cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-
14.03.2014 Autor: Mechatek

Mechatek o marcowaniu (się)

Za oknami naszego domu od kilku dni zaczęły rozlegać się dźwięki i odgłosy, o których pani mówi, że są straszliwe, a my dziewczęta, czyli Niuta oraz ja Mechatek, że przepiękne.
Sonia w trakcie marcowania się Sonia w trakcie marcowania...

Reszka nic na ten temat nie uważa, ponieważ nie ma w środku narządów, które odpowiadają za marcowanie się, bo jej narządy zostały wycięte podczas operacji razem z guzem, który na szczęście okazał się niezłośliwy. Ale narządy i tak trzeba było wyciąć na wszelki wypadek u pana doktora, co się nazywa sterylizacja. W tym celu kotom-dziewczynkom robi się operację usuwająca te narządy, a kocurom wystarczy usunąć nabiał, który wystaje na zewnątrz.

Pani mówi, że zdania na temat sterylizacji są podzielone nie tylko u ludzi, którzy mieszkają z kotami, ale nawet u samych doktorów. Niektórzy uważają, że wszystkie koty poza tymi rasowymi, które żyją w hodowlach, powinny być wysterylizowane, co zapobiega różnym chorobom, a inni są zdania, że to niepotrzebne obciążenie dla organizmu i jeśli nie ma bezwzględnej potrzeby, tak jak u naszej Reszki, to żeby nie sterylizować. Nasz pan doktor jest drugiego zdania, a pani się go słucha i dlatego ja Mechatek i Niuta mamy narządy.

Zarówno narządy, jak i sterylizacja mają swoje skutki. Skutkiem narządów jest marcowanie się, które przebiega głośno spektakularnie, a u kocurów obsikiwanie mieszkania. W czasie tego zjawiska kotki krzyczą na całe gardło: „Chce kocura, chcę!” i walają się po podłodze oraz przytupują tylnymi łapkami, mając nadzieję, że jakiś kocur się pojawi i będzie wiedział, co z tym wszystkim zrobić. Kocury natomiast dokonują gwałtownych łapkoczynów na innych kocurach, krzycząc przy tym: „Idź sobie stąd, idź sobie!”.

U nas w domu najgłośniej wydzierała się moja największa przyjaciółka Sonia, którą słyszeli nawet sąsiedzi. Niestety, Soni już nie ma, więc krzyczymy teraz tylko ja Mechatek i Niuta, przy czym Niuta pięknie śpiewa, a ja Mechatek skrzeczę, ale podobno nie jest to tak straszliwe, jak w przypadku Soni, więc da się wytrzymać.

Jednak największy kłopot z marcowaniem się polega nie na hałasie, tylko na tym, że jeśli w tym czasie kotka i kocur się spotkają, to po pewnym czasie pod blokiem pojawią się kolejne koty. I temu należy zapobiegać, gdyż najprawdopodobniej będą to koty bezdomne, których i tak jest za dużo i z pewnością nie powinno być więcej. I właśnie do tego służy sterylizacja, więc jeśli ktoś nie umie swojego kota upilnować, to powinien go zanieść do lecznicy na operację, żeby się nie marcował i żeby nie powstawały niepotrzebne kociaki.

W przypadku mnie Mechatka i Niuty nie ma możliwości spotkania kocura, bo jesteśmy upilnowane i w ogóle nie wychodzimy z domu, więc nasze tęsknoty pozostaną niespełnione. Nigdy. Pani mówi, że współczuje, ale tak musi być, bo u nas w domu również z pewnością nie powinno być więcej kotów. I dlatego możemy sobie tylko posłuchać.

Chchchrrr...

Komentarze (6)
iw-nowa 04-04-2014 12:31:34
zgłoś do moderacji Moja kicia wprawdzie się nie marcuje, bo też po drugiej rui przeszła sterylizację, ale jednak jest znacznie bardziej aktywna i później wraca wieczorami do domu, bo jest kotkiem wychodzącym :)
Zuzia 20-03-2014 01:48:25
zgłoś do moderacji Mechatku nie ma kotów bezdomnych. Są "żyjące na wolności", są " żyjące na wolności z serwisem domowym" i "domowe obdarowane full serwisem" . Które z nich są najszczęśliwsze ? No Mechatku - to jest pytanie !
moniun 17-03-2014 10:46:14
zgłoś do moderacji Moja koteczka właśnie się kuruje po sterylizacji. W tym roku miała pierwszą i ostatnią ruję w swoim życiu. Okropnie się męczyła, a my razem z nią. Trwało to ponad 2 tygodnie. Chciała nam wyskoczyć przez okno, a momentami biedaczka aż się trzęsła, a my martwiliśmy się czy na pewno nic jej nie jest. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na sterylizację, żeby ona więcej nie musiała tego przechodzić. Jeden dzień stresu (najwięcej oczywiście stresowałam się ja, czyli jej Pani) i już jest po sprawie. Zniosła to dzielnie i szybko wraca do zdrowia! :)
Kota 16-03-2014 16:41:37
zgłoś do moderacji Ja sądzę, że wszystkie koty, których nie chcemy rozmnażać należy sterylizować. Bo zapobiegamy w ten sposób groźnym chorobom. Sama doświadczyłam tego z moją kotką niestety. Poza tym kotka w rui się po prostu męczy.
filolog-kotolub 14-03-2014 19:01:38
zgłoś do moderacji Gwoli wyjaśnienia. Zgadzam się jak najbardziej z Twoim panem doktorem, że do kastracji i sterylizacji trzeba podchodzić wybiórczo. Moje aktualne koty są wszystkie po zabiegach - Kreska się rozchorowała po śmierci swojego pana ukochanego, a Rudzielec i Zmora są rodzeństwem i z tego - jak mówi Mechatek - mogłyby pojawić się kocięta. Co prawda Lana, nasza sunia, byłaby bardzo szczęśliwa, bo miała by znowu kogo wychowywać - w końcu Rudzielca i Zmorę wyniańczyła :-)
filolog-kotolub 14-03-2014 16:04:58
zgłoś do moderacji Marcowe głaski dla Mechatka! Rudzielec, Zmora i Kreska są - mimo marca - spokojne i nie krzyczą, ale z wielkim zainteresowaniem nasłuchują, co się dzieje na dworze. Rudzielec jakby jeszcze coś pamięta i pomiaukuje wieczorami głośno i żałobnie...
Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego