Wypadek drogowyChciałabym wyrazić wątpliwość w następującej kwestii : "Najczęściej wypadek drogowy to dla kota śmierć na miejscu." Otóż, słyszałam kiedyś o rzeczy zgoła przeciwnej. Potwierdziły się gdy byłam naocznym świadkiem wypadku. Skądinąd, wiadomo mi, że właśnie zaskakująco duży procent potrąconych kotów żyje, leży na drodze w ogromnym szoku i gdyby zostały odpowiednio szybko zabrane z niebezpiecznej strefy mogłyby ocknąć się i wrócić do siebie. Sama widziałam kiedyś jak nocą na drodze kierowca samochodu (!!!) wręcz specjalnie przyspieszył widząc kota na drodze (to już szczyt okrucieństwa), kota mocno uderzył i przejechał po nim. Byłam ze znajomymi, zebraliśmy go z drogi, krwawił z pyszczka, jedna z koleżanek wzięła go do siebie na noc (mieszkała w mieście gdzie byliśmy). Opowiadała jak na drugi dzień kot wrócił do siebie i szalał po mieszkaniu szukając drogi ucieczki, Wreszcie wyszedł przez okno (na parterze) i poszedł swoją drogą....
Wypadek drogowyChciałabym wyrazić wątpliwość w następującej kwestii : "Najczęściej wypadek drogowy to dla kota śmierć na miejscu." Otóż, słyszałam kiedyś o rzeczy zgoła przeciwnej. Potwierdziły się gdy byłam naocznym świadkiem wypadku. Skądinąd, wiadomo mi, że właśnie zaskakująco duży procent potrąconych kotów żyje, leży na drodze w ogromnym szoku i gdyby zostały odpowiednio szybko zabrane z niebezpiecznej strefy mogłyby ocknąć się i wrócić do siebie. Sama widziałam kiedyś jak nocą na drodze kierowca samochodu (!!!) wręcz specjalnie przyspieszył widząc kota na drodze (to już szczyt okrucieństwa), kota mocno uderzył i przejechał po nim. Byłam ze znajomymi, zebraliśmy go z drogi, krwawił z pyszczka, jedna z koleżanek wzięła go do siebie na noc (mieszkała w mieście gdzie byliśmy). Opowiadała jak na drugi dzień kot wrócił do siebie i szalał po mieszkaniu szukając drogi ucieczki, Wreszcie wyszedł przez okno (na parterze) i poszedł swoją drogą....