cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-
13.12.2011 Autor: Jowita Klimkiewicz

Wojna i Pokój część kolejna

Kategoria: Użytkownicy piszą
Na początku był Chaos, potem powstał Świat. Jakich zmian w życiu ja mam się spodziewać, skoro u mnie na początku zapanowała Wojna?
Kotka Wojna w pustej lodówce

3. Tydzień Wojny. Dzień pierwszy.

Na początku był Chaos, potem powstał Świat.
Jakich zmian w życiu ja mam się spodziewać, skoro u mnie na początku zapanowała Wojna?

Bywałam już na wielu frontach, walczyłam z lenistwem, wiatrakami i samą sobą, ale z kotami nigdy.
Owszem, czasem darłam je z rodzicami, czy mam teraz spodziewać się zemsty?

Nie mam doświadczenia w walce z kotami.
Nie wiem jakie przyjąć strategie, z jakiej pozycji dowodzić.

Postawiłam na partyzantkę.

Okop był całkiem przytulny, dopiero co po remoncie mieszkania, spałam jeszcze na podłodze w śpiworze i tam postanowiłam urządzić zasieki.
Zgromadziłam zapasy żywności, od południa i wschodu odgradzała mnie ściana nośna, od północy chroniła mała ścianka działowa. Wojna mogła nadejść jedynie z zachodu.

A noc się zbliżała...
Przyjęłam dogodną pozycję lokując się za poduszką, wpełzłam pod wał ze śpiwora i skryłam pod kocem chroniąc się przed potencjalnym nalotem.

Małe kręciło się gdzieś w pobliżu, strzelając ostrzegawczo gilami.

***

Świt. Żyję.
Żyję, ale nie wiem jaka jest sytuacja na froncie.
Powoli, pełna obaw, otwieram oczy.

Małe pręży się do skoku trzydzieści centymetrów od mojej twarzy.
Wszystkie mięśnie napięte.

Szybko zamknęłam oczy i myślę co dalej.
Jeśli okażę jej, że się boję, uzna swoją przewagę.
Pójdę w niewolę wojenną. Nie o takich zmianach w życiu myślałam...

Jeśli udam, że nic się nie dzieje, uzna, że może robić co zechce.
Będę mieć brodę z kota na zawsze wszczepioną do twarzy.
Kuszące nawet.
Ale to nie ten etap w życiu.

Zostało mi wyjście trzecie.
Najlepszą obroną jest atak.
Skupiłam się w sobie i mrużąc oczy napadłam na koteczkę znienacka.

Uciekła przebierając w powietrzu tylnymi nogami zostawiając mnie w poczuciu zwycięstwa.
Jako, ze świt był wciąż blady, ponownie zasnęłam.

-Ej, zrób tak jeszcze! Zrobisz? – koteczka mi wskoczyła na nogi.
-A co trzeba zrobić, żeby znowu było tak fajnie? – zaczęła drapać mój śpiwór.
-Ale to gdzieś trzeba nacisnąć? – nabrała rozpędu i rzuciła się na mnie z wysoka.
-A pobawimy się w kotka i myszkę? Ja będę kotek, Ty myszka. Uwaga, poluję! – udało jej się złapać za stopę.
-Raz, dwa, trzy, babajaga paaatrzy! – z entuzjazmem oskalpowała mi czaszkę.

Owszem, pierwszą bitwę wygrałam.
Wyniku drugiej, nie wiedzieć czemu, jakoś już nie pamiętam...

4. Tydzień Wojny. Dni kolejne.

Wspomnienia z frontu.
Kolejne dni powoli zlewały się w jedną, nową rzeczywistość.

Godzina 6.00 rano.
Pobudkai ćwiczenia poranne.
Raz-dwa-raz-dwa-skłon-raz-dwa-raz-dwa-unik-padnij-unik-padnij!
Raz-dwa-raz-dwa-turlamy sie-unik-turlamy-raz-dwa-raz-dwa-ręce od siebie-ręce do siebie-raz-dwa-raz-padnij!

Godzina 6.30 rano.
Test wytrzymałości.
Ile czasu potrafisz wytrzymać z kotem wszczepionym w łydkę?
Nie potrafisz?
To ponownie ćwiczenia poranne.
Raz-trzy-dwa-cztery-noga-noga-raz-cztery-trzy-dwa-noga-noga-padnij!
O. Jednak potrafisz?
Gratulujemy.

Godzina 7.15 rano.
Musztra przy misce.
Salutowanie.
Nie potrafisz tego wykonać poprawnie?
Zgłoś się do najbliższego kota. On Ci pomoże.

Ćwiczenie polega na chwyceniu pustej miski do jednej ręki.
Twoim zadaniem jest podnieść tak szybko miskę do góry, żeby kotek nie zdążył wszczepić Ci się do dłoni.
Manewr jest wykonany poprawnie gdy miska znajduje się na wysokości ucha.
Powtarzamy trzy razy.
Następnieobciążamy miseczkę karmą, aby lepiej wyrobić mięśnie.
Powtarzamy trzy razy.
Twój kot, w trosce o Twoja dobrą kondycję i refleks, stara się skakać coraz wyżej za każdym razem.
Miska nadal powinna być podnoszona na wysokość skroni.

W międzyczasie, prezentowanie broni.
Ściągamy ją z ramion i odkładamy na bok.
Nie mamy broni?
Twój kot i tutaj okaże się bardzo pomocny.
Usłużnie ją nam zastąpi, wskakując na ramię.
Chwyć kota wolną ręką i odstaw na bok.
W tym czasie salutuj ręką obciążoną miseczką.
No! Ale w tempie! Tempie!

Ćwiczenie to jest doskonałe na koordynację całego ciała.
Podziękuj swojemu kotu.

Doceń jego poświęcenie o tak wczesnej godzinie.
Pamiętaj, Twój kot ma prawo czuć się po tym zmęczony.
Zapewnij mu możliwość relaksu, a sam udaj się do pracy zarabiać pieniążki na odpowiednie obciążenie miseczki.

To dla Twojego dobra.

5. Tydzień Wojny. Magazyn żywności.

Wojna regularnie robi przegląd broni w naszej lodówce.
Gdy ją tylko otwieram, stara się wspiąć na półkę i dokonać szczegółowej inspekcji.
Nie do końca mi się to wszystko podoba.
Część broni w magazynie jest nielegalna...

Odwracanie uwagi nic nie da.
Można dać okazjonalnie łapówkę, ale nie chcę wpaść w taki układ do końca życia.

Mam plan.
Przestraszę kota.

Wojna jak zwykle robiła przegląd, pozwoliłam wpakować jej się czterema łapami na półkę i zamknęłam kota w lodówce.

Oczekiwałam błagań o litość.
Nic. Cisza.
Czekam na płacz.
Zero.
Obietnicę poprawy?

Kurczę, jeszcze chwila to mi kotek w tej lodówce faktycznie skruszeje, ale będzie się nadawał jedynie na pieczeń.

Otwieram.
Na środkowej półce, cała zadowolona, siedzi koteczka.
Spojrzała zdziwiona.
-Miejsce zajęte.

Oh. Bardzo panią przepraszam.

Usiadłam w kredensie.
Było jedno miejsce wolne w drugiej klasie przy dżemie.

6. Tydzień Wojny. Na Zachodzie bez zmian.

Dzień w dzień, przeprowadzam z koteczką ćwiczebne manewry.
Tuż przy ścianie zachodniej frontu..

-Baaaaczność! – kotka ustawiła się krzywo na małych nóżkach.
-Prezentuuuj broń!- mała zrobiła wytrzeszcz i wzięła głęboki oddech.
-Pal! – z determinacją obsmarkała mi spodnie, podłogę i rękę.

Spojrzała dumnie. Należy się medal!

Zrobiła nalot na miskę, zbombardowała kuwetę a na koniec strzeliła do mnie zalotnie oczami.

Obrzuciła mieszkanie władczym spojrzeniem Napoleona po czym wskoczyła na stół.
Z braku rumaka.

Wzięłam koteczkę na ręce.

Oczekuje honorów.
Z pewnością zostanie teraz pokazana przez okno zgromadzonemu tłumowi skandującemu jej imię.  Niczym mały Król Lew.
Ooo tak. To ona.
The chosen one.

Wsadziłam ją do nosidełka.

Oh?
Kareta? Oh doprawdy, nie trzeba było...
Do pałacu?
Oh!
Medal?
Tak, to z pewnością książę usłyszał o jej dokonaniach na froncie.
Boże, co za emocje... Oh moje serce...

Dzień dobry panie doktorze.
Na Zachodzie bez zmian. Ciągle ma katar.
I chyba dostała gorączkę.

Wyjęłam koteczkę z nosidła.
Dumnie przemaszerowała po stole.

Weterynarz wyjął strzykawkę.

Oh. To sam Król?
Ahhh, opanuj się tylko, opanuj!
Nadanie szlacheckiego tytułu? Oh, mieczem?
Mój Boże, Król, Król, Król do mnie mówi!
Wyciąga rękę!

Koteczka dumnie wypięła pierś w oczekiwaniu na medal.

Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Encyklopedia Ras

Maine Coon

Pochodzenie rasy Maine Coon może stanowić doskonały scenariusz filmu detektywistycznego.
Więcej o tej rasie

Polub nas na Facebooku!

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego