cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

zakładki zdjęcia/filmy

Forum dyskusyjne

Odpowiedz
Autor Wiadomość
Rozmiar tekstu: A+ A-
swiatkotow Pan Kot
Ilość wiadomości: 3
Dodano: 2012-03-27 13:09:15
Witam.W styczniu się przeprowadziłam do innego miasta  i mój kot został w starym domu z rodziną. Początkowo chciałam go zostawić, bo przyzwyczaił się do miejsca i ludzi. Jednak jest bardzo problemowy. drapie i gryzie  wszystkich i obawiam się, że to się może kiedyś źle skończyć(to są starsi ludzie) . Mówią, że nie chcą go oddać bo się przyzwyczaili ale widze, że woleli by kota na kolanka a nie paskude i nie radzą sobie bo to on jest panem domu.
Boje się jak go przewieźć, bo podróż trwałaby ok3-4 godzin a on raz tylko jechał samochodem i miauczał  jak szalony. I druga obawa jest o zaklimatyzowanie sie. W starym domu prawie nigdy nie zostaje sam, a tutaj będzie musiał kiedy będziemy w pracy. Ewentualnie chcemy mu adoptować towarzysza.
Bardzo proszę o porady czy kot się przyzwyczai do zmiany trybu życia i zaklimatyzuje się? Czy można mu zaaplikować coś na stres u weterynarza, żeby jakoś zniósł tą podróż?
Pozdrawiam
xx (Gość)
Dodano: 2012-03-28 11:41:33
psom mozna aviomarin to dla kici pewnie tez cos sie znajdzie:) w klateczce powinien wysiedziec i pewnie zaklimatyzowanie sie troche potrwa ale nie powinno byc az tak zle :) wazne by nie mial opcji ucieczkiz tamtego miejsca
Monika (Gość)
Dodano: 2012-03-28 11:51:03
Nasz kot jest z nami bardzo związany. Na tyle, że obawialiśmy się go zostawić  rodziców podczas urlopu. Kociak pojechał z nami już 2 razy. Bardzo nie lubi podróżować i znosi ją średnio (jest smutny, wystraszony), ale nie wymiotuje i nie ma problemów zdrowotnych. Przejechał z nami nawet 700 km nad morze! I doskonale się bawił bo pojechaliśmy tam z moją siostrą, która też ma kota. Zajęli się sobą i sądze, że mają dobre "kocie wspomnienia" z wyprawy.
Każdy kot ma inny charakter, ale ja bym radziła przenieść kota do Was. Podróż nie jest taka długa, a kot z czasem przyzwyczai się. Towarzysz to również dobry pomysł, ale chyba nie od razu. Najlepiej przenieść go gdy macie kilka dni wolnego, żeby z nim posiedzieć.
Beti (Gość)
Dodano: 2012-03-28 11:52:01
Witam. Ja wkrótcebędę miała podobny problem, ponieważ sie przeprowadzam 800 km dalej i podróż bedzie trwała około 10 godzin. Mam 3 koty i jednego psa, ale nie mam zamiaru ich zostaweiać w "starym" domu. Wyszukałam co nieco informacja na temat takich podróży. Jeżeli kot źle znosi podróż to trzeba na pół godziny przed podróżą podać jemu środek na chorobę lokomocyjną- oczywiście odpowiednią dla kota ( nie aviomarin! ), takie lekarstwo może podać tylko weterynarz. Dodatkowo można wypryskać transporter, w którym przewozimy zwierzaka kocimi feromonami. Da to kotu poczucie bezpieczeństwa i uspokoi go. Takie feromony w sprayu można kupic w sklepie zoologicznym , bądz w sprzedaży wysyłkowej na internecie. (koszt ok 90 zł) Transporter, w którym przewozimy kotka należy wyłożyc podkładem, a jeżeli zwierze bardzo sie boi podróży można transporter nakryc lekko kocem.
Pozdrawiam
krakusek (Gość)
Dodano: 2012-03-28 11:52:31
ja w sobotę będę zawozić 5 kotów autem z Polski do Hiszpanii, od weta mam tabletki na uspokojenie, duzo kocyków - moje koty lubia bardzo no i jakos to muszą znieść. w połowie drogi mamy nocleg. Jak dojedziemy to dam znac jak było :) ale jestem dobrej mysli. 
Aga (Gość)
Dodano: 2012-03-28 11:53:43
W podróży może pomoże, jeśli przykryjesz czymś klatkę, ja swoją do weterynarza wożę w bagażniku i jest bardzo spokojna, a na siedzeniu miauczała, jak szalona, mimo, że to tylko 10 minut i potem była zawsze śmiertelnie obrażona. A przeprowadzką się nie martw, myśmy też zmieniali mieszkanie i miasto, przeżyła bez problemów :)
Anika (Gość)
Dodano: 2012-03-28 11:54:09
Moja Kicia również bardzo miałczała w samochodzie, ale znalazł się na nią sposób, była spokojniejsza w samochodzie u mnie na kolanach, nie lubi siedzieć w klatce...po 15 minutach jazdy przestała miałczeć i grzecznie wytrzymała 3 godziny drogi... są środki uspokajające dla kotów, dostępne u weterynarza, ale ja z nich nie korzystałam nigdy.
co do przyzwyczajenia się do nowego otoczenia, trzeba trochę rzeczy ze starego domu wziąć ze sobą, żeby znane zapachy były i pilnować by kotek się nie wymknął przez np otwarte okno... towarzystwo to dobre rozwiązanie ale najpierw niech się kicia przyzwyczai do nowego miejsca...bo dla zwierzątka to zawsze stres jest :)  tak przynajmniej moim zdaniem... pozdrawiam...
Ashritt (Gość)
Dodano: 2012-03-28 11:56:45
Swoje koty przeprowadzałam już z 5 razy - ż aklimatyzacją nie ma żadnych problemów - najważniejsze to po wniesieniu kota do mieszkania/nowego lokum, pokazać mu od razu kuwetę gotową w docelowym miejscu, pokazać michy i można spokojnie puścić. schowa się zapewne, ale jak dać odpowiednio dużo spokoju to szybko odnajdzie się w nowym miejscu.
w kwestii przewozu - mam dwie kotki, jedna podróże znosi zupełnie spokojnie, druga zaczyna się wydzierać jak tylko wsadzić ją do kontenerka, zanieczyszcza go i się rzuca. Sugeruję wizytę u weterynarza po proszki na uspokojenie, kotu daje sie odpowiednio wcześniej połówkę i jakieś 4-5 godzin działa bez żadnych problemów (chociaż o dziwo podczas jednej podróży 5 godzinnej prawie w ogóle nie działało, a podczas drugiej prawie 10 godzinnej wystarczyła właśnie jedna połóka, żeby kota przespała podróż spokojnie). jedynie polecam nie denerwować się wyglądem kota po proszku - jak po narkozie do sterylizacji - kot leci przez ręce i wygląda ogólnie straszliwie żałośnie.
ale po za tym głónie spokój - starać się dodatkowo zwierza nie stresować, jak wieźć samochodem to bez jakichś gwałtownych hamowań (wszak mało kto chciałby, żeby samochód pachniał kotem co się pochorował na zakręcie ;P) etc. a potem dać z jeden dzień a kot jak nowy i szczęśliwy będzie zadomowiony w nowym miejscu ;) - oczywiście mówię wciąż o kocie niewychodzącym w ogóle, w przypadku kota wychodzącego należałoby na czas dłuższy uniemożliwić mu wycieczki.
orzeszek (Gość)
Dodano: 2012-03-28 12:02:25
Dzien dobry!
ja tez tak kiedys zrobilam i teraz zaluje, bo zostawilam naszego kota z moimi Rodzicami i zamieszkalam w miescie w bloku. Po jakims czasie moj kot u rodzicow przepadl, nie wim, co sie stalo, ale nigdy nie wrocil.
Przez dlugi czas nie mialam kota poniewaz nie chcialam zeby zyl w zamknieciu i przez wiekszosc dnia sam bo oboje z mezem pracowalismy. Tak sie zdarzylo, ze nasz obecny kot sie nam znalazl i zamieszkal w mieszkaniu. Nie umiem za niego powiedziec, czy  mu to odpowiadalo czy nie, ale nigdy niczego nam nie zniszczyl bedac sam. Czesto wyjezdzamy i zawsze zabieramy go ze soba, czasami jest tak, ze mialczy i jest niespokojny a sa takie wyjazdy kiedy spokojnie sobie lezy w swojej skrzyni i go nie slychac. Trudno jest mi powiedziec od czego to zalezy. zabierajac go pierwszym razem w podroz samolotem nabylam u weterynarza tabletki uspokajajace. Wedlug opisu i tego co mowil weterynarz oczekiwalam ze kot zasnie a niestety mial tylko sparalizowane miesnie i to byl okropny widok. Kotek mialczal bezglosnie i nie mogl wstac na nogi, nigdy wiecej mu juz tego nie podalam i nastepna podroz samolotem odbyla sie bez problemow. Troche mialczal przy starcie a pozniej sie uspokoil. Stosowalam tez waleriane dla innego kota i tez raz zadzaialal a raz nie. Wracajac do kota i zmiany miejsca zamieszkania z doswiadczenia z nasym Orzeszkiem (bo tak sie nazywa) moge napisac, ze szybko przystosowuje sie do nowych miejsc i zawsze wraca tam, gdzie sa nasze rzeczy. Ma juz za soba nasze wyjazdy na soboty i niedziele do gospodarstw agroturystycznych gdzie swobodnie mogl wychodzi z pokoju i zawsze wracal (to byly dwudniowe wyjazdy) a takze nasz urlop pod namiotem - zawsze znajdowal nasz namiot i nigdy nie mielismy problemu ze znalezieniem go jak zmienialismy pole namiotowe. Za kazdym razem jak jestesmy u znajomych na wsi, pozwalamy mu wychodzic, ale dopiero z miejsca gdzie bedziemy nocowac, zeby wiedzial gdzie wrocic. Pisze o tym wszystkim, zeby opowiedziec, ze czasami kot niekoniecznie przywiazuje sie do miejsca i moze Pani kotek tez zaakceptuje mieszkanie i nowego towarzysza, trzymam kciuki. Co do srodkow uspokajajacych to trudno mi cos poradzic. wiem, ze nie podam juz mojemu kotu zadnego nawet jak mialby mialczec przez jakis czas. Raz podrozowalam z takim mialczacym pociagiem przez 5 godzin, kotu podalam waleriane ale wtedy nie zadzialala. Jadac samochodem mozna sie czasami zatrzymac i wyprowadzic go na smyczy, zeby troche pospacerowal. Czasami pomaga mu to, ze siedze kolo niego i go glaskam.
Pisze o tym wszystkim po to, zeby pomoc Pani w przekonaniu sie i zabraniu go ze soba, bo jak sie zrobil zlosliwy i agresywny to na pewno po czesci dlatego, ze Pani nie widzi. Mysle ze kiedy na nowo z Pania zamieszka to wszystko wroci do normy, trzeba tylko troche czasu, zeby kazdy przyzwyczail sie do zmiany.
Mam nadzieje, ze wszystko uda sie jaknajlepiej, zycze powodzenia
Beata (Gość)
Dodano: 2012-03-28 12:11:56
Mojego kota przywiozłam z Krakowa pociągiem, podróż trwała 8 godzin, kociak jechał do zupełnie nowego domu i z nową osobą (to był mój nowy członek rodziny), podróż zniósł dobrze, gdy zaczynał się denerwować po prostu otwierałam transporter i głaskałam go, po drodze poiłam go raz po raz wodą ze strzykawki lekarskiej i dojechaliśmy bez problemu, szybko sie zadomowił i zaprzyjaxnił z moimi kotami, od razu pokazałam mu gdzie jest kuweta i michy z woda i jedzeniem, moje kociaki równie szybko go zaakceptowały, choc na początku syczały na biedaka, teraz wszystkie szaleją we wspólnych zabawach demolując mi dom:))))), proponuję załatwić mu od razu towarzysza zabaw i życzę szczęścia w nowym miejscu:)))))
 
1 | 2    
Odpowiedz

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego