cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-
19.12.2011 Autor: Jowita Klimkiewicz

Wojna i Pokój jeszcze nie koniec

Kategoria: Użytkownicy piszą
Wojna panoszyła się po całym dostępnym jej świecie. Jednym sporym pokoju i kuchni. Ale uważała się za władcę Wszechświata.
Wojna i Pokój

Z Góry Stołowej obrzucała majestatycznym spojrzeniem swe włości.

Cały pokój należał wyłącznie do niej.
Kuchnię miała w dzierżawie.
Ambitne plany na przyszłość kazały jej już teraz uważać to miejsce za swoje...
 
Późnym wieczorem 31 października położyłam na podłodze pomarańczowa torbę.
 
-Oh? Czyżby danina? – Wojna zainteresowała się łupem.
 
-To jest Pokój.
-A nie przedpokój?
-Nie. Przedpokój jest za nami.
-To co jest przed nami?
 
Wojna nieoczekiwanie zadała filozoficzne pytanie.
 
Nie znając na nie odpowiedzi zajęłam się chwilą obecną.
 
Otworzyłam torbę.
 
Wojna, to jest Pokój. Pokój, to jest Wojna.
Jesteście rodzeństwem.
Poznajcie się.
 
 
Pokój, przestraszony zmianami, chciał wszystko w spokoju przemyśleć.
Wojna natomiast od razu przystąpiła do akcji.
 
Taranowała, skakała, furczała i zaczepiała. Jawnie i z zasadzki. Ze wszystkich stron naraz.
Robiła podkopy, naloty lub atakowała wprost. Jeżyła się i wyginała. Bez przerw. Jak zahipnotyzowana.
 
 
Pokój w tym czasie miał Kryzys.
 
Nawet kupy nie mógł spokojnie zrobić.
 
Aż fuknął.
 
Okazało się wtedy, że jest dużo większym od niej kocurem.
Silniejszym.
Mocniejszym.
I zdrowszym.
 
Wojna podniosła łapki do góry.
 
Ale nie, nie podda się szybko. Oh nie. Nie Ona.
Jest przecież taka potężna...
 
Potyczki trwały trzy dni.
 
Wojna była zwinna, sprytna i pełna energii.
Pokój jest jednak silniejszy.
 
Lecz to dzięki niej.
Gdyby nie ona, pewnie nigdy by nie okazał swojej potęgi.
Zramolałby gdzieś w kącie przy kaloryferze...
 
 
 
Plac manewrowy.
 
Potrzebny był nam placyk do ćwiczeń. Pewnego dnia, na haku pod sufitem, zawisła myszka
 
na długiej tasiemce.
 
Chwilę później na myszce zawisła Wojna.
 
-Moja mysz, moja, z lewej ją, z góry, z góry, ja, moje, moje, mam, mam, prawie mam, nie mam, mam, znowu mam, nie mam, moje! – rzucała się na wszystkie strony podążając za lotem myszki.
 
Pokój przysiadł bliżej. Tylko popatrzeć.
 
- Mogę, mogę, wszystko mogę, ja, patrzcie, latam, wysoko, wysoko, i mocniej, i wyżej, i husiu, i husiu, i...- Wojna strzeliła z hukiem w parapet. Poszła wylizać się z ran, zostawiając mysz kocurowi.
 
Wartość siły przyciągania grawitacyjnego działającej między dwoma ciałami jest wprost proporcjonalna do iloczynu mas oddziałujących ciał i odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości między ich środkami.
Pokój pacnął myszkę i przyjrzał się jej lotowi.
Wróciła.
Kot przysiadł.
Przyspieszenie jakie nadaje niezrównoważona siła F  ciału o masie m jest wprost proporcjonalne do tej siły, a odwrotnie proporcjonalne do masy ciała.
Uderzył mocniej. Myszka zawirowała w powietrzu.
 
 
Jeżeli kot i myszka maja prędkości V=160 km/s względem ściany i poruszają się w tym samym kierunku, lecz w przeciwne strony to na podstawie jednego ze wzorów Einsteina obliczymy, ze prędkość kota względem myszki wynosi 250 km/s, ponieważ żadne ciało nie może poruszać się z prędkością względną większą niż 300 tys. km/s.
Uderzył w mysz po raz trzeci. Mysz poleciała przepięknym łukiem pod sufit i wróciła prosto w pazurki kocura. Złapał.
Puścił.
Wrócił na swoje miejsce.
Tymczasem za paprotką świeciły zielone oczy przyczajonej Wojny.
Rzuciła się na sznurek. Zabije tę mysz, zabije! Oto ona, gwiazda tego wieczoru! Mysz siłą rozpędu poleciała aż na parapet, koteczka za nią, mysz odbiła się od drzwi balkonu i rozhuśtała na wszystkie strony.
Wojna tkwiła wszczepiona pazurami w parapet. Spojrzała w kierunku Pokoju, prosząc o pomoc.
Z zasady równoważności wynika, że przyciąganie grawitacyjne nie jest po prostu siłą, z jaką przyciągają się wzajemnie wszystkie ciała. Ciążenie należy uważać za skutek zakrzywienia czasoprzestrzeni przez masę. Masa powoduje, ze przestrzeń ma geometrię nieeuklidesową.
Spadła.
Pokój podszedł do nadszarpniętej myszki i zabrał ją z sobą pod łóżko.
Jeżeli na ciało nie działają siły zewnętrzne, lub działające siły równoważą się, to ciało pozostaje w spoczynku, lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym.
Pokój wybrał możliwość pierwszą. I zasnął.
 
Pierwsza pomoc.
 
Zostałam wysłana, wraz z porucznikiem, nad morze.
 
Koszar bez nadzoru zostawić nie można, zaprzyjaźniona jednostka miała się stawić na miejscu w piątek wieczorem.
 
Inspektor Zu została poinformowana jak postępować z kotami, które dopiero co wstąpiły w szeregi i udała się na zasłużony spoczynek po nocnej służbie.
 
O świcie przyczaiła się przy niej Wojna.
Inspektor Zu jest nowa, zasady zna tylko z teorii, z kartki zostawionej w magazynie żywności.
Będzie łatwa ofiarą.
 
Pokój, jak zawsze podążający za Wojną, niczym jej biały cień, stanął pomiędzy nimi.
Nie da skrzywdzić Inspektor Zu.
Nie przed śniadaniem!
 
Wtulił białe futerko w jej twarz, ochraniając ją przed pazurami kocicy.
 
Następnego dnia Inspektor Zu skarżyła się w swym raporcie, że jeden z kotów o świcie jest zbyt nachalny, nie zachowuje należytej dyscypliny, a przytulanie się całym ciałem do jej twarzy uważa za czyn niemoralny. Nagany mu tym razem nie da, udało jej się bowiem jeszcze na chwile porządnie zasnąć.
 
Pokój nadal tkwił na swym posterunku, nie odejdzie stąd, choćby go Wojna miała rozszarpać w nagłym przypływie chęci do dobrej zabawy. Przywarł mocniej do nosa Zu, która nagle przestała się ruszać.
 
O Boże! Udusiłem Panią Inspektor!
 
Wojna się przeturlała po łóżku ze śmiechu, ale dość szybko przestała.
 
Sytuacja była poważna.
 
Pokój zabił, Wojna nawet nie tknęła.
A w wojsku przecież porządek być musi.
 
Trzeba ratować Inspektor Zu!
Przecież musi być żywa, jeśli by chciała ją zabić...
 
Tak Wojna jak i Pokój znają zasady pierwszej pomocy.
 
Wojna wskoczyła na ramę łóżka.
I zeskoczyła prosto na Zu.
 
Rytmicznie, miarowo, na zmianę.
Sztuczne oddychanie.
Raz jedno, raz drugie, na klatę.
Cierpliwie, bez nerwów.
 
Inspektor Zu odetchnęła.
Otworzyła oczy i wstała.
 
W raporcie znalazłam adnotację o złym prowadzeniu się kotów.
Skakanie na nią z ramy łóżka przez pół godziny uważa za rażący przejaw niesubordynacji moich podwładnych.
Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Encyklopedia Ras

Reks dewoński

Prezentujemy Państwu kolejnego kota z nurtu przedstawicieli pozaziemskiej cywilizacji.
Więcej o tej rasie

Polub nas na Facebooku!

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego