubek z herbatą uważniej, pamiętać o zamknięciu szaf i tak dalej…
Wniosek: uczmy się od kotów, jak współżyć z ludźmi.