cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-
05.06.2014 Autor: Anna Wójcik

Historia Diego

Dieguś trafił do nas niespodziewanie...
Historia Diego Historia Diego

... Mieliśmy już dwie czteroletnie kotki: Pimpę i Balbinę co, biorąc pod uwagę fakt, że mieszkamy w bloku, było dla wielu delikatnie mówiąc dziwaczne ;)

Dwa lata temu, w pażdzierniku, odebrałam wieczorem telefon od znajomej. Kilka tygodni wcześniej znalazła ona małego, rudego kotka, przejechanego przez samochód. Kotej przeżył, ale trzeba było amputować mu ogonek. Znajoma znalazła go w drodze do pracy i juz opatrzonego zabrała ze sobą i zawołała mnie. Kotek miał może 6 tygodni, wymagał leczenia. Obiecałam, że jeśli pies koleżanki, która go znalazła, go nie zaakceptuje, to za dwa dni ja go przygarnę.

Byłam przygotowana, że będziemy mieli trzeciego kotka, jednak kotek zaaklimatyzował się i został u swojej wybawczyni. Ten wieczorny telefon mocno mnie zaskoczył: dowiedziałam się, że w lecznicy jest malutki, chory, rudy kotek, który miał być uśpiony, ale moja znajoma, która akurat tam była ze swoim kocurkiem na zmianie opatrunku, uratowała kotka, mówiąc, że ma dla niego dom. To ja miałam go zabrać.

Mój mąż na początku nie chciał się zgodzić, ale do rana przemyślał sprawę i po pracy pobiegłam do lecznicy po kotka. Zobaczyłam malutką, 5 tygodniową kruszynę, ze zwisająca na bok główką, z ranami na pyszczku, wychudzoną i bardzo garnącą się do człowieka.

Kotka znalała w polu dziewczyna, przyniosła go do lecznicy razem z siostrzyczką, żeby go uśpić. Kotek miał przegryziony kark, stąd kręcz szyi. Był bardzo wycieńczony i miał małe szanse na przeżycie. Deklaracja mojej znajomej sprawiła, że kotek dostał szansę. Na okres pobytu w lecznicy został objęty opieką przez miejscowe towarzystwo przyjaciół zwierząt, skąd go adoptowaliśmy.

Po dwóch tygodniach leczenia zabrałam tę rudą kruszynkę do domu. Kotek nie rokował dobrze, główka wisiała na bok, nie wiadomo było, czy nie będzie innych powikłań i uszkodzeń. Moje kotki zaakceptowały go dość szybko. Kotek, mimo swojej ułomności, był bardzo pogodny i przyjaźnie nastawiony.

Został otoczony czułą opieką przez nas i przez Pimpę i Balbinkę. Z czasem główka wyprostowała się, ale Dieguś rozwija się wolniej niż inne koty. Nadal przypomina kilkumiesięcznego kociaka ;) Jest uroczy, bardzo towarzyski, przywiązany do nas i bardzo ufny. Nie wyobrażamy sobie, żeby mogło go z nami nie być. Z Pimpą i Balbiną żyje w przyjaźni. Kotki przy nim wyraźnie odżyły i odmłodniały. Wniósł dużo dobrego do naszego domu :)

Wszyscy, którzy go znają, twierdzą, że jest niezwykły ;) Nie znam drugiego tak pogodnego stworzenia :)

Komentarze (0)
Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego