cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Riko opowiada o kotach niezwykłych
„Riko, sam kocur niezwykły, o sobie, swoim życiu, kotach ze swojej ferajny oraz swoich i obcych ludziach, opowiada w książce „Riko i my. O kotach, ludziach, przyjaźni i zaufaniu”. Opowieści te są i wesołe, i smutne, i twarde, i łagodne – jak to w życiu. Wszystkie zdarzyły się naprawdę, i wiele nauczyły ludzi Rikiego. Aby je poznać, warto kupić książkę, no i zajrzeć na stronę www.facebook.com/rikoimy, gdzie informacji o książce, Rikim, i jego ferajnie jest dużo więcej, niż tutaj.
Jednak na świecie istniało i istnieje bardzo wiele innych kotów niezwykłych. Jedne były niezwykłe w okolicznościach ekstremalnych, a inne w zwykłej codzienności. O tych właśnie kotach, niezwykłych na wiele sposobów, będzie tutaj opowiadał Riko. Czasami Riko opowie też coś o sobie, albo o kotach ze swojej ferajny, a nawet o ludziach. Zachęcamy do lektury.”
Riko opowiada o Smudge - kocurze opiekuńczym
Ma dopiero rok, jest wysoki i długi, ale proces nabrania męskiej muskulatury i prawidłowej masy zawodnika wagi ciężkiej dopiero przed nim, jednak kocur z pewnością tej masy nabierze, gdyż trenuje intensywnie, a mieszka w domu z ludźmi, którzy jedzenia mu nie skąpią. Zresztą, Smudge już dzisiaj w pełni takim zawodnikiem się czuje.
Do rodziny państwa Fentonów trafił jako mały kociak, całkiem przypadkowo zresztą. Państwo Fentonowie wybrali się kiedyś z dziećmi, czteroletnim wtedy Ethanem i dwuletnim Ashtonem, do lokalnego schroniska dla bezdomnych kotów, aby pobawić się z pensjonariuszami i sprawić synom miłą niespodziankę. Intencji brania kota do domu raczej nie było.
Tym niemniej, jeden ze schroniskowych burasków z takim zapałem zabiegał o względy obu chłopców, a Ethana w szczególności, że kiedy przyszła pora rozstania, pojawiły się łzy, i dosyć spontanicznie zapadła decyzja „Bierzemy go!”.
Państwo Fentonowie mieszkają w niedużym domku ze sporym ogrodem, więc Smudge, mając na dodatek dwóch małych człowieczków jako kolegów zabaw, wkrótce zapanował nad całą posiadłością. Od początku wykazywał władczy charakter, i opiekuńcze podejście do obu chłopców.
W połowie lipca 2014 roku pięcioletni już Ethan grał w piłkę ze swoim trzyletnim bratem w przedniej, znajdującej się przed domem części ogrodu, a pani Sarah Fenton robiła coś w kuchni, od czasu do czasu spoglądając na bawiących się chłopców. Wewnątrz ogrodzonego żywopłotem ogrodu, przy zamkniętej furtce, byli zresztą zupełnie bezpieczni.
W pewnym momencie okazało się, że jednak niezupełnie.
Zamknięta na obrotowa, zbyt trudną dla pięciolatka, klamkę furtka otworzyła się, i do ogrodu wkroczyło trzech chłopców, mniej więcej siedmioletnich. Przynajmniej jeden z nich musiał znać Ethana, gdyż od wejścia zaczął wołać go po imieniu rozkazującym tonem. Ethan z kolei najwyraźniej musiał za kolegą nie przepadać, gdyż zignorował jego wezwania, koncentrując się na zabawie z bratem. Pani Fenton nie widziała chwilowo powodu do interwencji.
Za chwilę sytuacja zmieniła się jednak gwałtownie, gdyż wołający Ethana intruz poczuł się najwyraźniej oburzony brakiem zainteresowania, podszedł do niego, chwycił za twarz i silnym pchnięciem przewrócił na ziemię, po czym zrobił krok naprzód, najwyraźniej zamierzając usiąść na powalonym przeciwniku.
Sarah Fenton wyskoczyła z kuchni, ale zanim pokonała korytarz, ganek i schodki, a potem kawałek trawnika, interweniował Smudge. Musiał obserwować całą sytuację i miał jasny pogląd, co trzeba robić. Z wściekłym sykiem wypadł spod samochodu państwa Fentonów, w kilku susach przebiegł trawnik i z rozpędu skoczył intruzowi na klatkę piersiową. Rozzłoszczony kot ma naprawdę zdumiewająco dużo siły, i chociaż dzień był chłodny, a zaatakowany miał na sobie nie tylko koszulkę, ale i grubą bluzę z kapturem, to z pewnością poczuł tak siłę uderzenia, jak i pazury lądującego na nim kota. Smudge, szczerząc kły, wrzasnął mu prosto w twarz.
Tego było dość. Siedmioletni w końcu smarkacz, zaskoczony nagłością ataku, przewrócił się i zaczął uciekać z rykiem. Smudge prawidłowo ocenił, że przeciwnik ma dosyć, i rzucił się na dwóch jego kolegów. Ci nawet nie pomyśleli o stawianiu oporu, ale do furtki nie było im dane dobiec. Bliższemu Smudge skoczył na plecy, od czego klient też z miejsca z rykiem wywalił się na ziemię, a trzeci nie trafił w furtkę i rąbnął głową w jeden z jej słupków.
Kiedy pani Fenton dobiegła na miejsce zdarzenia, sytuacja była opanowana. Dwóch nieproszonych gości leżało na ziemi szlochając rozgłośnie, ten który trafił w słupek też leżał, ale wyglądał na zamroczonego, Ethan wstał i nawet nie płakał, a Smudge blokował drogę do furtki i syczał jak rozwścieczona strzyga.
Pani Fenton uspokoiła kota, ustaliła, że ani Ethanowi, ani Ashtonowi nic się nie stało, energicznym warknięciem postawiła na nogi trzech skruszonych gagatków, i właśnie zastanawiała się, co dalej, kiedy wrócił z pracy jej mąż. Ostro odpytał chłopaków, gdzie mieszkają, skąd się tu wzięli, co robią nieproszeni na cudzym terenie i dlaczego zaatakowali Ethana. Żadnych sensownych odpowiedzi, poza podaniem adresów, oczywiście nie było, ale też nie o nie chodziło, tylko o tym większe zastraszenie łobuziaków, i po chwili pan Fenton rozprowadził ich po domach, w każdym wypadku opowiadając rodzicom, co przeskrobali.
Jeden z tatusiów uznał za stosowne próbować się burzyć i groził składaniem skarg, ale znajomy prawnik państwa Fentonów gratis zwrócił mu uwagę, że na furtce wisi tabliczka „Uwaga zwierzęta, proszę dzwonić”, furtka zaś była zamknięta, więc nieproszeni goście dokonali wtargnięcia (a w Wielkiej Brytanii zasada „Mój dom moją twierdzą” jest mocno obwarowana prawnie), no a przede wszystkim, dopuszczenie do samodzielnego wędrowania siedmiolatka po okolicy może być uznane za brak opieki skutkujący ograniczeniem lub odebraniem praw rodzicielskich, i tatuś wymiękł.
Po tym wydarzeniu furtka jest każdorazowo zamykana na klucz, a Smudge zawsze pilnuje bawiących się w ogrodzie chłopców. Jak mówi pani Fenton, „Zawsze śmieszyły mnie tabliczki z napisem <<Ja tu pilnuję!>> i zdjęciem rozzłoszczonego kota, ale po tym wyczynie Smudge’a patrzę na nie zupełnie inaczej, i jestem bardzo zadowolona, że kocur pełni straż. Zresztą sądzę, że on i tym łobuziakom świadomie nie chciał zrobić większej krzywdy, bo przecież mógł uderzyć pazurami choćby w policzek, a nie zrobił nic takiego, słusznie oczywiście”.
No i jeszcze jedno – szeroko opisany w prasie Smudge nie tylko nie stał się przedmiotem żadnego dochodzenia ze strony władz, ale został zgłoszony do konkursu Towarzystwa Przyjaciół Kotów w kategorii „Bohaterski Kot”, i 7 sierpnia 2014 r. odebrał pierwszą nagrodę podczas balu zorganizowanego w londyńskim hotelu „Savoy”.
Krótko mówiąc, raz jeszcze słuszne okazało się ulubione powiedzenie Arnolda Schwarzeneggera: „Piącha. To zawsze pomaga”. A swoją drogą szkoda, że Smudge nie osiągnął jeszcze swoich spodziewanych, docelowych dziesięciu kilogramów...