cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Mechatek o tym, co ludzie mówią do kotów
Dowodem na to jest sonda na naszym portalu Świat Kotów, w której się to okazało i to na dodatek w procentach. I w tych procentach wyszło, że aż 92 procent ludzi rozmawia ze swoimi kotami, 6 procent czasem coś do nich powie, a 1 procent rozmawia, ale tylko jak nikt inny nie słyszy, ale to pewnie wynika z tego, że ten 1 procent się wstydzi.
Ja Mechatek się temu 1 procentowi nie dziwię, bo czasami ludzie mówią do swoich kotów bardzo dziwne rzeczy, których wstydziliby się powiedzieć do kogoś innego, a zwłaszcza publicznie, bo wtedy wszyscy by się domyślili, że ludzie są dziwni, a ludzie chcą to ukryć, ale przed kotami im to ukrywanie nie wychodzi.
Mówienie ludzi do kotów trwa od bardzo dawna, bo jeśli chodzi o wszystkie koty na świecie, to aż parę tysięcy lat, czyli odkąd koty się udomowiły, a u nas w domu trochę krócej, bo aż tak długo z naszymi ludźmi czyli Panią i Pańciem Kochanym nie mieszkamy i udomawiałyśmy się po kolei. Reszka udomowiła się 13,5 roku temu, moja największa przyjaciółka Sonia 12,5 roku temu, ja Mechatek 7 lat temu, a Niuta się nie potrzebowała udomawiać, bo jest rasowa i z hodowli i dlatego była udomowiona od samego początku czyli od 3,5 roku. I chociaż to jest krócej niż parę tysięcy lat, to i tak przez ten czas zdążyłyśmy się wszystkie cztery nasłuchać tego, co ludzie mówią do kotów.
Najczęściej ludzie zadają kotu pytania o codzienne czynności kota, do których powinni się już dawno przyzwyczaić. Na przykład: A co ty TAM narobiłaś? A po co tam włazisz? Dlaczego zrzuciłaś kwiatka? A czemu chodzisz po stole? Gdzieś ty była, jak cię wołałam? I to, proszę Państwa, wszystko są pytania, które się nazywają retoryczne, czyli wcale nie trzeba na nie odpowiadać, bo przecież od razu widać, co kot TAM narobił. A niektórych rzeczy człowiekowi się nie da wytłumaczyć, bo i tak nie zrozumie, że po stołach trzeba chodzić bo są, a kwiatki się zrzuca bo stoją. Koty rozumieją to od wczesnego kocięctwa i nawet nie muszą się tego uczyć, a Pani albo Pańcio Kochany musieliby sami spróbować, żeby się dowiedzieć i wtedy by już nie pytali.
Niektóre pytanie są jednak obiecujące. Pytanie: Gdzie jest myszka? oznacza zabawę w szukanie myszki pod szafkami po to, żeby potem Pani ją mogła nam rzucać. A jak Pani robi kanapki z szynką i serem, to najbardziej czekamy na pytanie: Naprawdę? Taki głodny kot? Taki głodny, że aż umiera z głodu?, bo wtedy wiadomo, że będą dla nas smakołyki i w tym celu należy trenować nachalność i przejmujący głos, żeby osiągnąć największą skuteczność w prowokowaniu człowieka do zadania tego pytania i żeby nie umiał się oprzeć.
Ludzie mówią też do kotów różne zdrobnienia, które służą do tego, żeby kotu było miło i żeby pozwolił się miziać. Wszystkie koty bardzo szybko uczą się rozpoznawać swoje imię oraz wszystkie swoje zdrobnienia, żeby odpowiednio zareagować. Odpowiednie zareagowanie polega na tym, żeby jak najszybciej przybiec do człowieka z uniesionym ogonem, otrzeć się o jego nogę i wskoczyć na kolana zanim zrobi to Reszka, bo potem się już nie da, ponieważ Reszka nas odgania. I dlatego ja Mechatek wiem, że jestem też Mech-Mech, Mechanio, Mechactwo oraz Paskudek, Sonia wie, że jest Soniakiem, Soniną i Ssyy – ssyy, a New wie, że jest Niutą i Niutonkiem. Na Reszkę, ze względu na jej straszny charakter, Pani mówi czasami Reszydło, ale tylko wtedy, gdy Reszka po raz kolejny okaże się nieobliczalna. Na co dzień do Reszki Pani mówi wierszyk: Reszydełko, powiedz przecie, kto jest najreszeńszy w świecie? I wtedy wszyscy od razu wiedzą, że to Reszka, bo przecież ja Mechatek nie mogę być najreszeńsza, a ona robi się od tego jeszcze bardziej szefową i może mnie Mechatka wychowywać łapką pac! pac!, kiedy Pani do niej powie: Reszka, wychowaj Mechatka! Pani tak mówi, kiedy kradnę kanapki ze stołu, albo jestem niegrzeczna, co się zdarza często.
Przykładem bycia niegrzeczną przeze mnie Mechatka jest wskakiwanie na stół podczas ludzkich posiłków. Ludzie wtedy krzyczą głośno: Nie chodzimy po stole! To krzyczenie jest zupełne bez sensu, bo ja Mechatek o tym, że ludzie nie chodzą po stole, dobrze wiem i nie trzeba tego do mnie aż krzyczeć.
Najbardziej lubię, kiedy Pani mówi do mnie cichutko, jak siedzę u niej na kolanach, a ponieważ nie umiem usiedzieć spokojnie tylko się cały czas wiercę, udeptuję i obracam dookoła, to najczęściej Pani mówi cichutko: Mechatku, głową, głową do człowieka...
Chchchrrrr...