cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
News
Wylew to nie wyrok!
Taką oto historię otrzymaliśmy od naszej użytkowniczki Asi. Pokazuje ona, że warto walczyć, a więc nie poddawajcie się i walczcie do końca :)
"Witam Kochani,
zdecydowałam się napisać patrząc na moją 13-letnią kotkę Zuzię. Ostatnie kilkanaście dni żyję poświęcając jej cały mój czas 24h na dobę.
Sprawa dotyczy udaru/wylewu u kotów.
Zuzka tydzień przed wigilią nagle zachorowała. Cały dzień nie było mnie w domu, a gdy wróciłam zauważyłam, że jest "nie swoja". Siedziała po cichu na kanapie, miałknęła do mnie takim bezdźwięcznym głosikiem i gdy chciała pójść za mną zauważyłam, że kuleje na tylną lewa łapkę. Kiedyś miała ją skręconą, więc u weterynarza (do którego natychmiast się udałam) problem został zbagatelizowany, bo dostała tylko przeciwbólowe i przeciwzapalne leki. Po powrocie od weterynarza w przeciągu pół godziny przestała chodzić! Nogi jej nie nosiły, miotała się na boki, wielkie przerażone oczy z ogromnymi źrenicami. Zadzwoniłam do weterynarza, u którego byłam i powiedziałam, jak sprawa wygląda, a usłyszałam tylko pytanie "a czy kot oddycha?"... Zszokowało mnie to pytanie, bo niewydolność oddechowa u kotów, z tego co wiem, to jest ostatnia forma np. przerzutów raka tj. ostatnie, nieodwracalne objawy przed śmiercią. Ochrzaniłam weterynarza, że mieszkam za daleko, aby zacząć akcje ratowania w momencie, gdy zacznie mieć problemy z oddychaniem, bo mieszkam za daleko od lecznicy. Usłyszałam tylko, że jak zacznie się pogarszać mam ich informować i tak czuwałam całą noc przy niej nie mrużąc oka, szukając jakiś informacji. Doczytałam, że objawy bezwładu łap dotyczą od problemów z sercem do nawet białaczki. Do rana kot nie trzymał głowy o chodzeniu nie było mowy. Karmiłam ją wkładając jedzenie do pyszczka i poiłam ze strzykawki. W końcu po rozpaczliwym wołaniu o pomoc na fb, znajomi odesłali mnie do Centrum Weterynarii Bełzy w Bydgoszczy (ja jestem z Bydgoszczy i szukałam w mieście kliniki, która określi mi, co się dzieje z moim kotem). Tam otrzymałam pełną profesjonalną opiekę weterynaryjną! USG, RTG, badania krwi, nawadnianie (bo podobno była okrutni odwodniona) no i dowiedziałam się, że to problemy z ośrodkowym układem nerwowy i jak badania wyjdą ok, to dostanie sterydy. Udało się! Wyniki badań krwi bez zarzutów, nerki czyste, nie ma guzów i innych świństw. Zaczęły się 1,5h kroplówki. Stan zaczął się poprawiać i zaczęła siadać! Pani weterynarz poinformowała mnie, że podejrzenia jej okazały się prawdą. Kot miał wylew, co poraziło kończyny. Po 3-dniowej serii sterydów, kicia wraca do zdrowia! Chodzi samodzielnie, kulejąc lekko, ale nie miota już nią na boki. Ostatnio zaczęła wskakiwać na łóżko, a nawet schodzić i wchodzić po schodach. Doczytałam, że przy zapewnionej opiece, koty wracają do formy nawet w 90% !!
WYLEW TO NIE WYROK!!
Pozdrawiam
Aśka :)"