cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Wędrówki kocim szlakiem
Zacznijmy od najbardziej kociego miejsca, jakim od niedawna jest stojący w Warszawie Pomnik Kota Niezależnego. Najpierw roboczo nazwany Mruczkiem, potem uroczyście przemianowany na Cyryla, od maja zdobi warszawski Park nad Balatonem. Skąd ten pomysł? Najpierw w Warszawie powstał pomnik szczęśliwego psa. Niezależny kot ma być dla niego „towarzystwem”, a równocześnie zwracać uwagę na problem bezdomnych zwierząt i jednoczyć miłośników kotów. Rzeźbę wykonała Bogna Czechowska, rzeźbiarka i malarka, absolwentka warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Cyryl tylną część ciała wypina do góry, przodem natomiast jest przytulony do ziemi, jak kot, który właśnie szykuje się za skoku za uciekającą myszą. Podobno trzeba potrzeć jego nosek i pomyśleć życzenie, a spełni się ono na pewno.
Pewną kontrowersję budzi rzekoma niezależność kota Cyryla, którą tak trafnie napiętnowała kiedyś Gazeta Wyborcza. Koty są niezależne, owszem. Ale dlaczego zatem na pomniku wykaz sponsorów? Wiemy, że bez pieniędzy pomnik by nie powstał, ale czy to zestawienie niezależności ze sponsoringiem nie powoduje przypadkiem zgrzytu?
Nad niezależnością kolejnych upamiętnionych nie trzeba się zastanawiać, bo mają oni swoje lata i są już niemal legendą. Bo kto nie pozna dwóch zabawnych kotków – Filemona i Bonifacego? Bohaterowie rysunkowych bajek i dziecięcych książeczek stanęli, jakże by inaczej, przed łódzkim Muzeum Kinematografii. To właśnie w Łodzi, w studiu filmowym Se-ma-for, ponad 40 lat temu powstała ta zabawna, pouczająca i wzruszająca kreskówka. Rzeźba, którą stworzyli Marcin Mielczarek i Magdalena Walczak, od razu zaczęła cieszyć się popularnością wśród odwiedzających muzeum dzieci. Każdy chce pogłaskać znajdującego się w zasięgu ręki Bonifacego. Koci pomnik nie jest jednak pierwszą bajkową rzeźbą. W Łodzi wcześniej stanął już Pingwin Pik Pok i Miś Uszatek.
Kto nie lubi spędzać lata w mieście i oglądać pomników, ten na pewno lubi urlop na łonie natury. Może wiadomość o tym, że mamy w Polsce Góry Kocie, zainspiruje kociarzy do ruszenia na szlaki? A nie trzeba do tego szczególnej kondycji, bo położone na północ od Wrocławia góry są niewysokie. Najwyższy szczyt Gór Kocich to Ciemna Góra, sięgająca zaledwie 258 m n.p.m. Wzniesienia, których właściwa nazwa to Trzebnickie Wzgórza, swoją drugą nazwę zyskały od Niemców, nazywających ten region Katzengebirge. Obłe i łagodne, z daleka mogą rzeczywiście przypominać kocie grzbiety. Warto się wybrać tam na spacer lub na rowerze, bo Kocie Góry obfitują w ciekawostki przyrodnicze (jak rezerwat „Las Bukowy” lub pomnik przyrody „Kochankowie”) oraz historyczne (np. Rotunda Pięciu Stołów, kapliczka św. Jadwigi, kościół w Złotowie).
Poszukiwacze „kocich” nazw na pewno się ucieszą, że mamy w Polsce miejscowość, której nazwa nawiązuje do naszych ulubieńców – jest to Kotów. Niedawno zagościł na łamach gazet i portali internetowych, wprawdzie nie za sprawą czworonogów, ale cerkwi. Położony w gminie Bircza, niedaleko granicy z Ukrainą, Kotów to miejsce sporu między radnymi a miejscową organizacją. A poszło o renowację zabytku, jakim jest stojąca na wjeździe do malutkiego Kotowa cerkiew. Kto nie był w okolicach Przemyśla, powinien zawitać do Kotowa z jeszcze jednego względu – z powodu niezwykłej ciszy, przestrzeni i dzikiej przyrody.
A Wy, jakie „kocie” miejsca w Polsce znacie?