cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Riko i my. O kotach, ludziach, przyjaźni i zaufaniu.
Riko, ogromny bury kocur o kamiennym spojrzeniu, posturze atlety i złotym sercu był panem i władcą okolicy, w której, na nowym osiedlu, stanął i nasz dom. Budowa osiedla wywróciła do góry nogami jego świat, ale Riko, mimo wszelkich trudności, odnalazł się w nowym otoczeniu. Potrafił zająć się nie tylko sobą, ale i zaopiekować swoją rodziną, a nawet pomagać obcym, a słabszym od siebie kotom – silniejszych, prawdę mówiąc, nie było – i bardzo wiele nauczyć nas, ludzi u których zamieszkał.
Riko każdego dnia miał nam coś do powiedzenia w sprawach zasadniczych - jak być wiernym i dobrym, odważnym i łagodnym, silnym i delikatnym, twardym i wrażliwym, władczym i opiekuńczym - i w sprawach codziennych, choćby, jak niczego nie psuć, zwłaszcza bez potrzeby… Było i jest zaszczytem, że nam zaufał.
Niesamowite wręcz dokonania Rikiego – od wychowania obcego, niemal umierającego kociaka, którego znalazł podczas patrolu i przyniósł do swojego ogrodu, poprzez zbudowanie higienicznej toalety w pokoju, w którym na prawie dwa dni zamknęli go i gdzieś pojechali roztargnieni ludzie, aż do odnalezienia i sprowadzenia do domu, po latach poszukiwań, własnego syna – stały się przedmiotem rodzinno-towarzyskich pogwarek, budzących najpierw zainteresowanie nastolatków, a potem także ich rodziców. Ktoś wreszcie wpadł na pomysł, że ponieważ tych historii jest coraz więcej, i coraz trudniej wszystkie spamiętać, to może by je tak spisać…
Historie zostały spisane – nie wszystkie oczywiście, sporo jeszcze pozostało do opowiedzenia – i tak powstała książka „Riko i my. O kotach, ludziach, przyjaźni i zaufaniu”. Wszystkie zawarte w niej zdarzenia są prawdziwe, prawdziwi są ludzie i zwierzęta, a rzeczywistymi autorami książki są Riko i jego ferajna – ferajna właśnie, gdyż Riko stworzył zgraną, mimo wielu problemów, kocią społeczność, której tylko częścią była i jest jego rodzina. Nie tylko kocią zresztą, gdyż trudno jasno stwierdzić, czy Riko się do swoich ludzi sprowadził, czy raczej ich zaadoptował.
Tak więc, Riko i jego pobratymcy stworzyli tę opowieść, a my tylko spisaliśmy całość w zrozumiałym dla ludzi języku, dziękując wielkiemu burasowi i innym - za to, że to wszystko zdarzyło się naprawdę, a my mieliśmy szansę w tym uczestniczyć…
O autorach
Joanna Chełstowska – dobry duch domu i ogrodu, w którym zamieszkał Riko i jego ferajna, niestrudzona opiekunka kolejno się pojawiających, a zawsze wymagających wsparcia i opieki kotów, z których nie wszystkie były i są aż tak rozumne i niczego nie psujące, jak Riko. Pani o romantycznej naturze i artystycznych skłonnościach, nieraz napomykająca z pewną melancholią, że świat mógłby być lepszy, a ludzie milsi, nikt by przecież na tym nie ucierpiał. Być może dlatego właśnie wykazuje znaczną skłonność do zajmowania się stworzeniami urodzonymi pod samotną gwiazdą, jak wiele kotów, i niektórzy ludzie. Koty i wszelkie zwierzęta lubi od zawsze, już jako uczennica podstawówki w małej miejscowości na zielonym Mazowszu wyleczyła kota Franka, który w jakiejś przygodzie stracił mały fragment łapy i byłby zginął marnie, gdyby nie udzielona mu pomoc…
Ludwik Kozłowski – ponury typ wagi ciężkiej, od zawsze głęboko przekonany, że na wątrobę najlepszy jest lewy sierpowy, a prawy hak w szczękę dopełnia go wyśmienicie. W dzieciństwie chciał być leśniczym, naiwnie myśląc, że ów leśniczy żyje sobie sam pośrodku wielkiego lasu, a nie zajmuje się przemysłowym wyrębem drzew. Ciężar lat, upływających z dala od owej nieistniejącej leśniczówki upewnił go, że w kontaktach z ludźmi z reguły najbardziej pomaga dobrze wymoczony trzonek od kilofa, ale, niestety, bzdurne przepisy zabraniają. Z niezrozumiałych powodów koty polubił jeszcze za czasów ustroju słusznie minionego, mieszkając na blokowisku – może dlatego, że koty miały sporo bezinteresownych wrogów, a nikt wtedy nie słyszał o tym, nad czym słusznie dziś ubolewa znajomy góral, wzdychając: „Panie, takie czasy przyszły, że bić nie wolno”…
O wydawnictwie
Wydawnictwo Pierwsze, które wydało książkę „Riko i my. O kotach, ludziach, przyjaźni i zaufaniu”, pewnie najlepiej przedstawi się samo, wystarczy zajrzeć na stronę www.pierwsze.pl. Tu jednak chcielibyśmy zacytować jego motto, którego pewnie nie zawsze jest łatwo się trzymać, ale które bardzo się nam spodobało:
„Staramy się wydawać tylko takie książki, których czytanie sprawia przyjemność”
To właściwie wyjaśnia wszystko, a co najmniej bardzo wiele. Natomiast na pewno warto dodatkowo wspomnieć, że tak książkę „Riko i my. O kotach, ludziach, przyjaźni i zaufaniu”, jak i inne książki Wydawnictwa, których czytanie sprawia przyjemność, można zakupić bądź bezpośrednio w Wydawnictwie, wchodząc w zakładkę „Księgarenka”, oraz w księgarniach, m. in. „Matras”, „Selkar”, „Gandalf”, „Albertus” i „TaniaKsiążka”, a także w sklepie internetowym tygodnika „Polityka”. Ponadto, książki Wydawnictwa rozprowadzają hurtownie księgarskie „Azymut”, „BookMaster”, „Olesiejuk”, „Merlin” i „Motyle Książkowe”.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa, książka ma ponadto swoją stronę na facebook-u, www.facebook.com/rikoimy, na którą również warto zajrzeć.
Recenzje o książce:
https://www.facebook.com/rikoimy/posts/483922741693874?stream_ref=10
https://www.facebook.com/rikoimy/posts/10201429516477723?stream_ref=10
https://www.facebook.com/rikoimy/posts/493917674027714?stream_ref=10
https://www.facebook.com/rikoimy/posts/487053728047442?stream_ref=10