cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-
17.01.2012 Autor: Mechatek

Mechatek kontra tabletki

Kategoria: Kocim okiem
Bo się okazało, że jestem niepodawalna. I ten felieton jest stąd, że moi ludzie się o tym przekonali, a ja Mechatek mam nadzieję, że się przekonali raz na zawsze, tak samo jak się przekonali z kąpaniem Reszki.
Sonia i tabletka. Ja Mechatek...

Pani wykąpała Reszkę tylko raz w życiu, jak Reszka się u nas w domu udomowiła ze schroniska i miała pchły i to bardzo dużo. I Reszka zrobiła tak, że Pani zapamiętała to wydarzenie bardzo dobrze raz na zawsze i już nigdy nie próbowała.

Bo oni chcieli mi podać tabletki, które się nazywają antybiotyki i jeszcze syrop, a to wszystko dlatego, że miałam chore ząbki i pan doktor powiedział, że tak trzeba, ale mnie Mechatka o zdanie nie pytał, a przecież powinien, bo pacjenta powinno się pytać o zgodę i to nie tylko pacjenta – człowieka, ale pacjenta – kota też, bo jeśli nie, to potem są skutki.

No i jak przyjechaliśmy do domu, to Pani i Pańcio Kochany zamknęli się ze mną w pokoju Niuty i najpierw udawali, że chodzi o mizianie, ale nie o to chodziło, bo zaraz po mizianiu Pani mnie przytrzymała, otworzyła mi pyszczek i włożyła tam tabletkę od pana doktora. I wtedy im pokazałam! Nie można kotu ot tak, wkładać tabletek do pyszczka, bo to kota stresuje i przeraża! A przerażony kot dostaje wielkiej siły i się wyrywa, więc i ja dostałam wielkiej siły, której się nikt po mnie Mechatku nie spodziewał, bo jestem mała, i się wyrwałam, a przy tym wyłam straszliwie na całe gardło i wyplułam tabletkę tak, że się zgubiła, aż Reszka zaczęła też wyć pod drzwiami do pokoju w mojej obronie i uciekłam szybko za szafkę i wyłam tam dalej. A Pani i Pańcio jeszcze chcieli mi dać syrop strzykawką do pyszczka, i wyciągnęli mnie zza szafki i nawet trochę im się udało, bo tym razem Pańcio mnie trzymał, a Pani podawała, więc mieli przewagę, ale jak kot czegoś nie chce, to sobie zrobić nie da. No to wtedy wszystko, ale to wszystko wyplułam i się okazało, że potrafię pluć na dwa metry po całym pokoju i jeszcze na ubranie Pani, które było całe w syropie i wyć jednocześnie z pluciem. No i to się nazywa, że jestem niepodawalna, a to co czuli ludzie nazywa się bezradność oraz podziw dla mnie Mechatka, bo Pani potem powtarzała, że „kto by pomyślał, że Mechatek jest taka silna!” oraz „jaki sajgon zrobiła!”. Po telefonie do pana doktora po tym wszystkim ludzie dowiedzieli się, że można w sumie spróbować, żeby się samo wygoiło w pyszczku bez tabletek oraz sajgonu i żeby poczekać i zobaczyć. No i zobaczyli i się samo wygoiło, więc oni wszyscy się przekonali, co ja Mechatek potrafię.

Dlatego w tym roku, jak znów miałam chore ząbki, to już pan doktor nie odważył się podejmować decyzji o podawaniu tabletek bez mojej zgody, zwłaszcza jak mu Pańcio powiedział, że podczas podawania „szatan w Mechatka wstępuje”, a żona pana doktora, która zajrzała w tym momencie do gabinetu, odpowiedziała, że „to może być bardzo niebezpieczne” i wszyscy się śmiali. I dostałam zastrzyki, które należy dawać pod skórę na karku i to się nazywa alternatywa. Ale zastrzyki mi nie przeszkadzają, Pańcio może mi je dawać, jak trzeba, bo to wcale nie boli i odbywa się szybko, a jeszcze zawsze mnie przy tym miziają w osobnym pokoju, co ma swoje zalety, gdyż jestem miziana częściej niż dotychczas.

Z tego wszystkiego nie mam zdjęcia jak podają mi tabletkę, ponieważ Pani i Pańcio Kochany byli wtedy bardzo zajęci, za to jest zdjęcie Soni. Sonia jest moją największą przyjaciółką i różni się ode mnie tym, że nie robi podczas podawania tabletki sajgonu, gdyż jest delikatna i nieśmiała, tylko udaje, że tabletkę przełyka i wypluwa ją po 15 minutach, jak ludzie nie widzą i ja Mechatek też bym się chciała tak nauczyć.

A najbardziej to chciałabym umieć zrobić tak jak Reszka podczas kąpieli, żeby już nigdy pomysł z tabletkami nie przyszedł ludziom do głowy, ale do tego to musiałabym być agresywna i nieobliczalna, a nie umiem, gdyż umiem tylko być niepodawalna i robić sajgon.

Komentarze (6)
iw 03-07-2013 17:10:49
zgłoś do moderacji Niepodawana jest i moja koteczka, ale po opowieści Mechatka już wiem, dlaczego :)))
kinga cukrowicz 24-01-2013 13:33:08
zgłoś do moderacji Droga Mechatku nie to że by coś,ale jeżeli wariowałaś tak przy tabletkach,to chciałabym zobaczyć pomysł z obcinaniem pazurów.
kasia p89 16-08-2012 14:04:00
zgłoś do moderacji heh, mój Ludwik też się nie da, odrobaczać go trzeba kroplami na kark, a jak mu się już nieszczęśliwie zdarzy zachorować to też jest problem i potem trzeba próbować z wersjami w płynie, zastrzykami i nie wiadomo czym jeszcze, taki cwaniak że tabletkę na kilometr wyniucha :)
ewik 23-01-2012 20:56:10
zgłoś do moderacji Nie wiem skąd, ale Corsa zawsze wie, że w tym mięsku jest tabletka :)
Karolina Suchorab 21-01-2012 23:05:40
zgłoś do moderacji A my jak odrobaczamy koty, to w surową wątróbkę wkładamy tabletkę i koty nawet nie wiedzą.
ewik 19-01-2012 20:40:26
zgłoś do moderacji Moja kicia też pluje tabletkami, dlatego na odrobaczanie chodzimy z Corsą do pani weterynarz, która podaje jej tabletkę specjalnym aplikatorem prosto w gardło. Dzieje się to tak szybko, że kicia zawsze jest bardzo zdziwiona, co to właściwie się przed chwilą stało. :)
Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego