cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
zakładki zdjęcia/filmy
Forum dyskusyjne
Autor | Wiadomość |
Rozmiar tekstu:
A+
A-
|
---|---|---|
Kserkses (Gość) |
Dodano: 2012-03-28 12:21:16
Od 10 lat jeżdżę z kotem jakieś 130 km autobusem - w sumie wychodzi tak 4 godziny w kontenerku. Kilka razy do roku :) Zabawne, że w jedną stronę krzyczy i się nudzi, w drugą śpi jak zabity. Jakoś zniesie podróż. A są u vetów jakieś ziołowe uspokajające tabletki, tylko trzeba podawać przez parę dni, które powodują "zobojętnienie na stresy".
Co do aklimatyzacji - koty naprawdę bardziej przywiązują się do ludzi niż do miejsc, to za nami tęsknią pozostając w niezmienionym otoczeniu, więc raczej lepiej zabrać ze sobą :) Mój siedzi sam 10 godzin sam (fakt, ma 10 lat i raczej je i śpi, tylko czasem diabli), zostaiwam go na 3 dni jak wyjeżdżam - to kot, nie dziecko. Poradzi sobie :) |
|
Mirella (Gość) |
Dodano: 2012-03-28 12:33:50
Mój kot też zawsze miałczy w aucie, aż się zmęczy i zaśnie. W domku powinnna czekać miska pełna ulubionej karmy i przysmaki, to pomaga :) a jeśli ma długo siedzieć sam, to może warto mu załatwić kolegę lub koleżankę, wtedy kotki są grzeczniejsze. No chyba, że jest jak mój dominator i nie znosi wszystkich zwierząt ;)
|
|
słoneczko z Peru (Gość) |
Dodano: 2012-03-28 16:11:19
Mój kot nie lubi przeprowadzek w sytuacjach stresowych skorzystałem z produktu Feliway
|
|
K. (Gość) |
Dodano: 2012-03-28 20:16:45
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że każdy kot jest inny i ma inny charakter. Moje dwie kotki zupełnie inaczej zniosły zmianę otoczenia, choć też odbyło się to w zupełnie innych warunkach.
Jedna z nich jest "moim kotem", od 6 tyg jej życia ją mam i, jak mawiał mój Tata, jestem jej "Mamą". Kiedy wyprowadzałam się z domu, to weterynarz bardzo odradzał mi zabranie jej ze sobą. Nie zgodziłam się z nim, bo znam mojego zwierzaka i wiedziałam, że to do mnie jest przywiązane nie do miejsca. Miałam rację, kotka od razu zaaklimatyzowała się w nowym mieszkaniu. Na pewno dużą rolę odegrały tu znane jej zapachy (ubrania, część mebli z "naszego" pokoju itp). Co więcej, po 6 m-cach mieszkania w nowym miejscu, nie potrafiła się zbytnio zaaklimatyzować z powrotem w starym domu (musiałam zostawić ją na miesiąc wakacji u Mamy). Więc myślę, że przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie, do kogo/czego kot jest przywiązany? I w jaki sposób ułatwić mu ewentualną przeprowadzkę (właśnie poprzez zapachy itp). Druga kotka - stara kocicia - z kolei trafiła do mnie z "odzysku" (gdyby nie znalazła domu, to zostałaby uśpiona). Przywieziono ją po 4h jazdy samochodem i zostawiono w obcym miejscu, z obcymi ludźmi (i obcym kotem). Pierwszy raz w ciągu swoich 10 lat życia opuściła swój stary dom. Proces aklimatyzacji był potwornie długi. Tzn, bardzo szybko zaczęła wychodzić z ukrycia, nigdy nie robiła problemów z korzystaniem z kuwety, ale też ...żyła przez rok ...obok. Unikała kontaktu zarówno ze mną jak i z moją pierwszą kotką. Jeść chodziła, tylko wtedy, gdy nikt nie było w kuchni, gdzie są kocie miski, z kuwety korzystała też bez obecności obcej osoby. Zostawiałam ją w spokoju, dając jej swobodę i czas. Obecnie jest zaaklimatyzowana, wierna i zadowolona. Z towarzystwem dla pupila to też jest kwestia indywidualna zwierzaka, wszystko zależy od charakteru. Moja pierwsza kotka (ta, co mam ją od 6 tyg) jest ...zazdrośnicą. Ale też tylko wtedy, gdy chodzi o mnie. Nie ma problemu, jeśli ktokolwiek inny zajmuje się pozostałymi kotami, ale wystrczy, że ja okażę zainteresowanie i od razu jest gonitwa po mieszkaniu, warczenie, i bicie łapą kota nr 2, a potem "znaczenie swojego człowieka". Ale jeśli nie okazuję większego zainteresowania drugiemu kotowi, to nie ma problemu ze wspólnym przebywaniem, wspólnym spaniem na sofie, wzjamnej toalecie, wzajemnym jedzeniu z tej samej miski. Warto więc zadać sobie pytanie, jak kot reaguje na właściciela i jego zachowanie. Czy okazuje zachowania terytorialne? Czy miał już styczność z innymi zwierzakami/kotami? (Np, biorąc drugiego kota, wiedziałam, że moja obcena kotka jest zazdrośnicą, bo okazała to ...na maskotce. Dostałam kiedyś pluszaka i pokazując go Mamie, wyściskałam tę maskotkę w zawchwycie. Moja kocica widziała to, oczy jej się rozszerzyły jak kartofle, podeszła do tej maskotki i łapą zrzciła z łóżka. Od tego czasu maskotka regularnie lądowała na ziemi. Jaka była moja taktyka, by nie skrzywidziła nowego kociaka (mowa tu o innym kocie niż ta stara kocica)? Przez pierwsze miesiące nie okazywałam kociakowi zbytnio uczuć, za to dowartościowywałam moją kocicę-zazdrośnicę. Aklimatyzacja kolegi nastąpiła bezboleśnie. Podobnie było z kotem nr 3 i potem na nowym mieszkaniu ze starą kotką - nr 4.) Stara kocica od długiego aklimatyzowania się miała styczność z innymi kotami zanim trafiłą do mnie, więc nie było problemu z towarzystwem (z akceptacją kocicy-zazdrośnicy). Za to totalnie nie potrafiła się przyzwyczaić do kotów (nr 2 i nr 3) u mojej Mamy (jak zostawiałam ja tam na miesiąc). Pogryzła, pobiła, wyrwała pazury kotom mojej Mamy - prawdziwa terrorystka. Więc ponownie, trzeba się zastanowić jaki charakter mają koty i jak im pomóc by wszelkie zmiany przeżyły na spokojnie i nie w stresujacej sytuacji. Co do przewożenia - obie kotki "płaczą" w czasie pobytu w transporterze, który jest bezpieczny zarówno dla zwierzaków, jak i podróżujących. Niestety moje się rzucają w nim. Zazdrośnica najlepiej zniosła podróż samochodem nie w transporterze, ale na kolanach głaskana przeze mnie. Choć nie była to łatwa podróż (6h w samochodzie), lepsze było głaskanie jej, niż słuchanie. Trzeba było też bardzo uważać, bo chciała wędrować po samochodzie. Klika razy była na wczasach i zasadniczo nie było problemów z zaaklimatyzowaniem się w nowym miejscu - najważniejsze dla niej to znane zapachy, szczególnie "jej człowieka". Nie miałam jeszcze doświadczenia z podróżowaniem z drugą kocicą. Sorry, za długie wywody, ale o kotach (zwłaszcza moich) mogę gadać godzinami ;) mam nadzięję, że choć trochę pomogło. |
|
Pan Kot
Ilość wiadomości: 3
|
Dodano: 2012-03-29 00:00:24
Dziękuje wszytskim za porady! Nie wiedziałam, że będą aż tak liczne:)
Jeżeli się już zdecyduje napewno zastosuje się do tego co napisaliście. Dzięki Wam podróż już mnie tak nie stresuje, teraz muszę się zdecydować czy go zabrać. Nie wiem czy kot tęskni za mną, bo już 3 miesiąc mnie nie ma a on podobno zachowuje się normalnie. Jak byłam w domu w połowie tego czasu to przywitał mnie tak jak zawsze, siedział ze mną. Ale obawiam się że do reszty domowników też się przyzwyczaił, aja zwyczajnie nie wiem kogo woli, bo ja go nie karmiłam więc mogłam stracić w jego oczach:) mimo, że to ja go znalazłam zapchlonego, choregoi uratowałam.Niewdzięcznik:) Ale tam siedzi na balkonie araz już wypadł a tu przynajmniej go przypilnuje. On mieszka z psem, więc myślę, że zaakceptowałby nowego towarzysza(tylko nie wiem jak zareaguje na kota bo nigdy w życiu żadnego nie widział:D , przynajmniej od czasu kiedy miał 3 miesiące) Ale z tym muszę się już sama chyba uporać niestety. Jeszcze raz dziękuje pięknie i pozdrawiam! |
|
K. (Gość) |
Dodano: 2012-03-29 14:11:27
Proszę nie przejmować się, że nie karmiła Pani kota :) moja zazdrośnica też wcześniej nie była przeze mnie karmiona (od karmienia była moja Mama, i tylko dlatego była tolerowana przez zazrośnicę). A i tak to ja byłam i jestem "jej człowiekiem" ;)
Życzę wszystkiego dobrego z przeprowadzką kota! :) |
|
krakusek (Gość) |
Dodano: 2012-04-07 16:26:02
relacja z podróży 3000km 2 dni jazdy autem z noclegiem w hotelu z 5 kotów w samochodzie załadowanych jeszcze na dodatek.
Koty większośc drogi przespały, zakopywały się między walizki i siatki leżały u mnie na kolanach w kocach. Grzeczne jak nigdy. W hotelu zjadły wypiły, skorzystały z kuwety. Drugi dzien drogi jedna kotka troche sie denerwowała, miała dosc juz ale wcale jej sie nie dziwie. Dojechały do nowego domu mają wielki taras, chodzą zadowolone. Nie dawałam żadnych uspokajaczy na drogę, ale przed wyjazdem wiele razy im powtarzałam że jedziemy daleko do nowego domku który im sie na pewno spodoba:) chyba zrozumiały :) |
|
pankot (Gość) |
Dodano: 2012-05-05 12:37:40
Tylko ja nadal mam rozsterkę czy mu niszczyć jego ułożone życie. Tam zna każdy kąt, ludzi, nigdy nie jest sam. A może ja przez ten czas stałam się mu obojętna już 5 miesiecy mija.
|
|
Jola (Gość) |
Dodano: 2023-02-14 11:29:12
kiedys często podróżowałam z moją kotką pociągiem, bo nie miałam jej z kim zostawić - 3h w każda stronę i dawała radę.
|
|