cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
News
Los poznańskich kotów – czyżby w rękach prokuratury?
W Poznaniu chętnych do pomocy nie brakuje, jednak dobre intencje to nie wszystko. Do niezbędnych zmian potrzebne są najczęściej środki finansowe i prawne. I tu można natknąć się na niemały problem.
Stowarzyszenia i fundacje sprawujące opiekę nad pozostawionymi na bruku zwierzętami wyszły z inicjatywą utworzenia na terenie miasta miejsca, w którym bezpańskie, nierzadko również chore i pokaleczone czworonogi mogłyby otrzymać niezbędną pomoc. Koszt utworzenia kociarni oszacowano na 60 tys. złotych. Przedstawiciele organizacji wnosili również o podwyższenie środków przeznaczonych na sterylizację osamotnionych kotów i psów - z 30 tys. do 100 tys. złotych. - To właśnie sterylizacja pomaga w ograniczaniu problemu miejskich, wolno żyjących kotów. Dzięki niej mielibyśmy ich liczebność pod kontrolą, tak jak to jest np. we Wrocławiu – mówi dr Ewa Zgrabczyńska z Fundacji Zwierzęta i My.
Jak do idei pomocy odnieśli się poznańscy radni? - Miejscy radni w budżecie Poznania nie uwzględnili poprawek, które pozwoliłyby poprawić los kotów – stwierdza Zgrabczyńska - To nas bardzo smuci, bo początkowo je poparli. Za naszymi pomysłami była nawet komisja gospodarki komunalnej i mieszkaniowej. – przekonuje przedstawicielka Fundacji. - Zgłosimy sprawę do prokuratora, bo uważamy, że miasto łamie prawo o ochronie zwierząt.
Inicjatywę poparł szef komisji gospodarki komunalnej rady miasta, Tomasz Lewandowski. - To poważny problem, a wydaje mi się, że radni wciąż tego nie rozumieją
W odpowiedzi na zarzuty ze strony Fundacji wypowiedziała się rzeczniczka prezydenta Poznania, Anna Szpytko: - Chcielibyśmy dla zwierząt zrobić jak najwięcej, ale budżet ma ograniczenia. W sytuacji, jaką dziś mamy, musimy ustalić hierarchię. W ramach tego budżetu zrobiliśmy tyle, ile było możliwe.