cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Kotka – matka zastępcza
Tajniki kociego instynktu macierzyńskiego odkrywa przed nami lekarz weterynarii Magdalena Lubecka.
Świat Kotów: Nie tak dawno można było przeczytać o kotce, która zaopiekowała się porzuconymi młodymi jeżami. Jak to jest możliwe, że kotka może wykarmić młode innych gatunków, czyli właśnie jeżyki?
Magdalena Lubecka:Biologicznie rzecz ujmując koty są w zasadzie mięsożercami, tak samo jak jeże. Przygarnięte chore jeże karmi się mięsem albo właśnie kocimi karmami. Mleko kotki prawdopodobnie ma podobny skład jak u jeży i najwidoczniej jest dobrze tolerowane.
ŚK: Czy każda kotka ma takie możliwości, czy to zależy od instynktu macierzyńskiego danego zwierzęcia?
ML:Karmić może każda kotka w laktacji, przynajmniej w teorii. Praktyka wymaga też predyspozycji, które można nazwać instynktem opiekuńczym. Są kotki (czy też matki innych gatunków), które bez problemów przyjmują cudze dzieci na wychowanie –niekoniecznie tego samego gatunku. Inne nie chcą się opiekować nawet własnymi. Kwestia hormonów, instynktu, może czegoś jeszcze. Natura nieco ułatwia takie zachowania. W zasadzie każdy zwierzak, w tym i ludzie, ma wdrukowaną pewną łagodność w stosunku do „dzieci”. Opiekuńczość i łagodność, poza zachowaniem, mają wzbudzać chociażby charakterystyczne proporcje pyska/twarzy – m.in. proporcjonalnie większe oczy w stosunku do reszty twarzy.
ŚK: Dlaczego kocia matka jest w stanie wykarmić swoim mlekiem nie swoje młode (innych gatunków)?
ML:Jak już wspomniałam, mleko wielu gatunków ssaków ma zbliżony skład. Zwykle im bardziej podobny jadłospis, tempo rozwoju etc., tym podobniejsze proporcje składników zawartych w mleku. A im bliższy skład, tym lepsza tolerancja. Stąd można czasem wykorzystywać mleko do karmienia młodych innego gatunku. Czasem bez przeróbek, a niekiedy trzeba najpierw taki pokarm zastępczy nieco spreparować.
ŚK: Jak zachęcić kotkę (jeśli w ogóle się da) do „matkowania” opuszczonym kociętom?
ML:Zasada jest taka, że po pierwsze kotka musi mieć mleko. Najlepiej żeby nie był to okres naturalnego odstawiania kociąt, gdyż hormony powoli wygaszają laktację i zmniejszają chęć kotki do opieki. Można próbować nadać kociętom podobny zapach, zanim się je spróbuje podrzucić matce zastępczej. Można wykorzystać kocyk z legowiska kotki. Im bardziej podobnie pachną, tym większa szansa, że jej się „spodobają”. Początkowo trzeba kotkę obserwować. Czasem nie chce karmić, czasem może być agresywna, czasem po prostu zignoruje cudze dzieci.
ŚK: Czy działa to również w drugą stronę – inne zwierzę może zaopiekować się małymi kociakami?
ML:Jak najbardziej. Im bardziej zbliżona biologicznie będzie matka zastępcza, tym lepszą i efektywniejszą opiekę może im zapewnić. Osobiście znam kilkuletnią sznaucerkę, która jest wspaniałą kocią mamą - nie karmi, ale wyszukuje kocięta w potrzebie, poniekąd zmusza właścicieli, by przygarniali kolejne zwierzaki, po czym troskliwie i zazdrośnie się nimi opiekuje.
ŚK: A czy po zachowaniu młodych widać, że nie były wykarmione przez własną matkę?
ML:Wkażdym przypadku odchowywania przez matkę zastępczą czy też „na butelce” należy pamiętać, że taki zwierzak może mieć potem niestandardowe zachowanie. Matki w dużym stopniu są odpowiedzialne za zachowanie potomstwa, począwszy od zachowywania czystości, a skończywszy na zachowaniach społecznych, socjalizacji. W przypadku kotów może mniej się to rzuca w oczy, ale np. w wypadku szczenięcia „po butelce”, może mieć ono problemy z prawidłowym odczytywaniem zachowania innych psów i problemów z pokazywaniem własnych emocji. Zwierzęta mają na ludźmi tę przewagę, że zwykle wychowują młode bardziej racjonalnie, niż skłonni do zbyt wielkich emocji ludzie, którzy zapominają, że pies, kot czy inne zwierzę, jakkolwiek by nie było kochane i mądre, nie jest człowiekiem. Zwierzę jest zwierzęciem i powinniśmy o tym pamiętać dla ich i naszego dobra.
ŚK: Dziękuję za rozmowę.