cookies
Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.
Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
News
Król Lew po polsku.
Niektóre historie wydają się być zbyt nierealne, aby mogły być prawdziwe, a mimo to mają miejsce! Tak jest właśnie w przypadku Pana Leszka Bielendy z Głogowa Małopolskiego i jego lwa. Słowo „lew” nie zostało tutaj użyte w charakterze metafory lecz, jak najbardziej serio. W Głogowie mieszka bowiem stuprocentowy, afrykański lew! Jak się tam znalazł?
Ta opowieść jest bardzo prosta i cudownie filmowa. Kilka lat temu do Głogowa zawitał cyrk objazdowy. Jednym z „członków” karawany było małe lwiątko imieniem Simba. Ów kociak nie mógł jednak „dogadać” się z treserem, więc w nie do końca jasnych okolicznościach trafił do domu Pana Leszka. Simba bardzo szybko zaprzyjaźnił się ze swoim panem. Wszystko wskazywało na to, że sympatyczny kot na dłużej zagości na podkarpackiej ziemi.
Tutaj rzecz jasna zaczęły się problemy. Prawa i – przede wszystkim – natury nie da się oszukać. Polskie ustawodawstwo zakazuje osobom prywatnym trzymania dzikich zwierząt. Nie ma w tym nic dziwnego, trzeba bowiem wziąć pod uwagę, iż ze ślicznego lwiątka wkrótce wyrośnie groźny i dziki Lew. Pan Leszek Bielenda się jednak się nie załamał, wziął się do roboty i założył… Zoo! Bardzo małe, ale pełnoprawne Zoo!
Uzyskanie niezbędnych uprawnień wymagało wiele czasu i pieniędzy – Lwu trzeba zapewnić odpowiednie warunki a wybudowanie wystarczająco dużej zagrody i wybiegu nie było łatwym zadaniem. Na szczęście się udało! W ciągu dwóch lat Simba dostał profesjonalną i przestronna zagrodę, zabezpieczoną trzymetrowym ogrodzeniem.
Utrzymanie potężnego lwa nie jest tanie. Właściciel codziennie podaje mu 6 kilogramów mięsa. Mimo to uważa, że jest warto i nie zamierza rozstawać się ze swoim „kotkiem”.