cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Kot w rodzinie zastępczej
Niestety nadal tysiące polskich zwierzaków mieszkają na ulicy lub w schroniskach. Jednym ze sposobów na polepszenie ich losu są domy tymczasowe.
Domy tymczasowe – co to takiego?
Dom tymczasowy to po prostu prywatne mieszkanie lub dom, którego mieszkańcy postanowili dać szansę naszym futrzastym (czy pierzastym) braciom i siostrom na nowe życie. Trudno zliczyć jego zalety. Smutna prawda jest taka, że większą szansę na adopcję zawsze mają zwierzęta ładniejsza, bardziej zadbane, przyzwyczajone do człowieka, a o to trudno w zazwyczaj przepełnionych schroniskach. Dzięki temu, że w takich domach przebywa zazwyczaj jedynie kilkoro (a nie, jak w schroniskach, kilkaset) zwierząt, mają one lepszą opiekę, a tym samym dużo łatwiej znajdują nowych, już stałych, opiekunów. Nierzadko do domów tymczasowych trafiają też zwierzęta chore, wymagające poświęcenia im wiele czasu i specjalistycznej opieki, czyli po prostu takie, które w schronisku czy na ulicy czekałaby pewna śmierć. Dlatego bez zbytniej przesady można stwierdzić, że osoby decydujące się na prowadzenie domów tymczasowych często ratują swoim podopiecznym życie.
Jak zostać tymczasowym opiekunem?
Można to zrobić na dwa sposoby – albo indywidualnie, albo we współpracy z organizacją prozwierzęcą. Jeżeli zdecydujemy się na tę drugą opcję, wystarczy nawiązać kontakt z działającą w naszej okolicy fundacją (jak Stowarzyszenie w Obronie Zwierząt „SOS dla zwierząt”, Viva!, Koci świat i wiele, wiele innych), schroniskiem, azylem czy towarzystwem i podpisać z nim umowę wolontariacką.
Jakie są plusy takiego rozwiązania? Warunki współpracy zależą od organizacji i mogą się trochę różnić, ale jedno jest pewne – nie zostaniemy pozostawieni sami sobie. Możemy sami pokryć koszty utrzymania i leczenia naszego „tymczasa”, ale jeżeli nie mamy takiej możliwości, zazwyczaj możemy liczyć na wsparcie ze strony organizacji. Zawsze możemy też liczyć na porady i pomoc w bieżących sprawach (np. zastępstwo w opiece, gdy musimy gdzieś wyjechać) czy pełną informację o charakterze i stanie zdrowia naszego podopiecznego. Dzięki temu mamy pewność, że pod naszą opiekę trafi zwierzę, z którym sobie poradzimy. Dodatkowy plus współpracy z organizacją jest taki, że w poszukiwanie domu dla naszego podopiecznego, oprócz nas, zaangażowanych jest wiele osób, które mają w tym doświadczenie, co powinno przyspieszyć adopcję.
Rzecz jasna domów tymczasowych nie prowadzą wyłącznie specjaliści lub fundacje. Może to robić każdy, kto jest wrażliwy na cierpienie zwierząt i chce im pomóc – przygarniając znalezioną na ulicy bezdomną psią czy kocią biedę, zabierając ze schroniska zwierzę w wyjątkowo ciężkim stanie czy biorąc zwierzaka od kogoś, kto nie jest w stanie się nim zająć. I tu, wbrew pozorom, rzadko jesteśmy pozostawieni sami sobie. Pomocy i dobrej rady możemy szukać na forach kociarzy (najpopularniejsze to miau.pl) i stronach internetowych założonych przez prowadzących domy tymczasowe w naszej okolicy (jak Pomorski Koci Dom Tymczasowy czy Warszawskie Kocie Domy Tymczasowe).
Na co powinniśmy być przygotowani?
Niesienie pomocy zwierzętom to wspaniała rzecz i daje mnóstwo satysfakcji, jednak pamiętajmy, że prowadzenie domu tymczasowego wymaga takiego samego (a czasami nawet większego!) zaangażowania jak przygarnięcie psa czy kota na stałe. Dlatego, zanim podejmiemy taką decyzję, warto wiedzieć, że:
- Opieka nad zwierzęciem, szczególnie chorym lub bardzo młodym, wymaga czasu – na wizyty u weterynarza, opiekę, zabawę i pieszczoty.
- Nawet jeżeli dostaniemy pieniądze na naszego „tymczasa”, zawsze się mogą zdarzyć jakieś nagłe wydatki, nie zawsze też otrzymane fundusze wystarczą na zaspokojenie wszystkich potrzeb naszego podopiecznego.
- Jeżeli mamy w domu inne zwierzęta, musimy mieć możliwość odizolowania od nich nowego lokatora, przynajmniej do momentu, kiedy upewnimy się, że nie jest nosicielem żadnych chorób wirusowych, którymi mógłby je zarazić. Zdarza się i tak, że nasi stali podopieczni nie zaakceptują tymczasowego domownika i wtedy będzie musiał pozostać w osobnym pomieszczeniu do momentu, aż znajdzie nowy dom.
- Czasami mamy szczęście i uda nam się wyadoptować naszego podopiecznego w przeciągu kilku tygodni, a nawet dni. Czasami jednak przebywa on u nas nawet przez kilka miesięcy (zwykle najtrudniej znaleźć dom zwierzętom starszym, chorym czy kalekim), dlatego prowadzenie domu tymczasowego wymaga mnóstwo cierpliwości.
- Niestety zdarza się, że opieka nad „tymczasem” dostarcza nam nie satysfakcji, a głównie stresu. Musimy być przygotowani nie tylko na adopcyjne sukcesy, ale i na to, że zwierzę, które weźmiemy pod opiekę, będzie tak chore, że, mimo naszych starań, trzeba będzie podjąć najtrudniejszą z decyzji i pozwolić mu odejść za tęczowy most.
- Udana adopcja to zawsze ogromna radość, ale też i smutek rozstania. Choćbyśmy nie wiem jak się przed tym bronili, to, że przywiążemy się do naszych podopiecznych, jest nieuniknione. Dlatego, decydując się na prowadzenie domu tymczasowego, musimy zaakceptować fakt, że wiąże się to z ciągłymi rozstaniami. Ból rozłąki można zmniejszyć, utrzymując kontakt z nową rodziną naszego „tymczasa”. Pozwoli to uniknąć niepewności, czy na pewno oddaliśmy go w dobre ręce, a z czasem poczuć radość i satysfakcję, że uszczęśliwiliśmy nie tylko jego, ale i jego nowych, obowiązkowo w nim zakochanych, opiekunów.