cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Opowieść wigilijna
Odeszliśmy już od suto zastawionego stołu, wysłuchaliśmy lub wyśpiewaliśmy obowiązkową liczbę kolęd (a przynajmniej pierwsze zwrotki i refren), obejrzeliśmy lub nie po raz enty „Kevin sam w domu” bądź też „Szklaną pułapkę” numer któryś tam i oto zegar wybija północ. A o północy w wigilię, jak wszystkim wiadomo, zwierzęta zaczynają mówić ludzkim głosem. Chociaż najczęściej na brak przekazów ustnych w wykonaniu naszych kotów nie możemy narzekać, tym razem mamy nareszcie szansę je zrozumieć dokładniej niż zazwyczaj.
Zasiadamy więc wygodnie w fotelu i intensywnie wpatrujemy się w futrzastą kulkę zwiniętą na naszych kolanach, na poduszce, na sąsiednim fotelu, gdzie indziej (niepotrzebne skreślić). Kot przez chwilę odwzajemnia nasze spojrzenie, potem postanawia się przeciągnąć, obowiązkowa higiena i:
- Tak, wiem, że dzisiaj jest święto, które nazywacie wigilią i macie taki dziwny przesąd, że my koty będziemy mówić waszym językiem. Ale same nie wiemy, po co? Że niby co? Trochę nam to czasu zajęło, ale w końcu nauczyliście się nas rozumieć. Wiecie już dobrze, kiedy chcemy jeść, mamy brudną kuwetę i kiedy nam się nudzi.
Jesteście zaskoczeni, ale taka okazja może się więcej nie zdarzyć, więc nie tracicie rezonu i szybko zadajecie pytanie:
- Jest ci/wam tutaj dobrze?
- Nieźle – pada odpowiedź. – Całkiem znośnie, tylko zapominasz sprzątać nam kuwetę, a potem się złościsz, że sikamy tam, gdzie jest czysto, miseczki też mogłabyś/mógłbyś częściej myć, my koty lubimy czystość. Jedzenie może i dobre, ale psiakość monotonne, możesz je częściej zmieniać? Nie zapominaj również o zabawie, bo przecież czasem trzeba rozruszać kości. Aha i czy mógłbyś/mogłabyś mnie nie tarmosić, nie podrzucać i w ogóle traktować z większym szacunkiem? Wyczesywanie jest dobre, ale bez przesady. I naucz się w końcu, że krzykiem nic nie zwojujesz. Naprawdę tak ci żal jakiejś skorupy, która się stłukła? Jeśli tak, to po prostu ją schowaj. I pamiętaj, że jak podniesiesz głos, to nas możesz przestraszyć, a wtedy nieszczęście gotowe. I po co nam to?
- Aha – odpowiadacie lekko zmieszani, no bo co można innego powiedzieć na taką listę zarzutów. Jednak bierzecie się w garść i korzystając z niepowtarzalnej okazji próbujecie dalej:
– A czy nie mogłabyś/mógłbyś…
Niestety nie jest dane wam dokończyć.
- O cokolwiek prosisz, zapomnij. Wiesz, jak jest. Kiedyś czciliście nas jako bogów i niech tak już zostanie, bo czy widział ktoś istotę doskonalszą od kota? Poradzimy sobie na wysokościach. Prawda, że ładnie wspinamy się po zasłonkach i wskakujemy na meble? – mówiąc to, nasz podopieczny wdzięcznie się przeciąga. – Większość z nas nie przepada za pływaniem, ale jak raczyłaś/eś zauważyć, po wskoczeniu do wanny pełnej wody wyskakujemy z wdziękiem, nie dotykając dna i w ogóle, czegokolwiek nie zrobimy i tak nas kochacie, kiedy wskoczymy na kolana, prawda?
- Prawda – odpowiadacie, bo cóż innego możecie odpowiedzieć. – Ale nie sądzisz, że jesteś trochę zbyt bezczelny/a?
- Kto? Ja? – mówiąc to, kociak patrzy się na was wielkimi niewinnymi oczami i za chwilę mości się na waszych kolanach, udeptując je i kręcąc się w kółko, by w końcu ułożyć się wygodnie. Machinalnie zaczynacie głaskać podopiecznego z tupetem, a on zaczyna cicho mruczeć w takt „Cichej nocy”, która dobiega zza ściany.
Nagle kociak podnosi głowę i mówi:
- Ty naprawdę wierzysz w to, że ja z tobą rozmawiam?
Zanim zdążycie odpowiedzieć, słyszycie jakiś rumor w kuchni i przerażeni otwieracie oczy… Zaraz, zaraz, to wszystko wam się śniło. Patrzycie badawczo na swojego podopiecznego smacznie śpiącego na waszych kolanach, a on szybciutko otwiera i równie szybko zamyka jedno oko.