cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Jak koty dowiadują się o procentach
Na przykład: skąd się bierze jedzenie albo co to jest ciepło albo jak powstają małe kotki. Dzieje się tak dlatego, że w odróżnieniu od ludzi są kotami i wiedzą takie rzeczy od urodzenia, co się nazywa instynkt, albo patrzą, co robią ich kocie mamy i to się nazywa obserwacja. I dzięki temu małe koty szybko wiedzą o świecie wszystko, co będzie im do kociego życia potrzebne. A ponieważ ludzie bardzo dużo ze swojego instynktu zapomnieli, a na dodatek wymyślili kulturę i cywilizację, to ich ludzkie mamy nie wiedzą wszystkiego, co ludzkim kociętom będzie potrzebne do ludzkiego życia, gdyż z powodu kultury i cywilizacji jest tego bardzo dużo. I dlatego mali ludzie muszą chodzić do szkoły i tam uczą się o różnych sprawach, które nazywają się zagadnienia.
Jedno takie zagadnienie nazywa się procenty, i należy do takich spraw, z którymi normalne koty nie spotykają się na co dzień, bo nie potrzebują. Ale w związku z tym, że u nas w domu była bardzo trudna sytuacja, bo okazało się, że Reszka jest chora z powodu guza na brzuszku i miała straszną rzecz, która nazywa się operacja, to ja Mechatek musiałam się z tym zagadnieniem spotkać i je zrozumieć.
Najpierw wszystko się zaczęło od tego, że Pani znalazła guz na brzuszku Reszki, a dokładnie na sutkach, i Reszka pojechała do Pana doktora na operację, żeby guz został wycięty, a jak już został wycięty, to przez trzy dni Reszka poruszała się inaczej (od narkozy) i pachniała inaczej (od lekarstw, którymi miała wysmarowany brzuszek, żeby się nie wdało zakażenie), a z brzuszka
wystawały jej czarne sznureczki, które się nazywają szwy i które
trzymały brzuszek, żeby się nie rozleciał i żeby ze środka Reszki nie wypadły różne ważne narządy. I trzeba było pilnować, żeby Reszka sobie tych czarnych nitek nie wygryzła ani nie wylizała, a po 10 dniach można już było u Pana doktora je wyciągnąć, bo tyle wystarczy, żeby brzuszek się zrósł. A kiedy Reszka wróciła do domu bez nitek i już pachniała Reszką i zachowywała się jak Reszka, to się okazało, że to jeszcze nie wszystko, bo jeszcze musi się wyjaśnić z procentami, to znaczy do których Reszka należy.
Bo to jest tak, że w przypadku guzów u kotek procenty są bardzo ważne. Bo, niestety, aż 90 procent jest złośliwych i to oznacza, że rokowanie jest mniej optymistyczne. 90 procent to jest bardzo dużo, a ja Mechatek zaraz to wytłumaczę. Jakby u nas w domu mieszkało 100 kotek i wszystkie miały guza, to aż 90 z nich miałoby złośliwego. Ale ponieważ 100 kotów by się u nas nie zmieściło, to jest nas cztery i gdybyśmy wszystkie cztery dostały takiego guza, jak Reszka, to aż 3,6 z nas miałoby złośliwego, a tylko 0,4 z nas niezłośliwego, czyli mniej niż pół kota, bo u nas w domu 10 procent to jest 0,4 kota! A przecież Reszka jest całym kotem, więc te procenty w jej przypadku to nie wyglądały dobrze. I dlatego jej guz pojechał w słoiku na badania, żeby sprawdzić, czy jest złośliwy czy nie, i trzeba było trzymać kciuki i czekać na wyniki, a to trochę trwa i kosztuje wiele nerwów, zwłaszcza jak się już wie o tych procentach.
No i proszę Państwa! Wyniki w końcu przyszły! I się okazało! I Pańcio Kochany powiedział: „Ten kot ma więcej szczęścia niż rozumu”, bo na tej kartce z wynikami było napisane, że u reszkowego guza „cech złośliwości nie stwierdzono”! I to oznacza, że Reszka należy do tych 10 procent! I to jest wielkie szczęście, proszę Państwa!
To wielkie szczęście związane jest z tym, że guz został wymacany przez Panią bardzo wcześnie i nie zdążył urosnąć i się zezłośliwić i dlatego należy swoje koty jak najczęściej macać po brzuszku i sprawdzać. Jak najczęściej. Najlepiej codziennie. Podczas miziania. Mnie Mechatka też.
Chchchrrr....
Od redakcji: Jak Mechatek zniosła operację Reszki przeczytacie w kolejnych odcinka "Kocim Okiem"