cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Nasz pan doktor
Dzieje się tak dlatego, że każdy kot może zachorować albo potrzebować strasznej rzeczy, która nazywa się operacja, tak jak ostatnio nasza Reszka, a nawet jak jest zdrowy to trzeba kota zaszczepić, czyli zrobić zastrzyk, który go ochroni przed groźnymi chorobami, żeby się kotu nie przydarzyły, a jeszcze czasami trzeba jechać „do kontroli” jak już jest po wszystkim.
I do tego wszystkiego służy pan doktor. I każdy kot powinien mieć takiego swojego pana doktora, czyli takiego, który kota dobrze zna i jest oswojony. Oswojony pan doktor nazywa się weterynarz albo jak się chce powiedzieć jeszcze ładniej: lekarz weterynarii.
My cztery, czyli Reszka, Sonia, ja Mechatek i New nie mamy każda osobnego pana doktora, ponieważ mamy wspólnego. Nasz pan doktor pojawia się w naszym życiu w taki sposób, że najpierw bolą ząbki albo brzuszek, potem Pani zakłada smycz, potem się jedzie samochodem, bo pan doktor nie mieszka u nas w domu, a podczas jazdy można wyglądać przez okno i obserwować wszystko, potem czeka się w poczekalni, a potem jest wizyta w gabinecie. I to jest ta najważniejsza część, bo podczas wizyty kot spotyka się z panem doktorem i jest badanie.
Żeby badanie było ważne, pan doktor musi być bardzo mądry, bo dzięki temu od razu rozpozna, co jest u kota chore, bo przecież kot sam mu tego nie powie. Pan doktor rozpoznaje to przez dotykanie brzuszka, zaglądanie do pyszczka i mierzenie temperatury czyli sprawdzanie, jaki kot jest ciepły i jeśli jest za ciepły to znaczy, że w środku kota może być jakaś choroba. I to, co się okaże nie być takie, jak powinno i jeszcze to, co Pani opowie panu doktorowi to są objawy, dzięki którym wiadomo, jak kota leczyć. O leczeniu nie będę w tym felietonie pisała, ponieważ jest niemiłe, bo na przykład trzeba połykać tabletki, za to chciałam napisać, co jest ważne u pana doktora.
A mianowicie najważniejsze cechy dobrego pana doktora to to, żeby był miły, delikatny i lubił zwierzęta, a zwłaszcza koty. Nasz pan doktor jest bardzo miły, bo zawsze pamięta nasze imiona i nawet jak wizytę ma Sonia, która jeździ do lecznicy najczęściej z nas wszystkich, to pan doktor pyta o zdrowie moje Mechatka albo na odwrót i nigdy mu się nic nie myli, chociaż jest nas aż cztery. I jeszcze rozumie, że kot się może badaniem stresować i trzeba zadbać o jego samopoczucie, czyli podczas badania podrapać za uszkiem oraz mówić do kota miłe, uspokajające słowa, jak na przykład: „No już Sonieńko, no już dobrze”, zwłaszcza jak trzeba pobrać krew z łapki, oraz trzeba w czasie wizyty pozwolić kotu wczepiać się w Panią, bo wtedy jest bezpieczniej. I jeszcze pan doktor powinien stosować indywidualne podejście, czyli wiedzieć, że każdy kot jest inny i trzeba z nim postępować inaczej, co zwłaszcza dotyczy Reszki, która ma nieobliczalną osobowość i jest przypadkiem szczególnym (tak Pani mówi), co się objawia w ten sposób, że nawet do wyciągnięcia szwów z brzuszka trzeba jej podać narkozę i to szybko, bo inaczej pokaże swój charakter. I nasz pan doktor to wszystko wie i jest przez nas oswojony, bo jeździmy do niego od wielu lat i dlatego dobrze zna nie tylko nasze choroby, ale i nasze charaktery.
Na to, że nasz pan doktor lubi zwierzęta ja Mechatek mam dwa dowody. Pierwszy polega na tym, że pan doktor sam ma kota, który leży na parapecie i stamtąd wszystko obserwuje. Ja Mechatek raz go nawet spotkałam oko w oko, jak byłam na spacerze podczas czekania na wizytę i dzięki temu miałam przygodę. Jak się nazywa nasz Pan doktor, nie mogę napisać, bo to by była krytoreklama, czy reklama, która się ukrywa i ja Mechatek bym ją uprawiała, ale kot pana doktora ma na imię Bada, co moim Mechatka zdaniem pochodzi od tego, że towarzyszy przyjmowaniu pacjentów, ale pani mówi, że niekoniecznie i trzeba będzie pana doktora zapytać.
Drugi dowód na lubienie zwierząt przez naszego pana doktora polega na tym, że nawet ja Mechatek raz dostałam od niego komplement. To wielkie wydarzenie miało miejsce, kiedy miałam chore ząbki i trzeba mnie było zabrać na wizytę i Pani się trochę wstydziła, bo przecież wiadomo, jak ja Mechatek wyglądam i kiedy opowiadała naszemu panu doktorowi, że wzięłam się z ulicy i w kocięctwie bardzo chorowałam i to są przyczyny mojego wyglądu, to pan doktor popatrzył na mnie Mechatka, westchnął i powiedział: „No, aż taka brzydka to nie jest”.
Chchchrrr...