cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-

Riko opowiada o kotach niezwykłych

„Riko, sam kocur niezwykły, o sobie, swoim życiu, kotach ze swojej ferajny oraz swoich i obcych ludziach, opowiada w książce „Riko i my. O kotach, ludziach, przyjaźni i zaufaniu”. Opowieści te są i wesołe, i smutne, i twarde, i łagodne – jak to w życiu. Wszystkie zdarzyły się naprawdę, i wiele nauczyły ludzi Rikiego. Aby je poznać, warto kupić książkę, no i zajrzeć na stronę www.facebook.com/rikoimy, gdzie informacji o książce, Rikim, i jego ferajnie jest dużo więcej, niż tutaj.

Jednak na świecie istniało i istnieje bardzo wiele innych kotów niezwykłych. Jedne były niezwykłe w okolicznościach ekstremalnych, a inne w zwykłej codzienności. O tych właśnie kotach, niezwykłych na wiele sposobów, będzie tutaj opowiadał Riko. Czasami Riko opowie też coś o sobie, albo o kotach ze swojej ferajny, a nawet o ludziach. Zachęcamy do lektury.”

13.06.2014 Autor: Ludwik Kozłowski

Riko opowiada o Towser – kotce, która trafiła do Księgi Rekordów Guinnessa

Pamiętacie Państwo Leona Zawodowca?
Riko opowiada o Towser – kotce, która trafiła do Księgi Rekordów Guinnessa Riko opowiada o Towser –...

„ – Czym się zajmujesz?
   - Czyszczę.
   - A ile ci płacą?
   - Pięć kafli od okna.”

Gdyby bohaterka niniejszego opowiadania brała tę samą stawkę, zarobiłaby w życiu 144 miliony 495 tysięcy dolarów amerykańskich. Leon miał doskonałe wyniki, i właściwy stosunek do ludzi, ale do 28.899 ofiar było mu jednak daleko, niestety.

Glenturret Distillery, niedaleko miasteczka Crieff w hrabstwie Perthshire, jest najstarszą nieprzerwanie działającą wytwórnią whisky Szkocji. Od wieków, podobnie jak na statkach, tak i w gorzelniach występował ten sam problem – myszy i szczury. Ciepło, mnóstwo zakamarków, a przede wszystkim nieprzebrane zapasy pożywienia skutkowały stałym napływem i doskonałym rozrodem żarłocznych gryzoni, stąd i na statkach, i jeszcze bardziej w destylarniach, cenionym członkiem załogi był futrzasty posłaniec z granicy światów - kot lub kotka.

Nie inaczej działo się w Glenturret, gdzie przez wieki niezliczone pokolenia kotów wspierały ludzi w walce ze szkodnikami. Z reguły chętnych do pracy nie brakowało, ale tak się jakoś stało, że kiedy wiosną 1963 roku kocur Bains odszedł na łąki niebieskie, następcy chwilowo zabrakło, i tak myszy, jak szczury poczuły się panami sytuacji. W lipcu tego roku, gdy zaczynało już robić się niewesoło, szefa Glenturret odwiedził jeden z szanowanych dostawców jęczmienia. W gospodarstwie urodziły mu się kociaki, które w wieku 3 miesięcy były już duże i silne – tylko jedna koteczka słabiej rosła, więc była obawa, że w obejściu, a tym bardziej na polach, sobie nie poradzi, zwłaszcza, że zdarzały się lisy... Ale była śliczna, półdługowłosa i trójkolorowa, a poza tym wyjątkowo skora do zabawy i łapania różnych papierków, więc czy nie można by jej jakoś przychować w bezpiecznym miejscu, pod dachem?

Szef Glenturret potrzebował raczej jakiegoś rosłego, bitnego i łownego kocura, ale pomyślał, że nim taki się znajdzie, niech będzie i koteczka. Dlaczego dostała raczej męsko brzmiące imię Towser, właściwie nie wiadomo – może z nadzieją, że jednak wyrośnie na kocura?

Koteczka tradycyjnie trafiła pod opiekę nocnego stróża destylarni, i zaczęła się zapoznawać z nowymi włościami. Jej opiekun, jak to się często zdarza nocnym stróżom, od czasu do czasu lubił pokrzepić się szklaneczką szlachetnego trunku, wytwarzanego w jego firmie, i wpadł na pomysł, żeby i Towser dodawać kropelkę – ale tylko kropelkę – złocistego płynu do wieczornej miseczki mleka.

Nie wiadomo, czy spowodowała to whisky, ale na nowym terenie Towser odnalazła się błyskawicznie, rosła jak na drożdżach, i zanim osiągnęła 6 miesięcy, zaczęła łowić myszy, na wstępie nieduże. Początkowo na to naturalne dla kota zachowanie nie zwrócono szczególnej uwagi, chociaż jej opiekun dostrzegł, że Towser myszy nie je, tylko znosi je w jedno miejsce i natarczywie domaga się pochwał po pracowicie spędzonej nocy. Dobry ten człowiek wystąpił do szefostwa o środki na wołowe okrawki, a także żółtko i śmietanę, więc kotka absolutnie nie głodowała.

Wręcz przeciwnie, urosła, nabrała sił, i przystąpiła do zaprowadzania porządku. Wobec wyjątkowego rozmnożenia się myszy, miała pole do popisu, i nie zasypiała gruszek w popiele. Zdarzało się, że rankiem w ustalonym miejscu, na dużym gumowym dywaniku, jej opiekun znajdował kilkanaście upolowanych gryzoni. Pochwalił Towser przed dyrektorem, a ten podsunął pomysł, żeby każdego dnia liczbę upolowanych zapisywać. Niestety, nie wprowadzono podziału na myszy i szczury, choć tych ostatnich też było sporo, a wypasione na pierwszorzędnym jęczmieniu, bywały dla kotki poważnymi przeciwnikami.

Towser to nie zniechęcało, wręcz przeciwnie, wspinała się na wyżyny łowieckiego kunsztu, i wkrótce tak przetrzebiła populację szkodników, że liczba jej ofiar spadła do kilku dziennie, a potem do kilku co parę dni. W dniu urodzin Towser, przypadającym na 21 kwietnia, dyrektor Glenturret Distillery corocznie wysyłał farmerowi, który koteczkę przyniósł „na przychowanie”, skrzynkę pierwszorzędnej whisky – likwidując plagę myszy i utrzymując ich liczbę na śladowym poziomie, Towser zarabiała na ten prezent po wielekroć.

Od chwili, gdy zaczęto prowadzić notatki, Towser upolowała 28.899 myszy i szczurów, co jest oficjalnym rekordem zapisanym w Księdze Guinnessa. W istocie było to pewnie ponad 30.000 – przez blisko rok, w początkach kariery kotki, liczby upolowanych nie zapisywano.

Warto też dodać, że Towser była wyjątkową pieszczoszką, hołubioną przez wszystkich pracowników, i niejednokrotnie przyjmowała ważnych gości wspólnie z szefostwem Glenturret, siedząc grzecznie na niskim stoliku, otoczonym klubowymi fotelami, gdzie omawiano ważne biznesowe sprawy. Obowiązkowo dostawała wtedy miseczkę mleka z kropelką whisky.

Po długim, szczęśliwym i pracowitym życiu Towser umarła 20 marca 1987 r., w wieku 23 lat i 11 miesięcy.

Przed głównym wejściem do Glenturret Distillery stoi okazały, kamienny grobowiec, ozdobiony wykonanym z czarnego granitu pomnikiem spoczywającej tam Towser, oraz tablicą z napisem:

Towser
21 kwietnia 1963 – 20 marca 1987
Towser, sławna kotka, która żyła w Glenturret Distillery niemal 24 lata,
łowiąc w tym czasie 28.899 myszy,
co jest rekordem świata odnotowanym w Księdze Guinnessa
Pomnik jest szeroko odwiedzaną atrakcją turystyczną, a Towser dba o Glenturret Distillery nawet z zaświatów – sprzedaż koszulek, kubków, talerzy, figurek, poduszek, i innych gadżetów z jej wizerunkiem, a przede wszystkim butelek whisky, zapakowanych w dodatkowo płatne kartony ozdobione portretem Towser gwarantuje przyfabrycznemu sklepikowi z pamiątkami obroty grubo przekraczające milion funtów rocznie.

Następcą Towser w Glenturret Distillery została kotka imieniem Amber, także nietuzinkowa – przez 17 lat jej życia nie widziano, by upolowała choć jedną mysz czy szczura, ale jednak gryzonie w gorzelni się nie odrodziły…

Koty w doskonałych warunkach żyją w Glenturret Distillery do dzisiaj, choć wobec rozwoju technik magazynowych, praktycznie uniemożliwiających dostęp gryzoni, ich podstawowe obowiązki polegają na witaniu i oprowadzaniu 100 tysięcy turystów, odwiedzających co roku najstarszą szkocka gorzelnię.

Komentarze (0)
Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego