cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Kot w dom, spokój won
Pamiętajmy o tym, by, jeśli mamy wybór, nie zabierać kociaka od matki wcześniej niż w jego 6, a najlepiej 8 tygodniu życia. Jest to bowiem wiek, w którym kociak potrafi już jeść samodzielnie, a także zyskuje pełnię odporności i jest gotów na szczepienia i odrobaczenia.
Transoprt
Kociaki, nawet małe, potrafią wić się gorzej niż piskorz, wąż lub stado węgorzy i jeśli nie zadbamy o odpowiedni transport malucha, może nam się wymsknąć z rąk i nawet tego nie zauważymy. Aż strach pisać, co się może wtedy stać. Dlatego najlepiej przewieźć go na miejsce docelowe w specjalnie do tego przeznaczonym transporterze, do którego dobrze jest włożyć mięciutki kocyk. Kociak będzie miał się do czego przytulić.
Wizyta u weterynarza
Nawet jeśli bierzemy kota z pewnego miejsca, takiego jak dom tymczasowy, odpowiedzialna hodowla czy pewni opiekunowie kotki z małymi, konieczna jest wizyta u weterynarza. Dobry lekarz powinien dokładnie obejrzeć kociaka, ze szczególnym uwzględnieniem wnętrza małżowin usznych. Pomimo, że może być to stresujące dla malucha, warto też przeprowadzić testy na FeLV, czyli kocią białaczkę, oraz na FIV, czyli koci niedobór immunologiczny. Nawet pozytywny wynik tych badań nie jest jednak wyrokiem śmierci. Obydwie te choroby można leczyć, a kot może być z nami długi czas.
Jeżeli przygarnęliśmy kota z ulicy, schroniska bądź pseudohodowli, prawdopodobnie będzie wymagał natychmiastowego odrobaczenia i odpchlenia. W innym przypadku poprzedni opiekunowie naszego malucha już o to zadbali i czeka nas tylko powtórzenie odrobaczenia i szczepienia. Warto z tym poczekać przynajmniej dwa tygodnie. Przede wszystkim dlatego, że wiele chorób ma długi okres inkubacji, a szczepienie chorego kota znacznie zmniejsza jego skuteczność.
Ułatwienie pierwszych dni
Pamiętajmy, że kociak trafia do naszego domu po raz pierwszy. Zdarzają się takie, które natychmiast aklimatyzują się w nowym domu (żywy, oj bardzo żywy przykład właśnie gania za ołówkiem), lub takie, które z natury są, nazwijmy to, ostrożne i nieśmiałe (drugi żywy przykład właśnie wbija mi pazurki w nogi, starając się wygodnie na nich ułożyć). Do którego grona zaliczyć naszego kociaka, zorientujemy się zaraz po pierwszym postawieniu go na podłodze w domu.
Niezależnie od jego charakteru, warto kota zapoznawać z naszym terytorium po troszeczku. Możemy wcześniej przygotować jedno zamknięte pomieszczenie, od którego kot zacznie poznawanie domu. Musimy mu w nim zapewnić miejsce do spania, jedzenia i wydalania, a także kącik zabaw.
Mały kociak to sama słodycz, trudno się więc dziwić, że chcemy go ciągle głaskać, pieścić i przytulać. Postarajmy się jednak tego nie robić. Obserwujmy go, ale z daleka. Pozwoli to maluchowi na spokojne zapoznanie się z nowym dla niego terytorium. Jeśli kociak należy do grupy tych nieśmiałych z natury, może szukać dla siebie bezpiecznej kryjówki. Żeby nie schował nam się w jakąś szparę, dobrze jest taką skrytkę dla niego zbudować. Może to być koci transporter czy pudełko z wyciętą dziurą. Pozwólmy także maluchowi oswajać się powoli, zarówno z nami jak i kolejnymi dwu- i czworonożnymi lokatorami. Jeśli będziemy do niego podchodzić spokojnie, nie wyciągać z ukrycia na siłę, dużo szybciej się z nami zaprzyjaźni. Uwierzcie, wiem, co piszę, kiedyś jeszcze nie będziecie się mogli od niego opędzić!
Kiedy nowy domownik od początku wykazuje cechy prawdziwego odkrywcy i podróżnika, czeka nas nielicha przeprawa. Usuwanie wszelkich potencjalnie niebezpiecznych sprzętów domowych z zasięgu jego łap. Wieczne pamiętanie o zamykaniu kuchenki mikrofalowej, pralki, opuszczanie klapy sedesowej, zamykanie szaf, szafek oraz usunięcie kwiatów doniczkowych, szczególnie tych trujących, z zasięgu jego pyszczka, oraz gumek, sznurków, torebek foliowych, a nocą – brzęczących myszek i zakrętek od butelek z wodą. Pomysłowość tego małego słodkiego drania nie zna bowiem granic ni kordonów.
Warto wiedzieć, że kota nie da się wytresować. Krzyki, karcenie, bo o biciu nawet nie myślę, nic nie dadzą. Kociak po prostu nie zrozumie, co zrobił źle, a jeśli nawet zrozumie, to i tak nas zignoruje. To przerażające, wiem, ale kocia manipulacja zaczyna się już od najmłodszych lat. Musimy więc wspiąć się na szczyty cierpliwości, zacisnąć zęby i tłumaczyć po dobroci. Szczególnie że do piątego miesiąca życia kociaka mamy jeszcze szansę nauczyć go czegoś poprzez zabawę. Jest nadzieja, że maluch, po raz setny zdjęty ze stołu, nauczy się, że nie wolno mu po nim chodzić. Przynajmniej wtedy, kiedy tego nie widzimy.
Uczenie czystości
Małe kociaki często są tak zajęte zabawą, że nie chcąc jej przerywać, potrafią załatwiać się w miejscu, w którym aktualnie przebywają. Trzeba uważnie je obserwować i kiedy zauważymy, że przykucają, delikatnie przenieść go do kuwety. Tej lekcji powinny nauczyć się w miarę szybko. A miejsca zasiusiane polecam polać wódką lub spirytusem. Można też posmarować je sokiem z cytryny lub octem.
Zaplanuj dzień
Postarajmy się tak ułożyć swój plan dnia, aby pory karmienia i zabawy z naszym podopiecznym były stałe. Koty lubią rytuały i szybko się do nich przyzwyczajają. Przed gwałtownym wybiegnięciem z domu i bieganiem z obłędem w oczach po mieście, w poszukiwaniu czynnego sklepu zoologicznego, ustrzeże nas również wcześniejszy zakup urozmaiconej karmy dla kociąt. Na początku proponuję kupić każdej po trochę i przetestować na żywym organizmie. Któraś w końcu przypadnie do gustu.
Kocie niemowlęta
Inaczej ma się rzecz, kiedy w nasze ręce trafi koci osesek. Musimy stać się wtedy kocią mamką, inaczej maleństwo ma nikłe szanse na przeżycie. Przede wszystkim musimy zapewnić kociątku stałą temperaturę, która jest podobna do ciepła ciała matki. Wynosi ona od około 35 do 40°C. W tym celu można umieścić w miejscu przebywania kociaka dobrze zabezpieczony i owinięty termofor.
Bardzo ważne jest także zapewnienie odpowiedniej karmy, która stanie się, może nie idealnym, odpowiednikiem tej matczynej. Mleko krowie nie jest odpowiednie. Wskazane jest specjalne mleko dla kociaków bądź dla niemowląt. Jeśli kociak zacznie przyjmować pokarm stały, dobre są wszelkie przeciery przygotowane z myślą o ludzkich oseskach, oczywiście te mięsne. Równie ważne jak sam pokarm są stałe pory karmienia oraz czynności, które musimy wykonywać po posiłku, takie jak masowanie brzuszka, co ułatwi wydalanie.
Niezbędne jest wizyta u weterynarza. Oprócz zbadania maluszka, możemy uzyskać wiele cennych porad, jak sobie w tej sytuacji radzić.
Opieka nad kocim oseskiem nie jest najłatwiejszym zadaniem i niewątpliwie jest to praca na cały etat. Ale kiedy z takiej kruszynki wyrośnie piękny duży kot, nikt nie odbierze nam poczucia satysfakcji.