cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Mechatek o nietypowych upodobaniach kulinarnych
To wszystko dlatego, że jest to przekonanie nie do końca prawdziwe, o czym ja Mechatek mogę zaświadczyć moim wielkim kocim autorytetem. Ono nie jest całkiem mylne, ale nie oddaje całego bogactwa kocich upodobań kulinarnych. A jest ono ogromne, o czym z kolei może zaświadczyć każdy doświadczony kociarz, który na co dzień w swoim domu może zaobserwować na własne oczy, co koty lubią.
Tutaj ja Mechatek muszę napisać o czym, co się nazywa indywidualizm. Indywidualizm polega na tym, że każdy kot ma zupełnie własne upodobania i one mogą się kompletnie różnić od upodobań innego kota, nawet mieszkającego w tym samym domu. A niekiedy nawet mogą być bardzo nietypowe, zwłaszcza z ludzkiego punktu widzenia, bo koty na pewno nie będą zaskoczone.
I nie chodzi tu wcale o takie rzeczy, że na przykład moja wielka przyjaciółka Sonia, która była wielką damą i się nie pchała do miseczki, na widok ryby dostawała szału niegodnego damy i stawała się niemal tak nachalna, jak ja Mechatek. Nie chodzi też o to, że na przykład Reszka jest wielką fanką przetworów mlecznych w dowolnej postaci, łącznie z mlekiem, którego dorosłym kotom podobno pić nie wolno. Reszce wolno wszystko, a na dodatek nic jej od tego nie jest. Ale nie o to chodzi, że Reszka lubi mleko, ser biały, ser żółty, serki homogenizowane z owocami, a nawet niektóre sery pleśniowe. To się jeszcze jakoś mieści w głowie.
Chodzi o rzeczy, które w głowie się nie mieszczą, zwłaszcza jeśli człowiek jest bardzo przywiązany do przekonania, o którym ja Mechatek napisałam na samym początku, a w które ludzie nie uwierzą, jak nie zobaczą.
Na przykład takie, że pani kiedyś przeczytała, że niektóre koty lubią oliwki. I nie uwierzyła, dopóki nie przeprowadziła eksperymentu, który polegał na rzuceniu oliwki na podłogę i zobaczeniu, co się stanie. Okazało się, że oliwki to jedna z ulubionych potraw Reszki, zwłaszcza, jak się je da upolować, zagryźć, a następnie zmemłać w pyszczku i połknąć. Do tej pory u nas w domu było wiadomo tylko, że Reszka ma hopla na punkcie groszku konserwowego z puszki (pani mówi, że ona też ma i to akurat była wstanie zrozumieć), który należy jej podawać po jednym, bo tak smakuje najlepiej. Sonia natomiast za groszkiem nie przepadała, natomiast lubiła kukurydzę z puszki. Reszka i ja Mechatek lubimy też naleśniki oraz makaron, ale tylko taki długi, bo można się nim pobawić jak sznureczkiem, więc kiedy pani robi spaghetti, to poza smakołykiem mamy też frajdę.
Upodobanie Niutki do bazylii i rukoli
Jak sami państwo widzą, te przykłady znacznie rozszerzają grupę produktów kotowrażliwych, które ludzie chowają przed kotami, żeby egoistycznie mieć je tylko dla siebie. Każdy kociarz, już po kilku miesiącach mieszkania z kotem szybko się uczy, które produkty są kotowrażliwe, a które nie. Te drugie można spokojnie zostawiać na wierzchu na lodówce, gdyż istnieje duże prawdopodobieństwo, że kota nie zainteresują. Aż do momentu, kiedy się okaże, że jednak są kotowrażliwe, ale to się okazuje tylko w praktyce i niczego nie można z góry zakładać.
U nas w domu tak się okazało z zielonym ogórkiem, który pani położyła na lodówce. A kiedy wróciła po kilku godzinach do domu, ogórek leżał na podłodze, ale tylko w połowie, ponieważ druga połowa znajdowała się w środku Reszki. Reszka nie zdążyła uciec, bo trudno jej się było oderwać od takiego smakołyka, więc wszystko się wydało, ale pani nawet nie krzyczała, tylko długo kręciła głową.
A w domu koleżanki pani, w którym mieszka kot mogący wychodzić do ogródka, okazało się to samo, kiedy koleżanka pani nasadziła tulipanów na wiosnę, ale niestety wszystkie zniknęły, gdyż zostały wyżarte. „Niestety” z ludzkiego punktu widzenia, bo z punktu widzenia kota było to zdarzenie szczęśliwe i smakowite.
Jak sami Państwo widzą, zakładanie czegokolwiek na temat kocich upodobań kulinarnych może się ukazać wielkim błędem, od którego znikają ogórki, tulipany, a także bazylia rosnąca w doniczce na parapecie. Więc na koniec ja Mechatek tylko zapytam: czy Państwo kiedyś dokonali takich błędnych założeń?
Chchchrrr?