cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Bezdomne koty świadczą o nas samych
Świat Kotów: Fundacja „Zwierzęta Krakowa” zajmuje się głównie sterylizacją bezdomnych kotów. Dlaczego ten zabieg jest taki ważny?
Anna Nehring:Chcąc pomagać bezdomnym zwierzętom, trzeba mieć na względzie przede wszystkim ideę sterylizacji. Uważam nawet, że powinno się wprowadzić obowiązek sterylizacji zwierząt niehodowlanych. Inaczej trzeba się zmierzyć z ogromną ilością bezdomnych kotów i psów. Pod tym względem jesteśmy w niechlubnej czołówce Europy. Moim zdaniem o kulturze kraju i jego rozwoju świadczy właśnie to, czy są tam bezpańskie zwierzęta.
ŚK:Od jak dawna zajmują się Państwo sterylizacją kotów?
AN:Ja od kilkudziesięciu lat, a fundacja „Zwierzęta Krakowa” działa lat 17. Mamy specjalne klatki-łapki, do których łapiemy koty, zawozimy do weterynarza, sterylizujemy, przechowujemy u siebie do 8 dni. Jeżeli kot ma dokąd wrócić, czyli jest dokarmiany w miejscu, gdzie go złapaliśmy, wypuszczamy go tam z powrotem. Natomiast jeśli pozytywnie reaguje na socjalizację, daje się oswoić, szukamy mu domu. Temu służy akcja „Przygarnij kotka”, prowadzona w hipermarkecie M1.
ŚK:Czy potrzeba sterylizacji jest w Krakowie widoczna?
AN:Ludzie generalnie lubią koty, ale źle reagują,gdy się one rozmnażają. Pojawia się agresja. Takie fakty zgłaszają nam karmicielki i wtedy wiemy, że tam trzeba sterylizować. Pomagają nam przede wszystkim osoby dokarmiające, ale zdarza się, że są one przeciwne zabiegom. Sterylizację odbierają negatywnie, jako krzywdzenie zwierząt. Ale później, gdy kotów przybywa, zaczynają dostrzegać problem. Zdarza się, że całe osiedle mamy już wysterylizowane, a przyjdzie jedna kotka i pojawiają się kocięta. A kotów przybywa w szybkim tempie. Jeden miot to nawet 5 małych, a kotka może rodzić nawet 3 razy w roku…
ŚK:Jaka jest skala działań fundacji?
AN:Rocznie sterylizujemy 400-500 kotów. A wszystkich bezdomnych kotów w Krakowie może być około pół miliona. My sterylizujemy tylko te wolnożyjące, nie prywatne, chociaż często ludzie się do nas zgłaszają. Sterylizację kotów domowych powinna fundować gmina. To byłyby mniejsze koszty, niż utrzymanie azylu.
ŚK:A skąd biorą Państwo pieniądze?
AN:Za samą sterylizację płacimy mniej niż ludzie „z ulicy”, bo tylko około 80 zł. Normalnie zabieg kosztuje 100-150 zł. Głównie finansujemy to z pieniędzy zebranych jako 1%, wpłacany przez darczyńców. Jak zabraknie – dokładamy z własnej kieszeni.Dopłaca również miasto, ostatnio dali nawet 40 tysięcy dla trzech organizacji. To wystarcza na sterylizację 500 kotów. To dużo, ale porównując z realnymi potrzebami – i mało.
ŚK:Jest wiele mitów, że sterylizacja jest szkodliwa… Co pani o tym uważa?
AN:Ludzie albo chcą zaoszczędzić parę złotych, albo uważają, że to lepiej dla dobra kota,gdy nie zostanie wysterylizowany. Nie wiedzą, że sterylizacja przed pierwszą rują zabezpiecza przed rakiem sutka. W przypadku starszych kotek również należy decydować się na zabieg. Poród u kilkunastoletniej kotki jest równie niebezpieczny jak u sterylizacja. Z tym, że w tym drugim przypadku wszystko odbywa się pod nadzorem lekarza. Zdarza się też podawanie kotkom hormonów, ale to z kolei kończy się ropomaciczem, podobnie jak nie sterylizowanie niewychodzącej kotki i regularne ruje. Jak widać, najrozsądniejszym rozwiązaniem jest sterylizacja.
ŚK:Kto i w jaki sposób może pomóc fundacji?
AN:Aby nam pomagać należy mieć własny środek transportu do przewożenia klatek z kotami albo możliwość przygarnięcia kota do domu na okres pozabiegowy. To często stanowi ograniczenie dla młodych ludzi, którzy chcieliby pomagać, ale nie mają auta, a w domu mieszka np. pies.
ŚK:A jak przebiega oswajanie kota po zabiegu?
AN:Do tymczasowego domu dajemy kota w klatce. To przyśpiesza proces socjalizacji. Dziki kot schowałby się za szafę lub pod wannę, a wyciąganie go stamtąd to kolejny stres. Taki kot się blokuje i trudno go oswoić. W klatce pozwala się głaskać, powoli przyzwyczaja się do bliskiej obecności ludzi. Najważniejsze jest w tym czasie właśnie głaskanie i mówienie do zwierzęcia. Jak się już oswoi, wypuszczamy go na mieszkanie. Koty, które pozytywnie reagują na ludzi, oddajemy w dobre ręce. Dla tych dzikich, które nie mają gdzie wrócić, również szukamy miejsca. Albo dajemy je do innych kotów, albo zostają u nas. Sama mam takiego „dziczka”. Mieszka u mnie już 8 lat, ale każdy wyjazd do weterynarza to wyzwanie.
ŚK:Ile spośród wysterylizowanych kotów znajduje nowy dom?
AN:Podczas akcji „Przygarnij kotka” oddajemy ludziom rocznie ok. 300 kotów. Jest to skuteczna akcja, ponieważ gdy ludzie widzą kota, chętniej go biorą do domu. Niezdecydowani się decydują. Wszystkie rozdawane w ten sposób zwierzęta są wysterylizowane, najczęściej zaszczepione, odrobaczone, odpchlone, nauczone czystości. Kot jest zwierzęciem modnym, bo nie trzeba z nim wychodzić jak z psem, działa na ludzi terapeutycznie. Jest jednak coraz mniej chętnych na koty, bo rynek został zaspokojony. My prowadzimy tę akcję kilkanaście lat, kot też żyje kilkanaście lat, więc kto chciał przygarnąć, już przygarnął. Dlatego jak słyszę, że ktoś rozmnaża zwierzę, żeby rozdać kocięta znajomym, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Tyle jest kotów bezdomnych, które trafiają do piwnic albo do azylu.
Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała Anna Kaliszewska-Šterbáková