cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Mechatek o POTWORACH i wielkiej łagodności Niutki
Pani mówi, żebym dodała, że dotyczy to zwłaszcza tych ludzi, którzy od czasu do czasu zabierają swoje koty na spacery do lasu albo na łąkę, tak jak Niutę i mnie Mechatka, albo pozwalają im wychodzić do ogródka, jak mają. I jeszcze powinni uważać tacy ludzie, którzy byli w lesie nawet bez kota, bo z tego lasu mogą przynieść do domu na ubraniu POTWORA. Ponieważ, proszę państwa, sezon na POTWORY się powoli kończy, ale w przyszłym roku będzie znowu i trzeba zawczasu się do tego nastawić.
To słowo trzeba pisać wielkimi literami, bo kiedy pani je wypowiada to zawsze krzyczy: POTWÓR! POTWÓR! i zaraz się robi wielkie zamieszanie w całym domu, bo POTWORA trzeba natychmiast usunąć, żeby nie narobił szkód, czyli na przykład groźnych chorób ludziom albo kotom. Pani tak krzyczy, ponieważ osobiście miała do czynienia z POTWORAMI tylko dwa razy w życiu i się nie oswoiła i nie nauczyła, jak je usuwać, więc jest wtedy wielkie przerażenie, bo co innego oglądać POTWORY na obrazkach w książce, a co innego na żywe oczy we własnym domu i do tego na Niutce.
U nas w domu taka sytuacja miała miejsce raz, kiedy Niutka leżała sobie spokojnie na fotelu, a pani podeszła ją pogłaskać i nagle zaczęła ją głaskać coraz szybciej i to po całym futerku i je rozgarniać, a zwłaszcza na pyszczku między wąsami i zaczęła krzyczeć że ona nie umie czegoś takiego wyciągnąć, boi się, nigdy żywego nie widziała, POTWÓR! POTWÓR! A POTWÓR był przyczepiony do pyszczka Niutki, trzeba go było wyciągnąć go specjalnymi szczypcami i wyrzucić do ludzkiej kuwety, a potem przytknąć do pyszczka Niutki wacik z płynem, który nieładnie pachniał, co się nazywało odkażanie i już było po wszystkim.
I zrobiła się bardzo nerwowa atmosfera, a my przyglądałyśmy się temu wszystkiemu z kącika, bo pani krzyczy rzadko i to zawsze oznacza, że stało się coś groźnego, więc lepiej wtedy nie podchodzić i się schować. Ale w związku z tym, że POTWÓR został wykryty na jednym kocie, to trzeba było sprawdzić nas wszystkie, więc zaraz potem pani dokładnie sprawdziła nasze futerka, co było bardzo miłe, bo w nich gmerała i rozgarniała, co ja Mechatek bardzo lubię i nawet Reszka na to sprawdzanie pozwoliła. I na szczęście okazało się, że więcej POTWORÓW nie ma.
Kiedy już POTWÓR został usunięty z niutkowego pyszczka, pani potem długo siedziała, patrzyła na Niutkę, wzdychała i się zachwycała, jakim Niutka jest cudownym i łagodnym kotem, bo nawet nie pisnęła ani nie zmieniła pozycji, tylko drzemała sobie dalej i nawet muczała, jakby nigdy nic. I że to dobrze, że Niutka jest majnkunem, bo dzięki temu ma taki spokojny charakter, a przecież jakby POTWÓR przyczepił się do Reszki, to pewnie musiałoby się skończyć narkozą u pana doktora, bo tylko wtedy Reszka pozwoliłaby sobie POTWORA wyciągnąć.
A drugi raz, kiedy pani miała do czynienia z POTWOREM, zdarzył się podczas wyjazdu pani, tylko tym razem POTWÓR wczepił się w panią i wyciągała go pani przyjaciółka, ale pani krzyczała tak samo.
I oba te razy zdarzyły się, jak pani była w lesie, co oznacza, że to ona przyniosła POTWORY na ubraniu. I dlatego ja Mechatek chciałabym wszystkim ludziom przypomnieć, że kiedy wracają do domu ze spacerów po lesie, to powinni sprawdzać swoje ubrania, czy się w nich POTWÓR nie zagnieździł, a także futerka swoich kotów i to dokładnie. A jeśli znajdą POTWORA, to należy go natychmiast dokładnie wyciągnąć i wyrzucić, odkazić to miejsce płynem, który nieładnie pachnie i kota pogłaskać. Ale krzyczeć tak, jak pani przy tym krzyczy, już nie trzeba, bo to jest nieobowiązkowe.
Ja Mechatek chciałabym powiedzieć jeszcze jedną ważną rzecz, a mianowicie, że żeby mieć taki łagodny charakter jak Niutka, wcale nie trzeba być majnkunem, wystarczy być mną Mechatkiem, bo ja też bym sobie pozwoliła, zwłaszcza że podczas wyciągania POTWORA jest mnóstwo głaskania, miziania i ludzie mówią do kota miłym głosem. A na dodatek potem się jeszcze kotem zachwycają, więc ja Mechatek też bym wtedy mruczała i była spokojna, żeby się mną zachwycali...
Mechatek