cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-

Riko opowiada o kotach niezwykłych

„Riko, sam kocur niezwykły, o sobie, swoim życiu, kotach ze swojej ferajny oraz swoich i obcych ludziach, opowiada w książce „Riko i my. O kotach, ludziach, przyjaźni i zaufaniu”. Opowieści te są i wesołe, i smutne, i twarde, i łagodne – jak to w życiu. Wszystkie zdarzyły się naprawdę, i wiele nauczyły ludzi Rikiego. Aby je poznać, warto kupić książkę, no i zajrzeć na stronę www.facebook.com/rikoimy, gdzie informacji o książce, Rikim, i jego ferajnie jest dużo więcej, niż tutaj.

Jednak na świecie istniało i istnieje bardzo wiele innych kotów niezwykłych. Jedne były niezwykłe w okolicznościach ekstremalnych, a inne w zwykłej codzienności. O tych właśnie kotach, niezwykłych na wiele sposobów, będzie tutaj opowiadał Riko. Czasami Riko opowie też coś o sobie, albo o kotach ze swojej ferajny, a nawet o ludziach. Zachęcamy do lektury.”

16.05.2014 Autor: Ludwik Kozłowski

Riko opowiada o Mac'u – kocie, którego długo nie było

Pan Stuart Emery, z zawodu drukarz, obecnie na emeryturze, ma dość szczególne hobby...
Riko opowiada o Mac'u – kocie, którego długo nie było Riko opowiada o Mac'u –...

... – od zawsze pływa niedużą, rzeczną barką, przebudowaną na wygodny domek, po rzekach i kanałach środkowej, i południowej Anglii. Sieć tych dróg wodnych jest niezwykle gęsta i doskonale utrzymana, więc liczba tras wycieczkowych zmierza do nieskończoności. Oprócz tego, pan Emery i jego żona Maureen lubią zwierzęta, których z reguły mieszka z nimi kilkoro.

W 2006 r. państwo Emery wybrali się swoją barką z Harlow w hrabstwie Essex, gdzie wówczas mieszkali, na dłuższą wyprawę na północ, do Staffordshire, hrabstwa oddalonego o przeszło 200 kilometrów – rzekami i kanałami, w niespiesznym tempie barki, z licznymi przystankami, to całkiem długa trasa. Towarzyszył im dwunastoletni wówczas, czarny jak smoła kocur Mac, też doświadczony marynarz słodkich wód, a oprócz tego wyjątkowy pieszczoch i zdeklarowany domator. Pływać barką i obserwować mijane krajobrazy lubił, schodził ze swoimi ludźmi na ląd i chętnie uczestniczył w pieszych i rowerowych wycieczkach, siedząc albo na ramieniu pana Emery, albo w specjalnym koszu przed kierownica któregoś z rowerów, jednak żadnych skłonności do samodzielnego oddalania się nie przejawiał.

W pobliżu miejscowości Stoke-on-Trent, kiedy wczesnym rankiem barka państwa Emery płynęła szczególnie wąskim kanałem, nastąpiło coś zupełnie niespodziewanego. Mac, który na pokładzie stateczku poruszał się zawsze bez szelek, gdyż był u siebie, czuł się absolutnie pewnie i nigdy nie zrobił nic nierozsądnego ani stwarzającego jakiekolwiek zagrożenie, niespodziewanie przeciągnął się, i potężnym susem skoczył przez burtę na nieodległy brzeg kanału.

Barki od razu zatrzymać się nie da, znalezienie miejsca, gdzie wąski kanał rozszerzał się chwilowo umożliwiając zacumowanie bez zablokowania drogi innym też jakiś czas trwało, i zanim państwo Emery wsiedli na rowery i popędzili do miejsca, w którym Mac tak niespodziewanie się wyokrętował, minęło kilka godzin.

Na brzegu kocura nie było, w pobliskich zaroślach także nie, na długotrwałe nawoływanie Mac się nie zgłosił. Państwo Emery zaczęli penetrować okolicę, raczej odludną i pustą. Niedaleko kanału stały jakieś opuszczone zabudowania, ale i w nich Maca nie było – w każdym razie, nie przyszedł na długotrwałe nawoływania swoich ludzi.

Plan wyprawy poszedł do kosza – państwo Emery resztę urlopu, poza czasem niezbędnym na powrót, spędzili w okolicy wyokrętowania Maca, szukając go dniami i nocami. Niestety, bez jakiegokolwiek rezultatu. Urlop się skończył, i trzeba było wracać – czarny kocur Mac przepadł na dobre.

Ponieważ samochodem z Harlow do Stoke-on-Trent jedzie się bez pośpiechu niecałe 4 godziny, państwo Emery w kolejne weekendy zwiedzali okolicę zaginięcia kota, i na kolejny urlop wybrali się w to samo miejsce – czarnego kocura nie było ani śladu. Po tym niepowodzeniu wizyty w miejscu, gdzie Mac zaginął, stały się rzadsze, aż w końcu ludzie doszli do wniosku, że stało się to, co musiało się stać – Mac, domowy pieszczoch, najpewniej nie przetrwał samodzielnie w terenie, zwłaszcza, że i w Anglii zimy bywają nieprzyjemne.

Z końcem 2011 roku Stuart Emery przeszedł na emeryturę, barka w nagrodę za lata wiernej służby przeszła solidny remont, i stała się dla państwa Emery całorocznym domem. W międzyczasie, zwierzęca rodzina właścicieli barki uległa znacznemu powiększeniu – mieszkały z nimi 4 psy, nowy kot, i duża papuga. Cała ferajna wyprowadziła się z Harlow, a stałym miejscem cumowania barki – zimą, bo w ciepłym sezonie barka jest w drodze, na kolejnych wyprawach – stała się rzeka Little Ouse na południe od miejscowości Downham Market.

I tam właśnie, w 2012 r., do państwa Emery dotarł list pierwotnie zaadresowany na ich stary adres w Harlow. List nadszedł ze schroniska dla zwierząt „Iris’ Cats in Need”, z miejscowości Stoke-on-Trent. W liście donoszono, że porzucone zabudowania niedaleko kanału żeglownego przejął nowy właściciel, i przed ich wyburzeniem (do remontu się nie nadawały) skontaktował się z personelem schroniska celem wyłapania i zaopiekowania się kotami mieszkającymi w ruinach. Wszystkie koty zostały szczęśliwie schwytane, trwa proces znajdowania im nowych właścicieli, ale patriarcha całej ferajny, starszy już, dość chudy, ale duży i zdecydowanego charakteru czarny kocur miał, jak się okazało, mikrochipa, i po jego odczytaniu ustalono, że właścicielami są państwo Emery, więc kota można odebrać.

Mac był kotem przede wszystkim pana Emery, więc Stuart Emery zadzwonił natychmiast do schroniska, choć był głęboko przekonany, że musiała zajść jakaś pomyłka. Tymczasem, nic z tych rzeczy – pani Eileen Smith, która odebrała telefon, potwierdziła wszystkie informacje zawarte w liście. Mac, niemłody i styrany życiem bez opieki, ale w dobrym zdrowiu, oczekiwał na swoich ludzi.

Stuart Emery w te pędy pognał do samochodu i natychmiast wyruszył w drogę. Jechał niekoniecznie zgodnie z przepisami, ale obyło się bez mandatu, i dotarł do schroniska nie w niecałe 4, ale trochę ponad 2 godziny.

Mac czekał na miejscu. Natychmiast poznał swojego człowieka, skoczył mu na ręce i zaczął go gwałtownie trykać głową. Pan Emery jest raczej twardym zawodnikiem, w młodości grał w rugby i trenował boks, ale popłakał się razem z paniami ze schroniska.

Po powrocie do domu Mac starannie obszedł barkę tak, jak gdyby opuścił ją wczoraj, i rozłożył się na kanapie w saloniku. Jak powiedział jego człowiek w rozmowie z lokalną prasą:
„Zaczipowaliśmy Maca kiedy jeszcze był kociakiem, ale nie było go 6 lat, i uznaliśmy za pewne, że umarł już dawno temu – w końcu, miał dwanaście lat, kiedy wyskoczył z barki, i nigdy przedtem nie prowadził samodzielnego życia. Tymczasem nie dość, że przeżył, to został szefem kociej społeczności w tych ruinach, i wreszcie do nas wrócił. Dlaczego nie ujawnił się wcześniej, choć przecież byliśmy tam wiele razy, nie mam pojęcia, można się tylko domyślać, że walcząc z kryzysem wieku średniego, chciał się zmierzyć z życiem dzikiego kocura... Ale teraz jest z nami, w bardzo dobrym jak na takiego seniora zdrowiu, nie rusza się z domu, je, śpi przy piecu, i nabiera wagi. Nie wiem, jak długie jeszcze przed nim życie, ale to, że wrócił i znów jest z nami, to więcej, niż gdybyśmy wygrali główną nagrodę na loterii”.

Ponieważ najdłużej żyjącą kotką była Creme Puff z Austin w Teksasie, która umarła 6 sierpnia 2005 r. w wieku 38 lat i 3 dni, zaś kocurem Puss z Devon w Wielkiej Brytanii, który umarł 29 listopada 1939 r., 1 dzień po swoich 36 urodzinach, to pozostaje życzyć, aby Mac w dobrym zdrowiu co najmniej wyrównał te rekordy.
 

Komentarze (1)
Ponury Pałkarz 17-05-2014 22:39:51
zgłoś do moderacji Trzecie zdjęcie, portret Maca, jest niesamowite - aż żal, że nie da się z nim porozmawiać o tych 6 latach, dlaczego wyskoczył, i dlaczego nie przyszedł, kiedy go szukano? Bo że się ucieszył, wracając do swoich ludzi, to nie ulega wątpliwości. Tajemniczy, czarny kot...
Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego