cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Simon – bohaterski kot marynarz
Tego po kocie chyba nikt by się nie spodziewał. Cofnijmy się zatem do czasów II wojny światowej i poznajmy prawdziwego kociego bohatera. Kot o imieniu Simon nie tylko brał w niej udział, ale i został uhonorowany za swoją postawę specjalnym odznaczeniem dla zwierząt zasłużonych podczas wojny - Medalem Dickin.
Kociak z Hongkongu
Jego oficjalna historia zaczyna się w 1948 roku. Wcześniej nikomu nie znany niepozorny czarno-biały kociak mieszkał w zaułkach portowej dzielnicy Hongkongu, aż doszło do spotkania które zaważyło na jego losie. Na poszukującego resztek jedzenia kota natknął się brytyjski marynarz George Hickinbottom i tak przypadli sobie do gustu, że postanowił go zaadoptować. Przemyconego w tajemnicy na pokład statku kota nie udało się ukryć, ale wbrew obawom marynarzy komandor podporucznik Ian Griffiths dowódca „Amethysta” nie tylko kota zaakceptował, ale oficjalnie wciągnął na listę załogi i przydzielił mu marynarskie obowiązki. Zadaniem Simona była oczywiście walka z obecnymi na statku gryzoniami, które niszczyły zapasy żywności.
Simon odnalazł swoje miejsce na świecie i wiódł w żywot bezpieczny i pożyteczny. Myszy i szczurów na statku nie brakowało, a marynarze dopieszczali swojego ulubieńca. Kot otoczony sympatią załogi z obowiązków wywiązywał się wzorowo, a komandora zawsze wyróżniał, przynosząc zdobycze do jego kabiny. W zamian za „prezenty” dowódca pozwalał mu sypiać w swojej czapce. Nawet zmiana na stanowisku dowódcy niczego nie zmieniła w kocim życiu: komandor podporucznik Bernard Skinner, który zastąpił Iana Griffithsa, utrzymał w mocy kocie przywileje. Sielanka mogłaby trwać nadal, gdyby nie pewien ważny szczegół: „Amethyst”, który stał się domem Simona, był statkiem marynarki wojennej. A przecież toczyła się wojna.
Dom pod ostrzałem
Przypomnijmy, że był to region bardzo niespokojny, a w Chinach rozgrywała się wojna domowa. Wiosną 1949 roku komandor Skinner otrzymał rozkaz dopłynięcia „Amethystem” w górę rzeki Jangcy, aby zmienić pełniący tam służbę okręt "Consort" i ochraniać brytyjską placówkę dyplomatyczną w Nankinie przed chińskimi komunistami. Podróż została jednak gwałtownie przerwana w połowie drogi do Nankinu. Statek został niespodziewanie ostrzelany przez chińską artylerię brzegową. Trafiono go ponad 50 razy, a uszkodzenia okazały się bardzo poważne. „Amethyst” osiadł na mieliźnie, otoczony przez Chińczyków. „Incydent na rzece Jangcy” (bo pod taką nazwą został zapisany na kartach historii) okazał się tragiczny w skutkach. Ze 145 członków załogi duża część została zabita, a ponad 30 osób odniosło rany. Zginął dowódca statku komandor Skinner, a Simon który w czasie ataku przebywał w jego kabinie został ciężko ranny. Udało mu się przedostać do punktu medycznego, gdzie pokładowy lekarz wyjął z jego grzbietu liczne odłamki pocisku i opatrzył poparzenia. Rany były na tyle poważne, że początkowo nie dawano mu wielu szans. Jednak dzięki troskliwej opiece udało się go uratować.
Uwięzieni na Jangcy
Uszkodzony „Amethyst” stał na Jangcy bez możliwości wyjścia na pełne morze. Simon powoli dochodził do siebie, a tymczasem na statku zaczynało brakować wody pitnej i prowiantu. Niewielkie zapasy uszczuplała plaga szczurów, które czuły się zupełnie bezkarne i zaczęły realnie zagrażać bezpieczeństwu spiżarni i samych marynarzy.
Simon natychmiast, kiedy jego stan zdrowia poprawił się na tyle, że był w stanie polować, na nowo podjął swoje kocie obowiązki i zabrał się do tępienia gryzoni. Chciał też korzystać z dawnych „uprawnień” i spać w komandorskiej kabinie, jednak nowy dowódca statku podporucznik John Kerans nie był sympatykiem kotów i kategorycznie tego zabronił. Nowym miejscem Simona stała się mesa oficerska.
Kot nie tylko dzielnie walczył ze szczurami. Zaczął po kociemu wspierać uwięzioną na statku załogę: odwiedzał rannych, układał się przy nich, zapraszał do zabawy i urządzał pokazy polowań. Odwracało to ich uwagę od trudnej sytuacji i podnosiło na duchu. Marynarze z „Amethysta” już po wszystkim zgodnie podkreślali, że czasami tylko obecność dzielnego i odważnego kota podnosiła ich morale w chwilach załamania. Wsparcie, choćby i kocie, było czymś, czego najbardziej było potrzeba na uwięzionym na rzece ludziom.
A sytuacja robiła się dramatyczna. Skromne zapasy żywności stały się najcenniejszym dobrem na statku, zwłaszcza że nie było żadnych szans na ich uzupełnienie. Łowny kot na pokładzie zaczął być coraz bardziej niezbędny, co w końcu docenił nowy komandor. Ostatecznie do czworonoga jako członka załogi przekonał się, kiedy zachorował. Simon, nie zważając na wcześniejsze obiekcje Keransa, odwiedzał go w kabinie, pocieszał i układając na komandorze „wyciągał chorobę”. Wraz z odzyskaniem przez dowódcę zdrowia, kot odzyskał wszystkie dotychczasowe przywileje, łącznie ze spaniem w komandorskiej czapce.
Przez morze po medal
Po 101 dniach "Amethyst" został wreszcie naprawiony i udało się pod osłoną nocy spłynąć w dół rzeki do morza. Sława dzielnego kota, który podtrzymywał na duchu załogę i bronił okrętowej spiżarni wyprzedzała statek w drodze do Wielkiej Brytanii. Do Simona pisano tyle listów i wysyłano takie ilości zabawek, że aż został wyznaczony specjalny „cat officer”, który pełnił rolę kociego sekretarza. Za wspaniałą postawę dowódca przyznał Simonowi tytuł Able Seaman Cat, odpowiednik stopnia Able Seamana, czyli młodszego marynarza.
Kiedy jesienią „Amethyst” zawinął wreszcie do portu Plymouth, załogę i Simona witały tłumy jego fanów i fotoreporterów, którzy chcieli jako pierwsi zrobić zdjęcie futrzastemu bohaterowi. We wszystkich wywiadach członkowie załogi podkreślali zasługi Simona, który dodawał im sił w trudnych chwilach.
Cała załoga „Amethysta” została odznaczona przez króla Jerzego VI (kot był podczas uroczystości trzymany na rękach przez jednego z marynarzy) i uznana za narodowych bohaterów. Ale tylko Simona uhonorowano jeszcze specjalnym odznaczeniem - Medalem Dickin. Dlaczego tylko on? Bo to medal przyznawany wyłącznie zwierzętom.
Za zasługi dla kraju
Medal Dickin został ustanowiony w 1943 roku przez Marię Dickin, założycielkę brytyjskiej dobroczynnej służby weterynaryjnej People's Dispensary for Sick Animals (PDSA, Narodowe Ambulatorium dla Chorych Zwierząt). Medal Dickin ma rangę Krzyża Wiktorii – brytyjskiego odznaczenia przyznawanego za zasługi dla kraju. Jest to duży, brązowy medalion ozdobiony laurowym wieńcem na taśmie w pasy. Trzy kolory pasów (zielony, brązowy i błękitny) mają symbolizować wodę, ziemię i powietrze czyli morskie, lądowe i powietrzne siły zbrojne.
Medalem Dickin wyróżniano zwierzęta, które wykazały szczególne bohaterstwo i poświęcenie służąc w brytyjskich siłach zbrojnych oraz cywilnych służbach ratunkowych. W latach 1943–1949 za odwagę w czasie II wojny światowej Medalem Dickin odznaczono 54 zwierzęta: 18 psów, 3 konie, 32 gołębie i jednego kota – właśnie Simona. Nasz bohater nie uratował wprawdzie niczyjego życia, ale wspierał moralnie marynarzy podczas trzymiesięcznego przymusowego postoju na Jangcy i wykazał się dużą odwagą w obronie okrętowych zapasów.
W 1949 Medal Dickin zastąpiono cywilnym srebrnym medalem PDSA, ale w 2002 medal wznowiono, aby nagrodzić trzy psy za ich bohaterstwo podczas ataków 11 września. Odznaczenia te za wybitne zasługi przyznaje się zwierzętom do dzisiaj.
Schorowany bohater
Chociaż Simon był narodowym bohaterem to i tak - jako kot - musiał być objęły kwarantanną. Jego popularność była ogromna: wciąż przyjeżdżali do niego goście i dziennikarze, nie mogąc doczekać się publicznej prezentacji z odznaczeniami, którą zaplanowano na grudzień 1949 roku.
Niestety, Simon nie doczekał tej chwili. Jego organizm był zbyt osłabiony na skutek ran odniesionych od odłamków chińskiego pocisku i podczas walk ze szczurami i nie poradził sobie z nagłą infekcją wirusową. Podejrzewano też, że miał chore serce. Odszedł w nocy 28 listopada 1949 roku.
Żegnano go z prawdziwymi honorami, jak na bohatera przystało. Został pochowany na cmentarzu zwierzęcym w Ilford w kasetce owiniętej w brytyjską flagę. Na płycie nagrobnej umieszczono następującą inskrypcję: „Pamięci Simona służącego na statku „Amethyst” od maja 1948 do września 1949, odznaczonego Medalem Dickin w sierpniu 1948, zmarłego 28 listopada 1949. Podczas incydentu na Jangcy zachował się na najwyższym poziomie”.
Simon pozostaje jedynym kotem i jedynym członkiem brytyjskiej marynarki wojennej (Royal Navy) odznaczonym Medalem Dickin.