cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-
19.08.2010 Autor: M R

Skąd wziąć kota?

Mieszkanie przygotowane, my psychicznie też, zakupy zrobione, można więc udać się na poszukiwanie podopiecznego, a jeszcze lepiej dwóch podopiecznych kocich futerek.

Z ulicy

Dla niektórych znalezienie kota to nic trudnego. Na przykład mnie moi podopieczni znajdowali sami. Dwukrotnie spotkałam dwa małe nieszczęśliwe sierściuchy w drodze z pracy do domu. Po prostu wybrały mnie sobie i już. Trzeci (na szczęście zaopiekowała się nim moja przyjaciółka) nie dawał mi spokoju, płacząc za oknem obok kolejnego mojego miejsca pracy. I nic dziwnego, że płakał, gdyż miał złamane obie tylne łapki. Po obejrzeniu zdjęcia weterynarka stwierdziła, że ktoś prawdopodobnie przejechał po nich rowerem. Wyobraźcie więc sobie moje przerażenie, kiedy, zadzwoniwszy parę dni później do przyjaciółki, która go wzięła, na pytanie, czy kot chodzi (miał obydwie łapki w bandażu) usłyszałam odpowiedź „nie”. Na szczęście po chwili dodała „biega”.

Wniosek jest prosty – wystarczy mieć oczy i uszy szeroko otwarte, a mały „potwór” lub „potworki” same do nas trafią. I staniemy się dla nich nie tylko opoką, ale i wybawieniem od niechybnej śmierci.

Ze schroniska

Jeśli nie mamy takiego, nazwijmy to, szczęścia, udajmy się do najbliższego schroniska dla zwierząt. Kiedy tylko znajdziemy się w pomieszczeniu dla kotów, zrozumiemy dlaczego stwierdzenie, że kot nie potrzebuje człowieka jest bzdurą. Szare, bure, pręgowane i łaciate, wszystkie kociaki będą pchały nam się pod ręce, trącały nosami i mówiły w kocim języku „weź mnie ze sobą”. Teraz już zaprzyjaźniona, a wtedy bezdomna kotka, brawurowo wskoczyła mojej znajomej na ręce i właściwie podstawiła ją pod ścianą. Bo jak tu pozbyć się pięknego białego w czarne łaty zwierzaka, który tak ufnie mości się w naszych ramionach?

Z domu tymczasowego

Kolejnym sprawdzonym sposobem jest przejrzenie ogłoszeń w gazecie. Komunikaty zaczynające się od słów „Oddam kociaki w dobre ręcę”, „Kot szuka domu” itd. itp. są bardzo częste. Na pewno znajdziemy kogoś dla siebie.

Dużą pomocą jest internet. Wystarczy wejść na popularne kocie forum lub serwis aukcyjny i proszę bardzo – kotów do wyboru do koloru. Młodszych, starszych, dzikich i oswojonych. Wiele z nich czeka na swoich opiekunów w tzw. domach tymczasowych. Domy tymczasowe prowadzą miłośnicy tych cudownych stworzeń, którzy ratują je z różnych opresji i poszukują dobrych domów stałych dla “tymczasów”, jak określają swoich podopiecznych. W większości przypadków możemy być pewni, że jeśli weźmiemy kota z takiego domu, będzie on już podleczony, odrobaczony i zaszczepiony. Ale uwaga! Tymczasowi opiekunowie będą starali się dowiedzieć jak najwięcej o nas i o warunkach panujących w naszym domu – czy jest on przyjazny dla kota, czy kot będzie wychodzący (wtedy mała szansa na adopcję), czy mamy zabezpieczone okna, czy mamy opiekę dla kota podczas naszych wyjazdów itd. Jeśli już nas zaakceptują, wtedy podsuną nam do podpisania umowę adopcyjną. W umowie takiej zawarty jest zazwyczaj punkt, w którym opiekun kota zobowiązuje się do odwiezienia kota z powrotem do domu tymczasowego, jeśli z jakiś powodów nie będzie mógł go zatrzymać. Jeśli nie straszne są nam takie procedury (co tylko dobrze o nas świadczy), to już po tygodniu mamy nowych lokatorów.

Powyższe formy mają taką zaletę, że są bezpłatne lub płacimy tylko przysłowiową złotówkę i oczywiście opłacamy wizyty u weterynarza. A przy okazji dajemy dom jakiejś kociej biedzie, która być może nie miałaby szans na innych opiekunów niż my.

Z hodowli

Czasem jednak na zdjęciach, w kinie, telewizji, czy u znajomych zobaczymy kota rasowego, który jest właśnie tym jedynym wymarzonym. Trudno. Sprawdzamy oszczędności i wyruszamy w poszukiwaniu odpowiedzialnego, zarejestrowanego hodowcy, szerokim łukiem omijając tak zwane pseudohodowle. Dobry hodowca to taki, u którego koty są zadbane, odpowiednie traktowane i co bardzo ważne – rodowodowe.

Kupując zwierzaka w takim miejscu, zapewniamy łatwiejszy start zarówno sobie, jak i kotu. Sobie, ponieważ nie tylko przeczytamy, ale i usłyszymy, jak powinien być traktowany kot danej rasy, kotu, bo mamy 99 procent pewności, że jest zdrowy i pod stałą opieką weterynarza, co potwierdzi aktualna książeczkę zdrowia. Czasem jednak po nasze wymarzone kocię będziemy musieli przemierzyć pół Polski. Ale przecież… dla chcącego nic trudnego!

Komentarze (0)
Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Encyklopedia Ras

Kot burmski

Kot, który potrafi komunikować się z bogami.
Więcej o tej rasie

Polub nas na Facebooku!

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego