cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-
03.07.2013 Autor: Mechatek

Mechatek o wyższości domności nad bezdomnością

Ja Mechatek jestem kotkiem domnym. Co oznacza, że posiadam dom, a nie tylko w nim mieszkam, bo wtedy byłabym tylko kotkiem domowym, a to jest duża różnica.
Koci domek
Jedzenie jest zawsze

Ta różnica polega na tym, że jak się udomowiłam ponad sześć lat temu, objęłam cały dom czyli wszystkie fotele, kanapę, półkę w kuchni, kaloryfery oraz szafę w przedpokoju w posiadanie, ponieważ okazało się, że jest w nich ciepło w odróżnieniu od ulicy, z której się wzięłam. Najcieplej jest na kaloryferach, a jeszcze przedtem na starym monitorze od komputera, na którym nie wolno było leżeć, ale ponieważ nie rozumiem słowa „nie wolno”, to leżałam, a teraz zostały tylko kaloryfery i do tego tylko zimą, bo latem najcieplej jest przy oknie na parapecie, jak świeci słońce.

Domność polega na tym, że ma się swoich ludzi, a w moim przypadku Panią i Naszego Drugiego Człowieka, którzy o kota dbają oraz na niego krzyczą, jak nie rozumie słowa „nie wolno”, a ja nie rozumiałam w ogóle, bo gdzie się miałam nauczyć, jak na ulicy ludzie tak do mnie nie krzyczeli. Minęło już sześć lat, jak się udomowiłam, ale wciąż nie rozumiem „nie wolno” i dlatego kradnę kanapki ze stołu oraz zżeram kwiatki na parapecie. Zaletą domności jest to, że nawet jak się trzy razy zeżre ulubionego kwiatka Pani, to się nie wraca na ulicę, a ja to wiem, bo sprawdziłam nawet więcej niż trzy razy. Pani mówi, że są ludzie, którzy najpierw biorą kotka do domu, bo jest mały i chcą prezent (prezent to jest smakołyk albo piłeczka do turlania) dla dziecka, a potem się okazuje, że kotek to jest żywe stworzenie i nie chodzi tylko o to, żeby go głaskać, ale też dawać jedzenie, sprzątać kuwetę i zabierać do pana doktora, a czasami jest też bardzo niegrzeczny, bo drapie meble i piszczy nad ranem i wtedy kotka z powrotem wyrzucają na ulicę, bo jest kłopot.  Ja Mechatek tego zupełnie nie rozumiem, bo przecież każdy kotek od początku to jest żywe stworzenie i to dokładnie widać i ludzie powinni od razu poznać, a nie potem się przekonywać, że to kłopot.  Ja Mechatek to nawet jestem Paskudek, a nie tylko kłopot, a i tak Pani mówi, że by mnie nie wyrzuciła, chociaż też mi trzeba dawać jedzenie i zabierać do pana doktora oraz wydrapałam dziury w fotelach.

Do pana doktora trzeba mnie zabierać często, bo na tej ulicy byłam chora i niedożywiona i teraz są efekty. Efekty polegają na tym, że jestem mała i często choruję oraz mam słabe kości, a nawet wypadł mi ząb i pan doktor powiedział, że z tym kotem to już tak będzie. No to tak ze mną jest, chociaż już nie jestem niedożywiona, bo jak się ma swoich ludzi, to jedzenie jest zawsze. Ale mi zostało tak, że jestem żarłoczna i zjem wszystko, czyli nie wybrzydzam, a ostatnio Pani nawet powiedziała: Mechatku, spasłaś się. Chodzenie do pana doktora jest fajne, ponieważ zabierają mnie wtedy na spacer po trawie, a inaczej by się wstydzili, ponieważ z takim kotem to wstyd się ludziom pokazać, tak pani powiedziała; ale ma też wady, bo potem są tabletki, a mnie się tabletki nie da podać.

Proszę Państwa! A teraz będzie ważna rzecz i dlatego zaczęłam od Proszę Państwa oraz piszę o tym na końcu. W tej ważnej rzeczy chodzi o to, żeby nie było kotków bezdomnych, albo chociaż było jak najmniej, bo ja Mechatek mam w tej sprawie pogląd. Mój pogląd jest taki, że jeśli chodzi o domność, to powinno być tak, że każdemu wedle potrzeb, czyli, że każdy kot ma dom, a także swoich ludzi, tak jak ja Mechatek. I to można osiągnąć dwoma metodami. Pierwsza się nazywa adopcja i polega na tym, że jak już jest na świecie kot, to trzeba mu znaleźć dom. U nas dom przez adopcję znalazła Reszka, Sonia i ja Mechatek. A druga metoda się nazywa sterylizacja i polega na tym, żeby nie było więcej kotów niż domów i żeby wciąż nie powstawały nowe, bo wtedy muszą mieszkać na ulicach.

Pani mówi, że w tym celu należy zabrać kota do pana doktora, a on już będzie wiedział co zrobić, to znaczy, że kotu-dziewczynce zrobi specjalną operację, a kocurowi usunie nabiał. U nas w domu jest nabiał w lodówce i dostajemy go czasem jako smakołyk, więc wiem, co to jest. Nabiał to jest mleko, ser żółty i jajka. Ale nie wiem, którą z tych rzeczy należy usunąć kocurowi, bo ja Mechatek jestem dziewczynką, dlatego powinien to robić pan doktor.

I jeszcze chciałam napisać, że tak, jak nie wolno kraść kanapek oraz zjadać kwiatków, tak samo nie wolno wyrzucać kotów na ulicę.

Mechatek

Komentarze (3)
Krystyna 09-07-2013 22:42:58
zgłoś do moderacji wzruszający tekst , napisany sercem i z talentem :) serdeczności wielkie człowiekom co kochają tak pięknie i całus w łepetynką Mechatku
Kinga cukrowicz 03-07-2013 20:43:18
zgłoś do moderacji Ach Mechateczko,zgadzam się z tobą nie wolno wyrzucać kotków na ulicę. A jak ktoś dał komus kotka,a ten ktoś nie wie jak go wychować. To przecież nie musi go wyrzucać,bo wystarczy go oddać temu od kogo się go dostało. Albo się nauczyć.
iw 03-07-2013 17:16:23
zgłoś do moderacji "Usunąć nabiał" - cudo, siedzę i się rechoczę, Mechatek jak zwykle mnie rozczula i doprowadza do rechotu swoimi opowieściami :)) iw
Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego