cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Koci szpieg
Kilkanaście lat temu częściowo odtajniono dotąd pilnie strzeżone dokumenty dotyczące tej sprawy, dzięki czemu możemy poznać niektóre szczegóły niezwykłego eksperymentu znanego pod kryptonimem „Acoustic kitty”.
Dokument Dyrekcji ds. Nauki i Technologii CIA, który był jednym z 40 przeznaczonych do odtajnienia, nadal jest jednak częściowo ocenzurowany. Oznaczać to może, że CIA jest nieco zażenowana perspektywą ujawnienia wszystkich szczegółów projektu, którego celem było stworzenie żywego narzędzia podsłuchowego. Próby wykorzystania kota w roli asa wywiadu prowadzone w latach 1961-66 przeszły bowiem do historii światowego wywiadu jako synonim co bardziej kuriozalnych pomysłów służb specjalnych i zakończyły się spektakularną porażką.
„Pluskwa” na wojnie
Lata 60. ubiegłego wieku to epoka zimnej wojny. Metody szpiegowskie wykorzystywane w tamtym okresie przez wrogie wywiady USA i Związku Radzieckiego były inspiracją dla wielu filmów szpiegowskich. Przeciętny widz dowiedział się z nich, że CIA (Central Intelligence Agency,) to nie jest zwykła rządowa agencja, zajmująca się zdobywaniem i nudną analizą informacji o zagranicznych rządach, firmach czy osobach indywidualnych, a następnie opracowywaniem raportów dla instytucji rządowych USA. To byłoby zbyt nudne. Hollywood celowo promował więc wizję CIA jako instytucji dysponującej wyrafinowanymi technologiami i zatrudniającej doskonale wyszkolonych szpiegów z wykształceniem w dziedzinie fizyki jądrowej, uzbrojonych w najwyższej klasy sprzęt, pozwalający im spojrzeć w najdalsze i najciemniejsze zakątki terytorium wroga. Ten popularny obraz nie był przypadkowy. Stworzono go w celu uspokojenia Amerykanów, że ich bezpieczeństwo znajduje się w najlepszych możliwych rękach, a także wzbudzenia respektu u potencjalnych wrogów.
Dzięki hollywoodzkim filmom wszyscy wiedzą też, że kwatera główna CIA znajduje się w Langley w stanie Wirginia pod Waszyngtonem. To właśnie tam urodził się szalony pomysł użycia kota jako... chodzącej „pluskwy”.
Odkryć tajemnice wroga
Od tamtego czasu szpiegowski slang na dobre zagościł w potocznym języku. Słowo „pluskwa” przestało być po prostu nazwą gatunku owada i zyskało nowe znaczenie: jest dziś powszechnie używaną nazwą urządzeń podsłuchowych wykorzystanych przez agentów służb wywiadowczych czy policję w celu dyskretnej obserwacji wybranych osób (np. podejrzanych o przestępstwa) i pozyskiwania na bieżąco informacji o ich planach.
Akustyczny kot jako narzędzie podsłuchowe miał mieć szczególną misję: odkrycie najgłębszych tajemnic Kremla. Planowano użyć go w celu podsłuchiwania potencjalnie niebezpiecznych dla USA osób, które nieświadome roli przyglądającego się im na futrzaka, mogłyby wyjawić w jego obecności ważne sekrety wrogiego imperium.
Antena w ogonie
W celu zbadania przydatności kota domowego jako narzędzia podsłuchowego trzeba go było wyposażyć w odpowiednie części elektroniczne. Kilkukilogramowy kot domowy jest większy niż zwykła miniaturowa „pluskwa”, co stwarzało możliwość przebudowania go przez agencję w platformę podsłuchową.
W trakcie makabrycznych zabiegów chirurgicznych umieszczano w ciele kota mikrofony i źródła zasilania, a w ogonie zainstalowano antenę. Próby trwały bardzo długo, a kotów użytych do eksperymentów było prawdopodobnie kilka. Od chwili powstania projektu do uznania, że zwierzę będzie w stanie wykonać wyznaczone zadanie upłynęło ponad pięć lat: tyle trwały kolejne próby implantacji urządzeń i wytrenowania kota do misji szpiegowskich. Kiedy przystąpiono do pierwszych testów, okazało się, że kota, jako zwierzę niezależne i chadzające własnymi ścieżkami, trudno zmusić do współpracy i mimo wszczepienia urządzeń sterujących dopiero po długotrwałym treningu był skłonny podążać tam, gdzie akurat chcieli pracownicy agencji. W końcu uznano, że czas na pierwszą próbę kociego agenta w terenie.
Pierwsza misja w terenie
Pierwszą terenową misją akustycznego kota miała być retransmisja rozmowy, która miała odbyć się podczas spotkania dwóch obserwowanych przez CIA mężczyzn przed ambasadą Związku Radzieckiego na Wisconsin Avenue w Waszyngtonie. Oczekiwano, że zwierzę będzie mogło podsłuchać tajną rozmowę, usadawiając na pobliskich parkowych ławkach czy koszu na śmieci i nie wzbudzi swoją obecnością niczyich podejrzeń. W tym celu wypuszczono naszpikowanego elektroniką kota w pobliżu ławki, na której rozmawiali pracownicy ambasady, a agenci, ukryci w samochodzie, założyli słuchawki i z przejęciem oczekiwali na kocią transmisję. Jednak kot występujący w roli doskonałego szpiega szybko zakończył swój udział w misji. Niestety, nie był to nieoczekiwany happy end w hollywoodzkim wydaniu. Zakończenie okazało się dla niego tragiczne: zdążył zrobić jedynie kilka kroków w kierunku celu i zginął potrącony przez przejeżdżającą taksówkę.
Wielkie niepowodzenie
Był to koniec projektu „Acoustic kitty”. Po wypadku przed ambasadą dalsze eksperymenty zostały wstrzymane. Jak dowiadujemy się z ujawnionych dokumentów, naukowcy CIA doszli do wniosku, że koty nadają się jedynie do użycia na krótkich dystansach, a "zbyt duży wpływ przypadkowych czynników środowiskowych i małe bezpieczeństwo w realnych sytuacjach, powodują, że korzystanie z tej techniki dla celów wywiadu nie byłoby praktyczne". Całkowite koszty tej nieudanej operacji (w tym zabiegi chirurgiczne oraz trening kota/kotów) zostały oszacowane przez różne niezależne źródła na około 10 milionów funtów brytyjskich. Mimo fiaska projektu i zmarnowanych środków zespół, który pracował nad projektem, otrzymał wyrazy uznania dla swojej ciężkiej pracy i... ogromnej wyobraźni. Tej z pewnością nie zabrakło: do dnia dzisiejszego „Acoustic kitty” stanowi jeden z bardziej niezwykłych epizodów w historii wywiadu.
Przy uznaniu dla pionierskich ambicji i niemal filmowej wyobraźni pomysłodawców i realizatorów projektu, a także specyfiki tamtej epoki, trudno zapomnieć o poruszającej wypowiedzi doktora Richelsona z Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego w Waszyngtonie: "Nie jestem pewien, jak długo po operacji kot przeżyłby, nawet jeśli nie zostałby przejechany." Jednak nikt z CIA o zgodę na udział w projekcie kota nie pytał.