cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-
27.02.2012 Autor: Ela Grabarczyk-Ponimasz

Wystawa inna niż wszystkie

Kategoria: Wystawy
Nie mogło zabraknąć Świata Kotów na pierwszej w Polsce wystawie kotów rasowych pod patronatem TICA, która odbyła się w miniony weekend Mysłowicach. Przedstawiamy naszym czytelnikom relację z pierwszego dnia wystawy.
Kocie przywitanie Kocie przywitanie

Godzina 10.15 – na parkingu przed halą MOSiR widać samochody z naklejkami hodowli, a przed kasami gromadzi się kolejka. Wchodzimy na halę. Na pierwszy rzut oka wygląda, jak podczas typowej kociej wystawy: klatki wystawowe poustawiane tak, aby zwiedzający mogli podziwiać koty, a pod ścianami stoiska handlowe z akcesoriami i zabawkami dla kotów (bo wystawa to dobra okazja do sprawienia swojemu futrzakowi prezentu). Nad widownią nasz baner. Tłumek zwiedzających pochyla się nad klatkami, koty albo drzemią leniwie, albo wystawiają ciekawskie noski do publiczności.

*

Kilku hodowców spaceruje z kotami na rękach, bo dla niektórych z nich to pierwszy raz na wystawie i są trochę zestresowane panującym zamieszaniem. W objęciach opiekuna zawsze bezpieczniej. Dlaczego na debiutowy występ pupili wybrali wystawę TICA?

- Bo to nowość. Więc trochę z ciekawości. Do tej pory wystawiałam koty w FIFe, więc chcę sprawdzić i TICA.- odpowiada właścicielka i hodowca dorodnego norwega (tak w slangu kociarskim nazywa się kota norweskiego leśnego).

TICA (The International Cat Association), chociaż jest organizacją felinologiczną skupiającą największą na świecie liczbę hodowców (ponad 3000 członków i setki klubów), w Polsce jest stosunkowo słabo znana. Dotychczas polscy hodowcy, którzy zarejestrowali swoje hodowle w TICA, byli zmuszeni jeździć na wystawy za granicę. Zarówno hodowcy, jak i publiczność i publiczność są przyzwyczajeni do standardów i zasad obowiązujących w innych organizacjach, więc mysłowicka wystawa zorganizowana przez Klub Kota X-Treme to pierwsza w naszym kraju okazja zapoznania się z zupełnie innym systemem wystawowym. My też jesteśmy bardzo ciekawi, bo wystawy TICA słyną z tego, że dużo się na nich dzieje i po raz pierwszy mamy możliwość sprawdzenia tego na własne oczy.

*

Do Mysłowic przyjechało ponad 50 hodowców, głównie z Polski (około 2/3 wystawiających), ale wystawa wzbudziła zainteresowanie także za granicą, przede wszystkim u hodowców z Rosji:

- Ta wystawa TICA jest najbliżej naszego miejsca zamieszkania. A dojazd wcale nie jest taki trudny- twierdzi wystawca z Kaliningradu.

Większość hodowców zdecydowała się na udział w dwóch dniach wystawowych, chociaż istniała możliwość uczestnictwa tylko w jednym (w sobotę lub niedzielę). Część z nich jest na wystawie TICA po raz pierwszy, ale niektórzy do TICA należą od lat. Są też hodowle zarejestrowane w kilku organizacjach felinologicznych, w tym także w TICA.

- Prowadzimy hodowlę od 7 lat, więc nie mogło nas tu nie być.  Zaczynaliśmy, kiedy koty bengalskie były w Polsce mało znaną rasą. Do tej pory uczestniczyliśmy w wystawach organizowanych za granicą. Współpracujemy z hodowcami z USA i Kanady. Nasza hodowla jest zarejestrowana w TICA, bo bardzo ułatwiało to formalności – mówi hodowczyni Małgorzata Bederska.

Hodowcy przywieźli ze sobą 89 kotów najróżniejszych, także bardzo rzadkich w Polsce ras, a nawet... zwyczajne (choć nie do końca!) koty domowe.

- Mamy na wystawie kota rasy American Curl, kota egipskiego mau, kota kartuskiego, koty somalijskie, a nawet singapurę, czyli kota singapurskiego - opowiada Agata Kruszona-Zawadzka, manager wystawy i jednocześnie zastępca prezesa Klubu Kota X-Treme.

Moment, moment. Koty domowe? Na wystawie kotów rasowych? Tak. Okazuje się, że na wystawie TICA można zaprezentować zwykłego domowego futrzaka. Mają swoją specjalną klasę wystawową (Non-championship) i mogą zdobywać nagrody i tytuły podobnie jak koty rasowe. Jeśli więc ktoś jest właścicielem dachowca o wielkiej urodzie, w TICA może bez trudu uczynić z niego prawdziwego bywalca wystaw. Koty domowe biorące udział w wystawie muszą być wysterylizowane. Organizatorzy powiedzieli nam, że dziś przyjechało do Mysłowic trzech przedstawicieli kotów domowych, ale trudno je wypatrzyć w tłumie rodowodowych piękności.

*

Godzina 10.45 – głos z megafonu przyciąga uwagę wszystkich na hali. Agata Kruszona-Zawadzka oficjalnie otwiera Międzynarodową Wystawę Kotów Rasowych pod patronatem TICA, wita hodowców i przedstawia sędziów, którzy będą oceniać koty. Nagłośnienie na hali nie jest najlepsze, ale wszystkie ważne informacje można sprawdzić w katalogu wystawy, a przy stanowiskach sędziowskich dodatkowo wywieszone są plansze informujące o tym, co i w jakiej kolejności będzie się działo podczas wystawy. To ogromne ułatwienie, bo po oficjalnym rozpoczęciu okazuje się, że rzeczywiście dziać się będzie bardzo dużo, całkiem inaczej niż na znanych nam do tej pory wystawach i to na dodatek jednocześnie.

Mimo oficjalnego rozpoczęcia, w strefie hodowców wciąż trwają ostatnie przygotowania. Każdemu przecież zależy, aby jego kot wypadł jak najlepiej i pokazał się w całej kociej krasie. Imponującemu czarno-białemu persowi trzeba jeszcze wyczesać futerko (wyraźnie mu się ten zabieg podoba), a American curl ma właśnie obcinane pazurki (wygląda na bardzo niezadowolonego, trzeba go przytrzymać). Rudy kot somalijski o jedwabistym futrze i niezwykłych zielonych oczach akurat przewrócił miseczkę z wodą; hodowczyni musi posprzątać klatkę i wysuszyć sierść pupila.

W swoich klatkach na wezwanie do oceny oczekują kocie piękności. Na przykład koteczka abisyńska o przykuwającym uwagę i rzadkim, bo niebieskim kolorze futerka. To kotka pana Marcina Biernaczyka, który sam jest wciąż zdumiony, że niebieski może wyglądać właśnie tak. Razem z nią przyjechał kolega – kot bengalski.

- W dużej mierze zadecydowała ciekawość, bo TICA w Polsce to nowość. Abisynka odnosiła już sukcesy na innych wystawach. A o moim bengalu słyszałem, że ma „tikowską” głowę, więc uznałem, że pora na TICA - mówi hodowca.

Trzeba tu wyjaśnić, że podczas wystaw koty ocenia się pod względem zgodności ze standardem rasy, czyli opisem wzorcowego przedstawiciela danej rasy. W różnych organizacjach felinologicznych obowiązujące standardy ras mogą się nieco różnić, więc kot, który jest bardzo dobrze oceniany na wystawach pod patronatem jednej organizacji, na wystawie innej może wypaść słabo, bo w jej standardzie przewidziano nieco inny kształt głowy czy uszu.

Standardy standardami, a nieopodal urzekający śnieżnobiały norweg o jednym oku niebieskim, a drugim żółtym koniecznie chce się witać z kolegą z sąsiedniej klatki. Kiedy kocie noski się spotykają, bardzo wyraźnie widać charakterystyczny dla tej rasy idealnie prosty profil. Na pewno zgodny ze standardem.

*

Podczas wystawy koty są oceniane na tak zwanych ringach. To wydzielona do dyspozycji sędziego mała przestrzeń, otoczona klatkami, w których zostaną umieszczone mające się poddać ocenie zwierzęta. Podczas mysłowickiej wystawy sędziuje pięciu sędziów: dwóch z Austrii (ring drugi - Monika Dany, ring piąty - Katharina Krenn) i trzech z Francji (ring pierwszy – Genevieve Basquine, ring trzeci - Pascal Remy, ring czwarty - Jean Marc Lagarde). Mają do oceny aż 89 kotów, a w odróżnieniu od innych systemów wystawowych, w TICA każdy sędzia ocenia każdego obecnego na wystawie kota!

- Ocena w systemie TICA jest bardziej obiektywna. Podczas naszej wystawy już pierwszego dnia każdy kot zostanie oceniony aż przez pięciu sędziów. Hodowca będzie wiedział od razu, jak dobry jest jego kot. Jeśli pięciu sędziów powie, że jest dobry, to mamy jasność, że to wystawowy „killer”, a jeśli u pięciu sędziów dostanie złą ocenę, to wiadomo, że nie ma co oczekiwać po nim sukcesów wystawowych - tłumaczy Jarosław Kłosiński, prezes Klubu Kota X-Treme.

Jego opinię podziela pan Marcin Biernaczyk:

- Ten system jest bardziej sprawiedliwy. Kota widzi i ocenia kilku sędziów.

Podczas wystawy koty dzieli się na klasy. Są to grupy, w których poszczególne zwierzęta są prezentowane sędziemu. TICA wyróżnia osiem takich klas. Dziś mamy reprezentantów pięciu z nich: kocięta (klasa Kittens), koty dorosłe (Cats), kastraty (Alters), koty domowe dorosłe (Household Pets czyli HHP) i koty z nowymi cechami (New Traits). Dodatkowo przestrzega się reguły, aby koty krótkowłose i długowłose występowały osobno. Co więcej, kolejność oceniania klas jest różna na poszczególnych ringach, żeby sędziowie nie czekali na koty, więc podczas gdy sędzia na ringu pierwszym właśnie ocenia długowłose kocięta, to na ringu drugim można obejrzeć ocenę długowłosych kotów dorosłych, na ringu trzecim koty domowe, na ringu czwartym długowłose kastraty, a na ringu piątym – kocięta krótkowłose. I to wszystko dzieje się równocześnie! Gdyby nie kolorowe plansze z harmonogramem wystawy, łatwo byłoby przegapić interesujące wydarzenia. Na szczęście o wszystko można zapytać kogoś z organizatorów, którzy wciąż krążą wśród publiczności, odpowiadają na niezliczone pytania i wyjaśniają wystawowe zawiłości.

*

Siedzimy przed ringiem czwartym na ławeczkach przygotowanych dla zwiedzających. Wystawy TICA pomyślane są tak, aby zwiedzający się nie nudzili. Przed każdym ringiem rozstawione są krzesła lub ławki, dzięki czemu widzowie mogą przyglądać się pracy sędziego niemal od kuchni, a przy okazji wiele dowiedzieć o kocich rasach i samym systemie wystawowym.

Na naszym ringu zaczyna się finał w klasie kociąt. Sędzia zdążył już ocenić wszystkie kociaki i wybrać najlepsze do finału. Zwabieni zapowiedzią goście natychmiast zajmują miejsca na widowni przed ringiem, a tymczasem sędzia Jean Marc Lagarde tłumaczy zawiłości procesu oceniania:

- Do oceny było przedstawionych 20 kociąt. Tylko pięć z nich może trafić do finału. Widziałbym w finale jeszcze dwa, ale przepisy na to nie pozwalają.

W klatkach czeka 5 finałowych kociaków: Maine coon, rosyjski niebieski, pers, abisyński i singapura. Wyciągają ciekawskie główki i próbują łapkami chwycić zabawkę, którą sędzia wymachuje przed klatkami. Wszystkie wyglądają uroczo, ale nie ma tu możliwości ex equo - sędzia musi im przyznać miejsca od 1 do 5. Jean Marc Lagarde po kolei wyciąga kocięta z klatek, umieszcza na stole sędziowskim (to centralne miejsce ringu), ogląda, głaszcze, zabawia leżącymi dookoła zabawkami i o każdym ma coś do opowiedzenia. Publiczność chłonie słowa sędziego z szeroko otwartymi oczami: ten jest wspaniale przygotowany, ten ma idealnie smukłą sylwetkę, ten za to wielkie piękne uszy, a tamten jest żywy i ciekawy świata. Znamy już trzy ostatnie miejsca w finale: singapura, abisyński i rosyjski niebieski. Zostają dwa kociaki, oba piękne, a przecież zupełnie inne: biało-rudy puchaty pers i pręgowany Maine coon. Jak wybrać? Któremu dać pierwsze miejsce? Sędzia waży oba kociaki w rękach, puszcza oko do widzów, pyta ich o opinię. Zgromadzeni nieśmiało wołają: Maine coon! Sędzia jeszcze udaje, że się waha, ale już wszystko wiadomo: zdobywcą pierwszego miejsca w finale kociąt zostaje mały Maine coon! Oklaski dla zwycięzcy i sędziego!

*

Tymczasem na ringu piątym sędzia Katharina Krenn ocenia dorosłe koty krótkowłose. Wszystkie zachowują się, jakby znały sędzię od dawna: wpatrują się w nią w oczekiwaniu na wyjęcie z klatki, bez sprzeciwu pozwalają się brać na ręce, poddają oględzinom i cierpliwie wysłuchują sędziowskich opinii. Katharina Krenn przy okazji oceny poszczególnych kotów obszernie opowiada o cechach danej rasy i o tym, czyje uszy najbardziej ją zachwyciły. Głaszcząc dorodnego kota brytyjskiego wyjaśnia, na co należy zwracać uwagę podczas oceny: na przykład u brytyjczyków bardzo istotna jest struktura futra. Jej mini wykłady wzbudzają duże zainteresowanie wśród zwiedzających, bo to spora porcja rzetelnej felinologicznej wiedzy w pigułce.

Na ringu drugim oceniane są właśnie dorosłe koty długowłose. Sędzia Monika Dany wyjmuje delikatnie z klatki kolejnego kota, zagląda mu w oczy i gładzi jedwabiste futro. Rudy somalijczyk zostaje obejrzany z każdej strony i zanim się zorientuje, wśród pieszczot i zabaw – już jest oceniony. Kot traktuje to jak miłe spotkanie z człowiekiem, a zadowolenie demonstruje uniesionym wysoko ogonem.

Po ocenie hodowcy mogą już zabrać z ringów swoich krótkowłosych zawodników. Pan Marcin Biernaczyk z dumą przypina na klatce niebieskiej abisynki dwie rozetki (była już na dwóch ringach), dowód uznania dla jej urody.

Z daleka widzimy poruszenie na ringu trzecim: kot (trudno orzec z tej odległości czy cornish rex czy devon rex) postanowił właśnie zaprezentować się publiczności na plecach sędziego Pascala Remy. Publiczność zgromadzona przed ringiem głośno śmieje się z kocich wyczynów. Od razu wiadomo, że na tej wystawie najważniejszy jest kot.

Po drodze mijamy biało-czarnego persa, którego czesano tuż po rozpoczęciu wystawy. Wraca z oceny niesiony przez swoją panią. Budzi zachwyt wyrazistą urodą, więc zaraz ustawia się kolejka chętnych do wspólnych zdjęć. Okazuje się, że nasz zachwycający pers, to wcale nie pers! Z pewnością w jego rodowodzie musiała być jakaś perska prababka, ale on sam był właśnie oceniony w klasie HHP. Czyli zwykły (choć tak niezwykły) kot domowy! Jedyny z trzech, którego udało się nam na wystawie odnaleźć.

*

Niektórzy sędziowie potrafią urządzić podczas wystawy prawdziwy show i zgromadzić przed zajmowanym przez siebie ringiem sporą publiczność. To chyba największa atrakcja podczas wystaw TICA. Można obejrzeć koty nie tylko w klatkach wystawowych, ale w ich pełnej krasie podczas oceny.

- Uważam, że TICA ma najciekawszy system wystawowy i to zarówno dla hodowców, jak i zwiedzających. Ławeczki ustawione przed ringami umożliwiają zwiedzającym uczestniczenie z bliska w procesie oceniania i zachwycanie się kotami, a hodowcom poznanie na bieżąco opinii sędziego o swoim kocie. Jest to dużo atrakcyjniejsze niż oglądanie kotów z daleka lub w klatkach, jak podczas innych wystaw. Widzimy, jak kot się zachowuje, bawi, jaką ma ekspresję – komentuje Agata Kruszona-Zawadzka.

Zadziwia też doskonały kontakt sędziów z ocenianymi zwierzętami i umiejętność wzbudzania w nich zaufania: koty natychmiast chcą się z nimi bawić, a sędziowie pozwalają im kraść ze stołu nie tylko zabawki, ale i... rozetki.

- Dbamy o komfort zwierząt. Kot nie jest dotykany przez zbyt wiele obcych osób, co go zazwyczaj stresuje. Do klatki na ringu odnosi kota jego hodowca, a nie steward, również hodowca odbiera kota po zakończonej ocenie. Sama ocena przebiega sprawnie, bo sędzia zajmuje się kotem, a nie wypełnianiem dokumentów. Od tego jest pomocnik sędziego, clerk – dodaje Jarosław Kosiński.

*

Większość kotów zachowuje się na wystawie bardzo swobodnie. Trudniej mają debiutanci. Pani Ewa Oleś przytula i głaszcze Fayolę, srebrzystą tygrysio pręgowaną szylkretkę rasy Maine Coon, wyraźnie zawstydzoną zainteresowaniem i wtuloną w swoją panią tak bardzo, że widać jedynie puszysty ogon, będący chlubą Maine coonów. Dla Fayoli to pierwszy raz na wystawie, więc i stres spory, a gdzie może być bezpieczniej niż w ramionach swojego człowieka?

Dlaczego TICA? Pani Ewa pokazuje nietypowe łapki Fayoli – mają więcej palców niż u typowego kota, który ma pięć palców u przedniej łapy i cztery u tylnej. Ta cecha nazywa się polidaktylią i dyskwalifikuje kota z wystaw i hodowli. Wszędzie poza TICA, która nie odmawia kotom z nadmiarową liczbą palców i innymi nietypowymi dla danej rasy cechami udziału w wystawach i przewiduje dla nich specjalną klasę new traits (nowe cechy). Fayola czeka na swoją kolej - jest dziś jedynym kotem startującym w tej klasie. Można w niej zobaczyć koty o nietypowym dla rasy umaszczeniu, innym ogonie, lub nieprzewidzianym w standardzie kolorze oczu. Łapki Fayoli przypominają ciepłe dziecięce rękawiczki. Pani Ewa zapewnia, że nadprogramowe paluszki w niczym kotce nie przeszkadzają, a wręcz przeciwnie:

- Używa swoich łapek jak rączek. Dzięki temu dodatkowemu paluszkowi są bardzo chwytne.

Dowiadujemy się też, że hodowcy Maine coonów z polidaktylią starają się o uznanie tej cechy. Jeśli odpowiednio wielu sędziów oceni dobrze odpowiednio dużą ilość Maine coonów z dodatkowymi palcami, a komitet rasy wypowie się pozytywnie, to w przyszłości będą mogły startować w wystawach TICA razem z pozostałymi przedstawicielami swej rasy.

Zwiedzający mają wiele pytań do hodowców: jak duże rosną Maine coony (to największa rasa kotów domowych!), czy z powodu obfitego futra kotów syberyjskich trzeba więcej sprzątać (nie trzeba, tylko należy je systematycznie wyczesywać), dlaczego koty rasowe są takie drogie (bo prowadzenie hodowli to bardzo kosztowne hobby) i dlaczego niektórzy nie pozwalają kotów w klatkach zaczepiać (bo to dla zwierzęcia niepotrzebny stres). Hodowcy cierpliwie odpowiadają na pytania i nie dziwią się nawet najbardziej oczywistym, dotyczącym choćby kociego upodobania do higieny. Cały czas trwa też konkurs „Szczęśliwy Bilet”: każdego dnia wystawy jest losowany jeden bilet, którego szczęśliwy posiadacz otrzyma aparat fotograficzny. Pudło przy wejściu na halę zapełnia się biletami.

Powoli zbliża się przerwa obiadowa, na którą czekają zmęczeni sędziowie i organizatorzy (przygotowanie takie wystawy to ogromne przedsięwzięcie), ale tymczasem...

*

Na ringu czwartym finał kastratów! Show w wykonaniu Jeana Marca Lagarde po prostu nie wolno ominąć. Do klatek zostaje przyniesionych 5 kotów, które sędzia wybrał ze wszystkich ocenianych kastratów. Finałowymi rywalami są: dwa ogromne Maine coony (nawet sędzia podkreśla wyjątkowe rozmiary kotki), kot bengalski, kot norweski leśny i orientalny krótkowłosy. Ocena finalistów to dobra okazja do wytłumaczenia różnic między Maine coonami i norwegami, które wyglądają bardzo podobnie i mylą się zwiedzającym: norwegi są minimalnie drobniejsze i krótsze, mają też zupełnie inny profil. Norweg zajmuje 3 miejsce, a oba Maine coony postanawiają zaprzeczyć powszechnej opinii o niezwykle łagodnym charakterze kotów tej rasy. Kot syczy już podczas wyciągania z klatki, kotka dopiero na rękach sędziego, ale Jean Marc Lagarde zupełnie nie zwraca uwagi na kocie humory i spokojnie opowiada o dobrej jakości futra oraz doskonałym przygotowaniu obu zwierząt, a następnie przyznaje im miejsca 5 (kocur) i 2 (imponująca rozmiarami kotka). Czwartym najlepszym kastratem zostaje kot bengalski o wyrazistym rysunku futra, a zwycięzcą – wyjątkowo „zabawowy” kot orientalny krótkowłosy, który natychmiast wydziera sędziemu zabawki, pakuje do pyszczka dwie naraz i zaczyna polować na swoją rozetkę, tak jakby chciał od razu zabrać ją ze sobą do swojej klatki.

Godzina 13.00 - czas na przerwę. Po południu dalszy ciąg wystawy, a w niedzielę (poza oceną kotów) Best of Best, czyli pokaz najlepszych kotów z całej wystawy. Do organizatorów podchodzą dziennikarze, a my kończymy naszą relację. Wiemy jedno: dla właśnie takich wrażeń warto przyjeżdżać na wystawy TICA. Na kolejnej planowanej we wrześniu wystawie z pewnością Świata Kotów nie zabraknie.

Komentarze (0)
Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Encyklopedia Ras

Chausie

Już kilka tysięcy lat temu w starożytnym Egipcie w okolicach ludzkich siedzib kręciły się chausy.
Więcej o tej rasie

Polub nas na Facebooku!

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego