cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Mierz koty na zamiary
Chcieli dobrze, ale wyszło jak zawsze. Tak jednym zdaniem można podsumować krótki żywot otwartego 15 marca br. Okna Życia – miejsca, w którym można bez konsekwencji pozostawić niechcianego pupila. Jednakże, ta inicjatywa warszawskiego stowarzyszenia Straż dla Zwierząt musiała zostać zawieszona już po trzech dniach. Dlaczego tak się stało?
Krótko rzecz ujmując – zainteresowanie akcją przerosło najśmielsze oczekiwania organizatorów. Pierwsze zwierzęta były zostawiane jeszcze przed oficjalnym otwarciem okna. Biorąc to pod uwagę, nie powinno nikogo dziwić, iż już po dwóch dniach wszystkie przeznaczone dla zwierzaków boksy zostały zapełnione. Aby zapewnić czworonogom dobre warunki i właściwą opiekę nie można przyjmować następnych.
Wydaje się, iż organizatorzy nie do końca przemyśleli sprawę. Oczywiście, inicjatywa była szczytna i godna pochwały, jednakże nie wzięto pod uwagę istotnego czynnika – natury ludzkiej. W oświadczeniu Akcji dla Zwierząt czytamy - Z założenia miało ono [Okno-ŚK]być ostatnią deską ratunku dla osób, które na skutek ciężkiej choroby, niedołężności z racji wieku, czy trudnej sytuacji życiowej, muszą oddać swojego zwierzaka, a nie udało im się znaleźć mu nowego opiekuna wśród rodziny, czy znajomych. Takie podejście do sprawy świadczy o naiwności osób stojących za akcją. Tylko ktoś, kto buja w obłokach mógł założyć, iż z Okna będą korzystać jedynie osoby znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej.
Do Okna przybywały całe rzesze ludzi, którzy najzwyczajniej w świecie chcieli się „pozbyć” zwierzaków. Na stronie WWW Akcji dla Zwierząt można znaleźć kilka najczęściej wymienianych usprawiedliwień:
Kupiłem psa córce, ale ona nie chce się nim zajmować;
- Mam nagły, niespodziewany wyjazd za granicę na stałe, a nikt z rodziny i znajomych nie może wziąć zwierzaka;
- Pies (5-miesięczny szczeniak) ugryzł moje dziecko - nie mogę go narażać;
- Kot zniszczył pazurami obicie nowych foteli;
- Pies złośliwie sika na dywan - nie chce się tego oduczyć;
- Moja żona jest w ciąży, więc jak urodzi się dziecko, to nie będziemy mieć czasu, żeby zająć się psem;
- Moje dziecko (żona, mąż, matka, ojciec, teść, teściowa, dziadek, babcia itp.) ma potworną, nieuleczalną alergię na sierść.
Na pierwszy rzut oka zdania te budzą uśmiech politowania. Jednak – na dobrą sprawę - nie można mieć, z tego powodu do nich (właścicieli) pretensji. Myśleli oni w następujący sposób: Okno przeznaczone jest dla osób, które nie mogą / nie chcą opiekować się dalej zwierzętami; a więc właśnie dla nich. Pytanie brzmi – jak to możliwe, że iż organizatorzy nie przewidzieli takiego obrotu sprawy?
Z drugiej strony Straż dla Zwierząt znalazła się również pod ostrzałem licznych organizacji zajmujących się ochroną praw zwierząt. Ich przedstawiciele zarzucają, iż samo istnienie Okna Życia daje swoistą legitymizacje do porzucania zwierząt i niweczy trud jak wkładany jest w przekonywanie Polaków, iż zwierze nie jest rzeczą i zasługuje na szacunek. Taka postawa jest dla nich oburzająca i niemożliwa do zaakceptowania.
Reasumując: porzucanie zwierząt – co absolutnie oczywiste – jest rzeczą naganną. Jednakże, jeżeli już ktoś chcę to zrobić to dobrze, aby miał możliwość zrobienia tego w sposób humanitarny. Mimo oporów moralnych. Dobro zwierząt jest bowiem rzeczą najważniejszą. Innymi słowy pomysł Straży Zwierząt jest godny pochwały, jednak sposób jego wcielenia w życie pozostawia wiele do życzenia.